31.

46 8 0
                                    

- Dlaczego nie jesz? Chcesz czekoladowe? - Lisa zauważyła, że Igi siedzi przy stole z nosem opuszczonym na kwintę, chociaż jeszcze chwilę temu z entuzjazmem dzielił się swoimi wrażeniami po przeczytaniu kolejnego rozdziału Harry'ego Pottera i Kamienia Filozoficznego.
Chłopiec wymownie spojrzał na miseczkę z mlekiem, którą podstawiła mu matka i potrząsnął głową, jakby całkowicie zwątpił w rodzicielkę.
- Najpierw płatki, później mleko - Kondracki zaszedł Lisę od tyłu, całując w policzek.
- Racja, zapomniałam.
Wzięła czyste naczynie, a mleko przelała do szklanki, stawiając je przed synem.
- To mleko teraz już nie jest zimne.
- Ignacy...
- Hej, młody. Trzymaj - Krzysiek podał chłopcu karton z lodówki i zabrał mu sprzed nosa szklankę, która wywołała u niego prawie napad gniewu
- Oddychaj, przecież nic się nie stało - szeptem zwrócił się do Lisy. - Wstał lewą nogą, mam nadzieję, że ty nie, bo starczy nam tych awantur, prawda?
Szturchnął dziewczynę biodrem, żeby się przesunęła.
- Idź, napij się kawy, cokolwiek, a ja to ogarnę - zasugerował, wyciągając na wierzch składniki niezbędne do zrobienia naleśników.
- Nie jestem już głodna.
- Ej, no! Chyba nie pogardzisz śniadaniem ode mnie? Normalne czy pancakes?
- Krzysiek, cokolwiek, co tobie i reszcie będzie pasowało - przewróciła oczami, rzucając krótkie spojrzenie Kubie, który właśnie wszedł do kuchni.
- Myślałem, że noc z Kondrackim zadziała na ciebie kojąco, a masz minę jakby...
- Nie zaczynaj - Krzysiek ostrzegł przyjaciela, a Lisa zrobiła w ich stronę gest, jakby chciała ich udusić i wyszła z pomieszczenia. 

- Mamo? 
Lisa uniosła głowę i złożyła książkę, wsuwając palec między strony, żeby wiedzieć, w którym miejscu skończyła czytać. 
- Jesteś na mnie zła? - Igi nawet nie wszedł do ogrodu zimowego, gdzie przesiadywała dziewczyna. Dopiero, gdy zachęciła go, żeby podszedł, usiadł na kanapie obok niej.
- Nie jestem zła. Nie było mnie trochę, nie przyzwyczaiłam się jeszcze, że znowu jesz coś innego lub w inny sposób. 
Chłopiec spuścił głowę, ale po chwili spojrzał na matkę z uśmiechem.
- Mogę ci narysować, przyczepię kartkę na lodówkę, wszyscy będą wszystko wiedzieć!
- Świetny pomysł - pochwaliła go. - Co Franek robi?
- Ogląda jakąś bajkę z Mią.
- Z Mią? A gdzie reszta? - zdziwiła się, bo opiekunka miała mieć wolny weekend.
- Poszli chyba na siłownię.

Lisa: dlaczego mi nie powiedzieliście, że wychodzicie? Po co Mia, przecież jestem w domu?!

Szybko wystukała wiadomość i wysłała na wspólną konwersację z chłopakami.

Krzy: żebyś miała spokój, korzystaj!

Kondracki odpisał jej niemal natychmiast, dodatkowo przesyłając zdjęcie Que wiszącego z obciążeniem na drążku. Przyłapała się na tym, że powiększyła zdjęcie, wpatrując się w nagi tors męża. Z uśmiechem pokręciła głową, gdy Krzysiek przesłał zaraz swoje zdjęcie w lustrze. Zagryzła wargę i odłożyła telefon.
- To co, rysujesz, a ja skończę czytać? 
Chłopiec skinął głową i wybiegł z pomieszczenia, wracając chwilę później z kartką papieru i pudełkiem kredek. 
- Jak napiszę 牛乳 to będziesz wiedziała o co chodzi?
- A może obok napiszesz po angielsku? - podsunęła mu, bo mogła się domyślać po rysunku, że chodzi o mleko, ale wolała mieć pewność, żeby uniknąć nieporozumień. 
- A jak będzie po niemiecku?
- Milch.
- Przeliterujesz mi?
Cierpliwie tłumaczyła mu kolejne słowa, a kartka papieru zapełniała się kolorowymi rysunkami z opisami w czterech językach.
- Mógłbym się uczyć niemieckiego.
- Tak? A co z hiszpańskim?
- Znudził mi się, nie mam z kim rozmawiać poza szkołą. Ty znasz niemiecki, to moglibyśmy rozmawiać. Jak będzie cześć, nazywam się Ignacy Grabowski?
- Hallo, ich heiße Ignacy. Wie geht's dir? 
- Gut?
Lisa uśmiechnęła się. Czuła w kościach, że Grabowski nie będzie szczęśliwy, gdy zacznie rozmawiać z synem po niemiecku. Oboje stracili poczucie czasu, angażując się we wspólną naukę na bazie materiałów znalezionych w Internecie.
- Zjecie z nami? - Mia zajrzała do nich w porze obiadowej.
- Tak - Lisa wstała z podłogi. - W ogóle przepraszam, że cię angażowali w weekend. Umawiałyśmy się, że będziesz miała wolne.
- Daj spokój, i tak nie miałam planów. Zawsze chętnie spędzę z nimi czas, dobrze wiesz.
- Igi, przerwa. Dokończysz później - klasnęła w dłonie, poganiając syna na posiłek. Po drodze do jadalni chłopiec wskazywał na przedmioty, pokazując jak dużo zapamiętał.
- Guten Appetit, y'all.
Parsknęła śmiechem, gdy życząc wszystkim smacznego płynnie zmieszał dwa języki.
- Ignacy uczy się niemieckiego - oznajmiła z dumą w głosie, zajmując miejsce obok Kuby.
- Jest tyle języków..., dlaczego niemieckiego? 
- Angielskiego codziennie, japońskiego mogę tylko z Mią, hiszpańskiego tylko w szkole i z wujkiem Maćkiem, nie tato, ty nie mówisz tak dobrze - młody zbeształ ojca, który już otwierał usta, żeby zaprotestować wskazując na siebie palcem. - A z mamą będę mógł rozmawiać po niemiecku. Może zaczniesz uczyć się razem ze mną?
- Nie, podziękuję. Nie podoba mi się jak brzmi, zero romantyzmu. 
Kondracki parsknął w łyżkę zupy, rozchlapując pomidorową wokół talerza. Przeprosił i wymienił z Lisą spojrzenie. Był bardziej niż pewien, że dziewczyna przy najbliższej okazji pokaże mężowi romantyzm po niemiecku.  W czasie posiłku ustalili, że Mia zabierze Miniaków na lodowisko, bo dostali zaproszenie od kolegi ze szkoły, a pozostali pojadą do sali prób.

- Brakuje mi tutaj jeszcze czegoś - Kuba wetknął długopis za ucho i spojrzał na wymiętą kartkę papieru z setlistą. - Jakiegoś... przejścia. 
- Chcesz napisać nowy kawałek? - Kondracki przestał żonglować piłką i opadł na kanapę obok przyjaciela. - I przejścia między czym a czym?
- Starym a nowym. 
Krzysiek zmarszczył nos. Zamysł był taki, że w czasie trasy koncertowej mieli zagrać cały przekrój kawałków, od najstarszych do najnowszych. Nie bardzo wiedział co Que miał na myśli.
- Albo czegoś potężnego na zamknięcie... - wstał i zaczął chodzić w kółko, bawiąc się długopisem. - Byłabyś w stanie zorganizować jeszcze plan zdjęciowy przed rozpoczęciem trasy? 
Kiedy dziewczyna nie zareagowała, odwrócił się na pięcie. Lisa siedziała na taborecie za perkusją pozostawioną w kącie pomieszczenia i na sucho uderzała pałeczkami.
- Lisa?
Wypuściła pałeczki z rąk, jakby przyłapał ją na czymś złym, i zerwała się, dłońmi unieruchamiając talerze, w które przypadkiem uderzyła.
- Co mówiłeś?
Grabowski podszedł do żony, biorąc jej twarz w dłonie.
- O czym myślałaś?
Pokręciła głową, trochę w odpowiedzi, trochę chcąc wygonić myśli z głowy.
- Dzieciaku - pocałował ją w czoło i objął ramionami, przytulając do siebie. Mimo całej krzywdy, którą Shannon jej wyrządził, miała też wspomnienia z dobrych chwil, takich jak nauka gry na perkusji. - Kocham cię - szepnął jej na ucho, na co skinęła głową.
- Potrzebuję chwili, nie przeszkadzajcie sobie - oznajmiła, odsuwając się od niego. Ściągnęła kurtkę z wieszaka i wyszła na zewnątrz. Wzięła głęboki oddech i głośno wypuściła z siebie powietrze. 
- Ja pierdolę, ogarnij się - skarciła samą siebie. Przespacerowała się wokół budynku i wróciła do chłopaków kilka minut później, akurat w trakcie ich zawziętej dyskusji.
- Dobrze zrozumiałam? Chcesz coś jeszcze wypuścić przed trasą?
- I tak, i nie. - Grabowski zwrócił się w jej stronę. - Wszystko ok?
Skinęła głową. 
- Wytłumacz mi to i tak, i nie - poprosiła, zastanawiając się komu z wytwórni sprzedać ten pomysł, żeby sama nie musiała maczać w tym palców. Skrzyżowała ręce na piersi i wpatrywała się w Kubę, który tłumaczył swój pomysł.
- A ty jak sądzisz? - zwróciła się do Krzyśka, zajętego telefonem.
- Przecież oboje wiemy, że jak sobie wymyślił, tak zrobi...my.
- Świetnie, zawsze można na was liczyć.
- I co się unosisz, Krzy ma rację. Może w poniedziałek porozmawiasz o tym pomyśle z Kamilem albo Dawidem? Na pewno będą bardziej obiektywni ode mnie - ścisnęła go za ramię i stanęła plecami do niego, obejmując się jego ramionami.
- A my nie mieliśmy gdzieś iść wieczorem?
- Sushi - Kondracki przypomniał jej, chowając telefon do kieszeni. - Dobra, dobra - machnął ręką, bo Kuba przyssał się do szyi dziewczyny. - Taki stary, a ciągle teren zaznacza.
Lisa parsknęła śmiechem, łapiąc Grabowskiego za rękę, gdy zjechał dłonią do jej krocza.
- Już tęsknię - mruknął jej na ucho. - Zbierajmy się, podrzucę was.

To dobra pora, by skończyć to z szumem, bo teraz mam nowy kierunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz