- O. Jak dobrze cię widzieć - Lisa dopiero po rozpakowaniu zakupów zorientowała się, że nie jest w domu sama. Przeszła do salonu i pochyliła się przez oparcie kanapy, krótko całując Krzyśka na powitanie. - Boże, jak dobrze, że ten dzień się już kończy - westchnęła, kładąc się z głową na jego kolanach. - Graj, graj, nie przeszkadzaj sobie - dodała, bo Kondracki trzymał pada w górze, nie wiedząc, gdzie oprzeć łokcie.
- Kończy? - zmarszczył czoło, zerkając na zegarek. - Jeszcze nawet osiemnastej nie ma. Kto ci tak dał popalić, co?
Dziewczyna posłała mu wymowne spojrzenie i przymknęła oczy, głośno wzdychając.
- Odebraliśmy chłopaków ze szkoły, zawieźliśmy na trening i Grabowski na szczęście z nimi został. Mam nadzieję, że się zmęczy i szybko padnie spać. Mam dosyć.
- A odpoczęłaś chociaż? Jak się bawiłaś bez nas wszystkich?
- Szczerze? Było mi zajebiście. Nikt mi głowy nie zawracał, nikt ode mnie niczego nie chciał...
- I już nadrobiliście zaległości? - dotknął nadgarstków przyjaciółki, na których widniały świeże ślady po linie.
- A daj spokój - parsknęła śmiechem. Przewróciła się na bok i wtuliła policzek w udo chłopaka, stwierdzając, żeby nie zwracał na nią uwagi, bo ona sobie tylko tak poleży. Przez kilka minut obserwowała rozgrywkę na ekranie, ale nie wiedząc kiedy po prostu odpłynęła zmęczona dzisiejszym powrotem do rzeczywistości. Kondracki całkiem szybko zorientował się, że dziewczyna przysnęła, ale nawet nie zmniejszył głośności, bo zdawał sobie sprawę, że jakakolwiek zmiana w otoczeniu natychmiast ją obudzi.
- Ej, ej! - upomniał dwie godziny później wesołą gromadkę, która wpadła do mieszkania. - Cii...
Bliźniaki uciszały się wzajemnie, robiąc przy tym jeszcze więcej rabanu.
- Wpadliśmy po drodze na pizzę, wziąłem jedną na wynos - Kuba ściągnął buty i przeszedł do salonu, podsuwając Krzyśkowi pod nos otwarte pudełko. - A Lisa coś jadła?
Kondracki pokręcił głową. - Odkąd wróciła to nie, ale nie budź jej. W moment odleciała.
Kuba pochylił się, całując żonę w czoło i narzucił na nią koc.
- Ogarnę chłopaków do snu, a później szykuj się na wpierdol - Que kiwnął głową w kierunku telewizora, zapowiadając rewanż po ich ostatniej wspólnej rozgrywce.
- Co do... - Kondracki gwałtownie wyprostował rękę. - Czy ty mnie ugryzłaś?!
Lisa kiwnęła głową i leniwie przeciągnęła się, przewracając się na plecy.
- Ej, myślałam, żeby zrobić sobie cycki - oznajmiła ni z gruchy, ni z pietruchy, ściskając biust.
- Dlaczego? W sensie duże piersi są fajne, ale...
- Czyli moje nie są fajne?
- Nie powiedziałem, że nie są. Przestań to znowu robić - zbeształ ją, bo często łapała go za słówka, wmawiając mu coś, czego nie powiedział.
- Czyli są?
Przewrócił oczami i pochylił się nad dziewczyną, patrząc jej w oczy.
- Nie mi decydować o twoich piersiach - dał jej pstryczka w nos i pocałował w czoło. - To chyba dobry moment, żebyś uciekła do sypialni - podpowiedział, skoro wcześniej chciała uniknąć interakcji z Kubą. Zgodziła się z nim i sturlała się z jego kolan na podłogę. - O, Franek szukał - położyła na stole jakąś figurkę znalezioną pod kanapą. - Branoc, Kondracki - rzuciła, wychodząc z salonu. Na chwilę zatrzymała się w przedpokoju, nasłuchując czy ma wolną drogę i przemknęła do sypialni.- Co się drzesz - Grabowski parsknął, gdy Lisa krótko krzyknęła.
- Co się dzieje? - usiadła, nagle wybudzona szarpnięciem za ramię. - Stało się coś?
Przetarła twarz i nieprzytomnie spojrzała na męża.
- Co to znowu za głupie pomysły?
Ściągnęła brwi, próbując zrozumieć co Kuba ma na myśli.
- Cycki chcesz sobie zrobić? Pojebało cię?
- Jest środek nocy, odpieprz się ode mnie - wyjęczała i naciągnęła na siebie kołdrę. Opadła na materac i zwinęła się w kłębek, plecami do Kuby.
Que jednak nie zamierzał jej odpuścić.
- Kompleksów dostałaś? O co chodzi? Nie wyobrażam sobie, żebyś tak po prostu chciała iść pod nóż. Po jaką cholerę? Wiesz ile to się będzie goić? A jak coś spierdolą?
- Kompleksów? Nigdy swoich piersi nie lubiłam - wybuchnęła, rzucając w niego poduszką, którą Kuba złapał i przytulił do siebie.
- Ale ja lubię, są świetne. Nie wyobrażam sobie, żeby przez miesiąc ich nie dotykać.
- Więc o to chodzi?!
Kuba wzruszył ramionami.
- Powiedz mi, po co. Bałbym się cokolwiek zrobić, bo cholera wie, czy by nie pękły.
- To była luźna myśl, dlaczego od razu zakładasz, że chcę zrobić implanty? Może je tylko trochę podnieść?
- A kto cię nago będzie oglądał? Ja i Krzysiek, podnieść to możesz biustonoszem. Nawet rano możemy jechać po nową bieliznę, żebyś się lepiej poczuła.
Lisa prychnęła, w myślach mordując Kondrackiego na sto sposobów.
- Robisz aferę z niczego. Będę chciała coś zrobić, to zrobię. Chuj ci do tego - warknęła, coraz bardziej poirytowana jego zachowaniem. - A teraz odpierdol się z łaski swojej i daj mi spać.
Sprowokowała tym monolog Grabowskiego, który na dobrą sprawę odnosił się tylko do bana na dotykanie piersi na czas rekonwalescencji, czego on sobie nie wyobraża. Nie i koniec.
Lisa zawyła i zerwała się z łóżka.
- Ani się waż iść za mną - zagroziła, podciągając spodenki od piżamy, które zsunęły się jej z tyłka.
- Dokąd idziesz? Jasne, jak zwykle, trzeba porozmawiać to uciekasz.
- Pierdol się, Grabowski.
Trzasnęła za sobą drzwiami i zastygła na chwilę, nasłuchując czy nie obudziła synów, ale ze swojej sypialni wyjrzał tylko Krzysiek, posyłając jej pytające spojrzenie.
- Musiałeś, prawda? - burknęła, przeciskając się między nim a framugą. Chłopak patrzył jak Lisa układa sobie poduszki i zajmuje prawą stronę łóżka. - Co się gapisz? Nie chcę spać sama, a aktualnie ciebie, mimo wszystko, mam mniej dosyć niż Grabowskiego.
- Rozgość się - wzruszył ramionami i podrapał się po ramieniu. Zanim położył się, zerknął jeszcze w stronę drzwi, jakby spodziewał się, że Que zaraz przez nie wtargnie.
- Aha, w ten sposób - mruknął, gdy dziewczyna złapała go za rękę i wyciągnęła, układając głowę na jego bicepsie. Życząc dobrej nocy, pocałował ją we włosy i przesunął dłonią po jej udzie, gdy przerzuciła przez niego nogę, żeby było jej wygodniej.
- Serio chcesz te piersi zrobić? - zapytał, zerkając na jej dekolt.
- Bo cię zaknebluję - ostrzegła, nawet nie otwierając oczu.
- Pytam po prostu, nie denerwuj się już.
Zaczął bawić się kosmykiem jej włosów, oplatając go na palcu. Uśmiechnął się, gdy dziewczyna przysunęła się jeszcze bardziej, wargami muskając jego nagą klatkę piersiową.
- Nie mam siły już dzisiaj - szepnęła, przewracając się na plecy.
- Śpij - pogładził Lisę po policzku, nachylając się, żeby ją pocałować. - Może wyskoczymy gdzieś jutro, jak będziesz miała ochotę? Kolacja, coś, ten?
- Sushi?
- Może być i sushi.
- Deal - wyprostowała dłoń, żeby przybić mu piątkę i kolejny raz zmieniła pozycję, tym razem wtulając się w Krzyśka plecami.
CZYTASZ
To dobra pora, by skończyć to z szumem, bo teraz mam nowy kierunek
FanfictionGrabowscy wrócili do Polski nieco ponad dwa miesiące temu, co nie umknęło uwadze dawnych fanów Quebonafide, ale nie do życia publicznego. Nie udzielili komentarza żadnym mediom - jak przez ostatnie siedem lat. Wszystko miało zmienić się w najbliższy...