Kuba przeciągnął się z cichym jękiem i przeturlał się na bok. Tęsknił za długimi porankami w łóżku z Lisą. Ostatnio budził się w pustym łóżku, bo dziewczyna od dawna była już na nogach. Lubił jednak zajmować jej miejsce, zapadając w drzemkę, otulony zapachem żony.
Zmarszczył brwi, gdy natrafił na przeszkodę. - Macie swoje łóżko... - był przekonany, że synowie przyszli do nich w nocy. - Lisa?
Zdumiony przyjrzał się śpiącej dziewczynie. Nachylił się i wyjął jej telefon z ręki.
- Nie może być tak codziennie? - mruknął, trącając nosem policzek, który zaraz musnął wargami. Wsunął dłoń pod kołdrę i delikatnie gładząc nagą skórę palcami przesuwał ją coraz wyżej, aż do biustu.
- Która godzina? - Lisa nagle zacisnęła rękę na jego nadgarstku. Poderwała się, a na jej twarzy malowało się przerażenie. - Musiałam wyłączyć budzik. Boże - jak oparzona wyskoczyła z łóżka i pognała do łazienki.
- Nie ma nawet dziewiątej! - krzyknął za nią i zrezygnowany opadł na materac.
A miało być tak miło.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś?! - naskoczyła na niego, próbując założyć ubranie na jeszcze wilgotne po prysznicu ciało. Odpuściła nawet mycie włosów na rzecz suchego szamponu i niedbałego koka.
- Otworzyłem oczy chwilę przed tobą - wymamrotał, nie chcąc się z nią kłócić z rana. Zakrył twarz ramieniem, jakby chciał przeczekać moment aż Lisa wyjdzie z sypialni.
- Gdzie mój komputer? - dziewczyna była ewidentnie zagubiona, bo nie była w stanie przypomnieć sobie co robiła przed snem. - Zrobisz mi kawy? Album od tylu godzin lata na streamingach! Albo nie, poproszę Darię, żeby mi kupiła. Ja pierdolę, dlaczego piątki są zawsze takie przejebane.
Jednym uchem słuchał jej paplaniny, a w myślach powtarzał bla-bla-bla.
- Que, do kurwy nędzy!
- Słucham cię!
Piorunowali się spojrzeniem przez kilka sekund, aż Lisa głośno prychnęła i wyszła z sypialni.
- Już się stęskniłaś? - zażartował, kiedy wróciła chwilę później.
Złapała za swój telefon, uniosła go, dając mu do zrozumienia po co wróciła.
- Tu mnie pocałuj - klepnęła się w pośladek, znikając mężowi z pola widzenia.
- Chciałbym, ale...! - pokręcił głową. - I na chuj to wszystko - wymamrotał, przewracając się na bok i wtulił twarz w poduszkę. Jeszcze dobrze dnia nie zaczął, a już zgarną ochrzan za niewinność.- Z nieba mi spadłaś! - wykrzyknęła na widok Darii, która weszła do biura z dużym papierowym kubkiem kawy z logo jej ulubionej kawiarni.
- Mocha czekoladowa z dodatkowym espresso, raz! - asystentka postawiła przed nią napój, kładąc obok torebkę z kanapką i drożdżówką.
- Uwielbiam cię - Lisa pociągnęła duży łyk i na chwilę przymknęła oczy, delektując się smakiem.
- Zjedz, na spokojnie zerknij na rzeczy do zrobienia na dzisiaj, a za kwadrans wpadnę z chłopakami na podsumowanie pierwszych sześciu godzin po premierze.
- Chciałabym żebyśmy do 13:00 zamknęli temat ogłoszenia trasy koncertowej. Tak, żeby w poniedziałek odpalić tylko stronę internetową i sprzedaż. A dzisiaj o 15:00 publikujemy zapowiedź z odliczaniem, a jak dobrze pójdzie to o 16:00 zaczynamy weekend. Wszyscy. Przypilnuj żebym też stąd wyszła. Muszę wrócić dzisiaj na obiad do domu, bo Kuba głowę mi urwie.
Daria skwitowała ten monolog skinieniem głowy.
- Zamówić ci catering?
Grabowska złożyła dłonie jak do modlitwy i podziękowała dziewczynie, która wycofała się z biura.
- Nigdy cię dziewczyno nie puszczę, masz u mnie dożywocie! - krzyknęła za Darią, bo nie wyobrażała już sobie życia bez asystentki, która zdawała się czytać jej w myślach, niemożliwe potrafiła załatwić od ręki, a na cuda czasami kazała dłużej poczekać.- Chłoooooopaki, obiad! - krzyknęła w głąb mieszkania. Wiedziała od Kondrackiego, że jeszcze nie jedli. Ściągnęła buty i przeszła do kuchni, od razu wypakowując jedzenie na blat. Żywiła się ostatnio sałatkami na przemian z kanapkami, popijała wszystko kawą lub Red Bullem, więc z radością przyjęła typowe polskie jedzenie zamówione przez Darię.
- Mama?! - Franek z poślizgiem wpadł do kuchni. - Co robisz tak wcześnie w domu?! - zapiszczał, przytulając się do niej. - Nie zwolnili cię, prawda?
Lisa wybuchnęła gromkim śmiechem.
- To ja zwolniłam wszystkich. Do domu - pochyliła się, całując go w czubek głowy. - Idź umyj ręce i zawołaj resztę chłopaków, co?
- Dziękuję - nakrywała do stołu, kiedy Kuba zaszedł ją od tyłu i objął, szepcząc na ucho.
- Za co?
- Wróciłaś wcześniej do domu, nawet nie wiesz ile to dla nich znaczy. Dla mnie też - przyznał, odwracając Lisę przodem do siebie. - Kocham cię - uśmiechnął się, biorąc jej twarz w dłonie. Złączył ich usta w krótkim, ale namiętnym pocałunku.
- Co mamy na obiad? - Igi usiadł na krześle, splątując nogi w chińskie es, chociaż rodzice nie raz, nie dwa go upominali, że nie jest to zdrowe dla jego kręgosłupa.
- Krem z pomidorów, schabowy, frytki lub puree, surówka - wymieniła, ale z każdym jej kolejnym słowem syn coraz bardziej grymasił. - Uśmiechnij się do ojca, to może podzieli się z tobą swoimi wegetariańskimi kotlecikami z kaszy gryczanej z grzybami.
- Zjem tylko krem i frytki - oznajmił, czekając aż jedzenie wyląduje przed jego nosem.
Lisa wzięła głęboki oddech, a Kuba ścisnął uspokajająco jej ramię. - Ten krem to i tak sukces - przypomniał jej, że Igi bardzo wybiórczo podchodzi do jedzenia.
- Jaka uczta! Co przeskrobałaś albo co świętujemy? - Krzysiek aż gwizdnął na widok tak dużej ilości normalnego jedzenia.
- Możesz rozłożyć sztućce? - puściła jego uwagę mimo uszu.
- Pogramy później w coś? - Franek nie czekał aż wszyscy usiądą do stołu, tylko wziął swój talerz i od razu zabrał się do jedzenia.
- Planszówki, karty?
- FIFA? - podsunął Kondracki.
- Cokolwiek chcecie. Może Monopoly, Scrabble? - zaproponowała rozrywkę offline, bo dobrze wiedziała, że na grach video wszyscy spędzają zbyt dużo czasu pod jej nieobecność.
- Ja chciałbym skończyć czytać książkę - oświadczył Igi, na co zareagowała uśmiechem. - Masz jeszcze co czytać? Możemy przed świętami zamówić kolejne książki, chyba że przekonasz się do biblioteki.
Igi natychmiast pokręcił głową, dodając, że zapach starych książek mu przeszkadza.
- To może jutro zrobimy porządek, wybierzemy te, które oddamy innym dzieciom? Na pewno się ucieszą.
Kuba posłał jej szeroki uśmiech, gdy usłyszał, że Lisa ma zamiar spędzić weekend w domu.- Poczekaj! - złapał Lisę za rękę i przyparł do ściany w przedpokoju. - Pamiętasz jak kiedyś nakręcałaś mnie swoją nieśmiałością? - zapytał ni z gruchy, ni z pietruchy.
Skinęła głową.
- Wiesz, co mnie teraz kręci?
- Nie, może to? - uniosła brwi, sięgając do jego krocza. Przez spodnie zacisnęła palce na penisie, patrząc przy tym Grabowskiemu w oczy.
- Też, niezmiennie - oblizał wargi. - Ale mówię o rodzinnej Lisie. Cieszę się, że jesteś matką naszych synów, serio. Radzisz sobie z nimi. Widzę, że starasz się spędzać z nimi czas..., mimo że jesteś zajęta moją karierą.
- A wiesz, że czasami mi nie pomagasz? Nie wysłaliście Darii terminów prób - wytknęła mu, skoro sam poruszył temat Quebonafide.
- Elisabeth, niszczycielka dobrej zabawy - prychnął, odsuwając się od niej.
Dała mu pstryczka w nos i miała iść dalej do pokoju synów, ale zawróciła na pięcie. Złapała Kubę za koszulkę i przyciągnęła do siebie.
- Jeśli się postarasz, to może być długa noc - wyszeptała mu na ucho, drażniąc małżowinę koniuszkiem języka. - A będę w niebie, jeśli się POSTARACIE - podkreśliła swoje oczekiwania, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że nie chciałaby wykluczać Krzyśka z ich nocnych igraszek.____
Co u Was słychać? Jak minęły wakacje?
CZYTASZ
To dobra pora, by skończyć to z szumem, bo teraz mam nowy kierunek
Hayran KurguGrabowscy wrócili do Polski nieco ponad dwa miesiące temu, co nie umknęło uwadze dawnych fanów Quebonafide, ale nie do życia publicznego. Nie udzielili komentarza żadnym mediom - jak przez ostatnie siedem lat. Wszystko miało zmienić się w najbliższy...