29.

65 9 1
                                    

- Gapisz się na mnie - wymamrotała, przewracając się na plecy. Przeciągnęła się z cichym jękiem i przymknęła jeszcze powieki. 
- Lubię na ciebie patrzeć - wyznał, głaszcząc ją wierzchem dłoni po policzku. Pochylił się, składając na wargach dziewczyny miękki pocałunek. Odwzajemniła, oddychając w jego usta.
- Co to było? - wybuchnął śmiechem, bo gdy ścisnął szyję, Lisa wydała z siebie zabawny dźwięk.
- Nie wiem - zawtórowała mu, wydając z siebie chrumknięcie. - Przepraszam! - zawyła, zwijając się ze śmiechu. Podniosła się, dosiadając go okrakiem.
- Podoba mi się to, co widzę, ale obawiam się, że masz jakieś 30 sekund na ubranie się - stwierdził, szczypiąc ją w pierś. - Budzik chłopaków właśnie zadzwonił - wyjaśnił, podbródkiem kiwając w stronę zegara, który właśnie wskazał 7:00. Ledwo zdążyła stoczyć się z niego i przykryć kołdrą, a drzwi ich sypialni otworzyły się z hukiem.
- Wróciłaś! - Franek rzucił się na łóżko, przytulając się do matki. Za nim przydreptał zaspany Igi.
- Tyle razy mówiłem ci, że powinieneś pukać do drzwi - upomniał brata, przysiadając na skraju materaca. - Rodzice mogli na przykład uprawiać seks.
Grabowscy wymienili szybkie spojrzenia, nieco rozbrojeni uwagą syna. 
- Na szczęście właśnie się obudziliśmy. Co na śniadanie, płatki czy tosty? - Kuba szybko zmienił temat. - Przygotujecie też dla nas?
Bliźniaki zgodziły się bez mrugnięcia okiem.
- Cieszę się, że wróciłaś, mamo - powiedział Igi, oglądając się na rodziców w drzwiach. 
- Ja też - skwitowała. - Co to było? - zwróciła się do Kuby, dźgając go w klatkę piersiową, gdy ponownie zostali sami. 
- Mhm..., od kilku dni bardzo interesuje go... ludzka natura. A, i nie chce jeść nic innego niż płatki. Koniecznie z zimnym mlekiem, koniecznie najpierw płatki, później mleko. Zimne mleko, w temperaturze pokojowej nie przejdzie - wyjaśnił, drapiąc się po skroni. - Ale z lepszych wiadomości, to zrobiliśmy z Krzyśkiem aż trzy próby, prawie stworzyliśmy podstawową setlistę. A i nagrywamy wszystko, bo Daria wspomniała, że umówiła cię z ludźmi z jakiejś platformy streamingowej. Więc wiesz, tak na zaś. 
Lisa potrząsnęła głową.
- Za dużo informacji naraz. 
- O 8:15 wyjeżdżamy - pocałował ją w czoło i odrzucił kołdrę, zmierzając do łazienki.
- Kuba?! - zawołała za nim. - Czy ty...
- Chyba tak, ale staram się panować nad tym! - odkrzyknął, dobrze wiedząc, że podejrzewa go o epizod manii. - Lepiej w tę stronę, co nie? - odkręcił wodę, wchodząc pod zimny prysznic.
- Właśnie kurwa widzę - wyjęczała, chowając twarz w dłoniach. Przynajmniej wziął się do roboty, pomyślała, dołączając do męża. 

- Oddzwonię - powiedziała do telefonu i pytająco spojrzała na męża, który z impetem wpadł do jej gabinetu. - Jadłam - dodała, gdy postawił na biurku papierową torbę.
Grabowski zaszedł ją od tyłu, objął za szyję i pocałował w czubek głowy.
- I jak tam, o co chodzi z tymi streamingami? - przesunął na bok stos papierów i rozsiadł się na blacie. Resztki śniegu z jego kurtki spadły na kartki, zostawiając plamy.
- Możesz? - zwróciła mu uwagę, zrywając się z fotela. 
- Nie marudź, dzieciaku - przewrócił oczami, ale zdjął okrycie wierzchnie i rzucił je na krzesło przed biurkiem. - Więc?
Lisa wymamrotała coś pod nosem, jeszcze na wszelki wypadek odsuwając dalej kubek z niedopitą kawą. 
- Nie chcą robić żadnego dokumentu o tobie, tylko wykorzystać jeden z twoich kawałków do serialu - musiała zgasić jego entuzjazm. - Możesz odwołać Kamila czy innego operatora.
Kuba pozostał jednak niewzruszony. 
- Nie to nie, zrobimy to sami. Może później ktoś odkupi albo postarasz się i ogarniesz jakiś deal, bo ten finałowy koncert będzie serio zajebisty - zaczął wyrzucać z siebie pomysły, o których do tej pory nie miała pojęcia. Lisa puściła mimo uszu jego uwagę o postaraniu się i stanęła przed nim, ściskając go za policzki.
- Zamilcz chociaż na chwilę, okay? - poprosiła, bo myślami była zupełnie gdzieś indziej i nie nadążała nad jego ożywioną paplaniną. - Błagam.
Que objął ją nogami i przyciągnął do siebie, oplatając rękoma jej szyję. Złączył ich czoła i uśmiechnął się, jakby teraz to on chciał udobruchać dziewczynę.
- Kończysz już, prawda? - zapytał, zsuwając dłoń wzdłuż kręgosłupa na tyłek dziewczyny.
- Nie do końca, zrobię sobie jeszcze listę rzeczy na kolejny tydzień. W międzyczasie możesz sobie tam wygodnie usiąść i wysłać mi setlistę, żebyśmy mogli zacząć pracować nad wizualizacjami - wskazała palcem kanapę w drugim końcu gabinetu.
- A nie możemy pójść do domu? Wykorzystajmy fakt, że chłopaki są na treningu.
Lisa pokręciła głową i zmusiła go do zejścia z biurka. Popchnęła go na miejsce i usadziła na kanapie, wręczając przed chwilą wyciągnięty mu z kieszeni telefon.
- Setlista. Wyślij - przypomniała i wróciła do biurka, żeby dokończyć swoje sprawy. Grabowski jednak skutecznie ją rozpraszał, bo zamiast robić listę rzeczy do zrobienia wsłuchiwała się w jego mamrotanie do telefonu, bo przyszły mu do głowy jakieś wersy i musiał natychmiast je nagrać. Co z tego, że większość głosówek pozostanie w pamięci telefonu i nigdy ich nie wykorzysta.
- Ej, a może ja im stworzę kawałek pod ten serial? Jakiś tytułowy traczek? - obejrzał się na Lisę, która wpatrywała się w niego, podgryzając długopis. 
- Wiem, wiem, czujesz, że jesteś w formie życia, ale może skup się na chwilę na czymś przyziemnym? Setlista.
- Setlista, setlista, setlista - przedrzeźnił ją, ale skopiował listę tytułów z notatek i puścił Lisie mailem. - Dostałaś?
- Jak wysłałeś to pewnie dostałam - westchnęła, nie sprawdzając nawet skrzynki pocztowej. Nie była w nastroju, żeby mierzyć się z jego entuzjazmem i tysiącami pomysłów na minutę. Nabazgrała na samoprzylepnej karteczce kilka hasłowych słów i przykleiła ją na monitorze. Dopiła kawę i wstała od biurka.
- Kocham cię, ale mam ochotę dzisiaj ci skopać tyłek - oznajmiła, rzucając na męża kurtkę. - Chodźmy. Chciałeś iść do domu, już nie chcesz?
Grabowski zerwał się z kanapy.
- Wiesz, mam taką fantazję... - objął ją ramieniem i szeptał do ucha, gdy szli do wyjścia. Słuchała go, od czasu do czasu reagując parsknięciem czy mruknięciem, ale głównie dla zasady, żeby nie czuł się olewany.
- Też mam fantazję. Na zombie. Ja leżę, ty jesz - oznajmiła, kiedy weszli do windy. - Co ty na to? 
Chwilę zajęło mu zrozumienie co dziewczyna ma na myśli, a gdy nadeszło olśnienie to uśmiechnął się szeroko, dorzucając do tego swój warunek, na który przystała dla świętego spokoju. 

To dobra pora, by skończyć to z szumem, bo teraz mam nowy kierunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz