rozdział 21

720 47 55
                                    

Zaczął się przebudzać i od razu zmarszczył brwi a twarz wykrzywiła się w grymasie, gdy do jego uszu doszło głośne pikanie maszyny nadzorującej jego bicie serca i ciśnienie. Mruknął pod nosem, przewracając głowę na bok otwierając posklejane powieki. Zamrugał parę razy by pozbyć się mgły, przez którą słabo widział i rozejrzał się po pomieszczeniu. Jak dobrze zgadywał znajdował się w sterylnej sali z kroplówką w dłoni. Kamień spadł mu z serca, gdy dotarło do niego, że nie umarł od postrzału, ponieważ w takim wypadku zostawiłby cały swój zespół oraz Harry'ego a do tego za żadne skarby nie chciał dopuścić.

Uniósł niepodpiętą dłoń do góry i przeczesał swoje włosy, kładąc ją potem na chłodnym czole. Ponownie przymknął powieki i westchnął cicho, czując ból w ramieniu oraz nieprzyjemny ucisk w głowie. Wolał nie wiedzieć, w jakim stanie znajduję się teraz jego bark, bo z pewnością nie wyglądał najlepiej.

- Już się obudziłeś, to dobrze. - do pomieszczenia wszedł David - Nieźle ci się oberwało.

- Jakbym nie wiedział. - odparł mocno zachrypniętym głosem i zaraz odkaszlnął głośno w otwartą dłoń - Mogę wody?

Chłopak o niebieskich włosach bez słowa spełnił prośbę Louisa, podając mu kubek z chłodną cieczą. Ten przyjął go z wdzięcznością i upił parę łyków. Odstawił naczynie na małej szafce obok łóżka i podparł się na jednej ręce, by nie spowodować większego bólu w tej zranionej, siadając wygodniej, z poduszką za plecami. Uważnie śledził ruchy drugiego chłopaka, który z większej, oszklonej szafki wyjął kroplówkę, chwile później podchodząc do niego i zmieniając tą wiszącą na metalowym stojaku na nową. Dopiero po wykonaniu tej czynności zdecydował się na zajęcie miejsca przy łóżku szatyna.

- Udało mi się wyjąć kulę, która została w barku po postrzale. Straciłeś sporo krwi, ale przetoczyliśmy ci ją, na całe szczęście, bez żadnych komplikacji - powiedział, na co Louis odetchnął z ulgą - Jesteś natomiast bardzo osłabiony więc zalecam ci pójść na przynajmniej dwutygodniowy urlop. Przejmiemy od ciebie wszystkie zlecenia i obowiązki a ty w tym czasie masz odpoczywać i dochodzić do zdrowia.

- Doskonale wiesz, że nie mogę zrobić sobie wolnego od pracy. - powiedział protekcjonalnie.

- Masz Zayna, Nialla i Liama, którzy wiedzą na temat prowadzenia naszego zespołu tyle co ty. Oni się wszystkim zajmą a ty masz, kurwa, odpoczywać. Czy wyraziłem się jasno?

Louis jedynie prychnął zirytowany, ale skinął głową wiedząc, że w przypadku jego zdrowia nie ma co się kłócić z Davidem, ponieważ to on najlepiej wiedział czego potrzebuje ludzki organizm do regeneracji. Pożegnał się z mężczyzną i znów został sam, gdy ten wyszedł z pomieszczenia.

Zastanawiał się co będzie robić przez cały ten czas, kiedy nie będzie zajęty pracą. Stanowiła ona znaczną część jego dnia, więc bez niej szatyn pewnie zanudzi się na śmierć. Znów wziął w dłoń szklankę z wodą i pił ją powoli, chcąc się czymś zająć, zważając na fakt, że do wyjścia zostało mu jeszcze kilka godzin. Zgodnie z zasadami panującymi w ich posiadłości, po skończeniu się niedawno zmienionej kroplówki będzie mógł ją odpiąć i iść, jednak na razie musiał czekać. Jedyne co go ratowało przed nudą, to telefon, który przyniósł mu David, zaraz po skończeniu operacji.

Włączył sobie film, znajdujący się na jego liście i ze znudzeniem oglądał przebieg wydarzeń. Przykrył się szczelniej kołdrą, kiedy chłód spowodował u niego gęsią skórkę i poprawił poduszkę, gdy ta ułożyła się nie tak jakby chciał.

Minuty mijały i wraz z napisami końcowymi do pomieszczenia wszedł Harry. Louis uśmiechnął się na fakt, że brunet przyszedł do niego, by spytać się o jego samopoczucie i spędzić z nim trochę czasu. Wystawił dłoń z wbitym wenflonem w jego stronę, jednak zdziwił się, gdy ta została odepchnięta a na twarzy młodszego chłopaka widać było złość.

Painkiller || l.s ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz