tw!
przemoc, morderstwo, okaleczenie itpPrzez fakt, że lecieli tak długą liczbę godzin, wszyscy musieli przyznać, iż zmiana stref czasowych w mniejszym czy większym stopniu dała o sobie znać. Uznali, więc, że wezmą krótką drzemkę i dopiero wtedy, wypoczęci i pełni sił, będą mogli zająć się ich gośćmi siedzącymi w piwnicy. Kenshiro mieszkał w nie za dużym domu jednorodzinnym w raczej tej spokojniejszej części Tokio, zważając, iż nie było tam tak samo głośno i tłoczno jak w samym centrum.
Dostali dwa oddzielne pokoje, gdzie w jednym spać miał Tomlinson wraz z Harrym, a Felix z Davidem w drugim. Styles jeszcze przed zamknięciem drzwi od sypialni puścił oczko dla chłopaka, na co ten tylko zarumienił się, aż po samą szyję i szturchną delikatnie bruneta w ramię, zaraz znikając za drewnianą powłoką.
- Jestem pewny, że do naszego powrotu przynajmniej się ze sobą prześpią. - oznajmił Harry, kładąc się na łóżku, tuż obok swojego chłopaka, który przeglądał aplikacje w telefonie.
- Felix powie ci o tym zapewne od razu po dojściu. - odparł beznamiętnie, co wywołało głośny śmiech u drugiego mężczyzny.
- No ja mam taką nadzieję, bo inaczej się pogniewam. - parsknął, przybliżając się do niego jeszcze bardziej.
Styles położył swoją głowę na klatce piersiowej starszego, kolano przerzucając przez jego biodra odziane jedynie w ciepłe, czarne dresy. Zaczął sunąć swoją dłonią wzdłuż jego piersi, która nie była okryta żadnym materiałem, idealnie ukazując jego tatuaże, mięśnie brzucha oraz ciemne plamki na ramionach. Zjechał ręką na jedną z kończyn i subtelnie jeździł po niej palcami, uśmiechając się z czułością.
Louis na ten dotyk delikatnie się spiął, ale zaraz sam uśmiechnął, w sercu czując przyjemne ciepło, które ogrzewało go o wiele lepiej niż najgrubsza kołdra. Odłożył telefon na niewielką szafkę nocną i w ten sposób poświęcił całą swoją uwagę chłopakowi, który postanowił podnieść się na rękach i zacząć całować wszystkie widoczne przebarwienia. Łzy zagościły w oczach starszego, kiedy patrzył na bruneta i nie potrafił powstrzymać cichego szlochu jaki wydostał się z jego gardła. Tyle miłości, akceptacji, bezpieczeństwa i komfortu jakim przy nim doświadczał był dla niego czasami przytłaczający i nie umiał radzić sobie z tym inaczej niż wzruszeniem.
- Jesteś piękny, Lou - uniósł wzrok na twarz Tomlinsona i posłał mu mały uśmiech - Będę ci o tym przypominał do momentu, aż nie przyznasz mi racji.
Zamiast odpowiedzieć szatyn przybliżył się do młodszego mężczyzny i złączył ich usta w pocałunku. Momenty takie jak ta, kiedy całowali się powoli, niespiesznie, były zdecydowanie ulubionymi Louisa. Mógł wtedy delektować się bliskością Harry'ego, jego ciepłą skórą na plecach czy umięśnionym brzuchu, co jedynie sprawiało, że czuł się jak największy szczęściarz. Zapominał wtedy o całym świecie i skupiał się tylko i wyłącznie na miękkich wargach, poruszających się tak dobrze naprzeciwko jego własnych.
Sapnął, kiedy Harry przewrócił go na plecy i zawisł nad nim, zaczynając całować go po nosie, szczęce, w końcu zatrzymując się na szyi i obojczykach, gdzie uznał, że idealnie będą pasowały fioletowo-różowe malinki. Louis wplątał jedną z dłoni we włosy na karku chłopaka, przymykając powieki na uczucie języka i zębów Stylesa, które gryzły i lizały skórę w tamtym miejscu.
- Harry - szepnął oszołomiony rozkoszą jaka zalewała jego ciało, aż po same palce u stóp - Kochanie.
Brunet ostatni raz pocałował zrobiony ślad i odsunął się od Louisa, przenosząc spojrzenie na jego delikatnie zaszklone oczy oraz niewyraźny rumieniec goszczący na policzkach.
CZYTASZ
Painkiller || l.s ✔️
FanficLouis jest szefem gangu. W oczach innych jest bezuczuciowym dupkiem, który nie myśli dwa razy zanim naciska na spust. Nikt nie chce mu podpaść, jednak pewna osoba jest tego wyjątkiem i próbuje oszukać go, kradnąc jego towar. Wściekły szatyn daje zl...