rozdział 30

633 40 50
                                    

Po tym jak zasnęli Louis przez połowę nocy nie potrafił zasnąć, rozmyślając nad wszystkim. Gdy zastanawiał się nad tym dłuższą chwilę, nie był tak bardzo przekonany czy sytuacja jaka zdarzyła się między nim a brunetem nie wydarzyła się, ponieważ dał się ponieść emocjom. Był zdenerwowany, pełen wątpliwości i chciał chociaż na krótki moment zapomnieć o tych wszystkich wydarzeniach jakie go spotkały. Zabicie dwóch dorosłych osób, kłótnia z Harrym i późniejsze zbliżenie z chłopakiem sprawiały, że kręciło mu się w głowie.

Dopiero po czwartej w nocy udało mu się zasnąć, lecz jego sen nie potrwał za długo, gdyż, kiedy tylko pogrążył się w głębszym śnie, dopadały go wyobrażenia jego chłopaka, robiącego dobrze innym ludziom przed jego oczami. Obudził się więc koło ósmej rano i musiał dać sobie czas, by się uspokoić. Klatka piersiowa drżała, kiedy brał urywane oddechy, a kropelki potu spływały w dół jego skroni wraz ze łzami.

Przetarł posklejane od snu i płaczu powieki i ziewnął przeciągle zasłaniając usta wewnętrzną stroną dłoni. Uspokoił się, w myślach powtarzając sobie, że to jedynie zły sen. Przejechał palcami po swoich włosach, by chwile później zrobić to samo z opadającym loczkiem bruneta, który drażnił go w nos, ponieważ zaczął go marszczyć. Westchnął zmęczony od małej ilości przespanych godzin, ponownie zamykając oczy. Dał sobie kilka dodatkowych sekund i po tym czasie jak najciszej wstał z materaca, by nie zbudzić Harry'ego i zaczął się ubierać.

Wyjął ze swojej torby, którą również kupili w jednym z okolicznych sklepów, podobne do swoich ulubionych, czarne spodnie z kieszonkami po bokach oraz łańcuchami przy udzie. Wcisnął za skórzany pasek również czarny golf, a na niego zarzucił tego samego koloru koszulę z jaskrawozielonymi nadrukami japońskich chmur. Kiedy tylko zobaczył ją na wieszaku, nie myśląc dwa razy, po prostu ją wziął i od tego czasu stała się jego faworytem.

Przeszedł do łazienki i na szybko przemył twarz chłodną wodą, umył zęby oraz przystrzygł brodę, zostawiając ją krótszą niż była wcześniej. Złapał za ciemną kredkę do oczu i przejechał nią tylko przy linii rzęs oraz linii wodnej. Zadowolony z efektu odłożył ją na miejsce i po popryskaniu się perfumami wyszedł z pomieszczenia. Przeszedł parę kroków do szafki nocnej i wziął telefon w dłoń, zaraz marszcząc brwi, kiedy ten się nie włączał. Westchnął cicho i po podłączeniu go do ładowania wyszedł z pokoju, oczywiście wcześniej chowając pistolet do jednej z bocznych kieszeni.

Zszedł na dół i od progu zobaczył, że David również już jest na nogach, grzebiąc w lodówce, wyciągając składniki na śniadanie. Musiał wstać już jakiś czas temu, gdyż był w pełni ubrany a na stole, obok talerza, stał brązowy kubek z parującym napojem, prawdopodobnie kawą.

- Dobry. - mruknął Louis, podchodząc do ekspresu chcąc samemu zrobić sobie ciepły napar.

- Cześć, Louis, jesteś już głodny? - zapytał, zaczynając smarować chleb masłem.

- Nie za bardzo, dzięki. - odparł, siadając na jednym z krzesełek.

Przyglądał się jak chłopak kładzie produkty na pieczywo i siada naprzeciwko niego zaczynając po cichu konsumować jedzenie. Nie miał siły zaczynać rozmowy, czuł się dziwnie wyprany z emocji i był pewny, że nawet Franessco zdołał to zauważyć sądząc po spojrzeniu jakim Louis został przez niego obdarzony.

- Wszystko w porządku? - zapytał w końcu David. Przez niezwykle cichą atmosferę miał wrażenie jakby gęsty dym rozprzestrzeniał się po pokoju, utrudniając mu oddychanie.

- Jasne, dlaczego miałoby nie być? - parsknął, podnosząc się z miejsca, kiedy zobaczył, że jego kawa była już gotowa – Jestem tylko trochę niewyspany.

- Wiem doskonale, jak wyglądasz niewyspany, Louis - zapewnił przekrzywiając głowę, aby dać mu do zrozumienia, iż wie, że ten kłamie - Twoja mina zdecydowanie mówi co innego.

Painkiller || l.s ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz