SEJEONG
O wpół do szóstej rano rozległ się ostry dźwięk budzika. Wyłączyłam go i spojrzałam na telefon, żeby sprawdzić, czy mam jakieś wiadomości od JiMin'a.
Nic.
Myślałam, że zadzwoni do mnie w nocy, kiedy odkryje, że jego cacuszko zostało zniszczone. Ale pewnie rola czułej pocieszycielki przypadła tej nocy Rudej. Z bólem opuściłam łóżko, wrzuciłam kapsułkę do ekspresu i przyglądałam się, jak filiżanka napełnia się parującą kawą. Nagle przyszło mi do głowy, że JiMin będzie musiał nieźle się nagimnastykować, żeby mi wytłumaczyć, co się stało w nocy.
Kiedy wychodziłam spod prysznica, ktoś zapukał do drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko, bo wiedziałam, że to on.
-JiMin. Co ty tu robisz? Mówiłeś, że nie będziesz mógł rano wpaść?
-Nie uwierzysz, co mi się, kurwa, przydarzyło w nocy!
Gwałtownym krokiem wszedł do środka.
-No co?
-Ktoś zniszczył mój samochód!- powiedział z wściekłością w głosie, a ja widziałam, że żyła na jego szyi pulsuje.
-Co ty mówisz?!- wykrzyknęłam. -Kiedy ty byłeś w biurze?
-Yyyy... No tak. Kiedy byłem w biurze.
-O mój Boże! Czy jest bardzo źle?
-Jest naprawdę źle, SeJeong. Pocięli wszystkie opony. Rozbili przednią szybę, tylną szybę i reflektory. Zniszczyli skórzaną tapicerkę i jakimś ostrym narzędziem porysowali lakier. Aż do metalu! Kurwa!- krzyknął.
-Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie wczoraj w nocy?
Nerwowo chodził po moim mieszkaniu, tam i z powrotem, z rękami wbitymi głęboko w kieszenie.
-Ponieważ było późno, a i tak nic nie mogłabyś zrobić. Kto, do kurwy nędzy, mógł to zrobić?
-Hm, skoro to się zdarzyło na waszym firmowym parkingu, to wszystko musiało zostać zarejestrowane przez kamery. Nie możesz po prostu ich sprawdzić?
Cisza.
-Najwyraźniej kamery nie zadziałały.- westchnął.
-Zadzwoniłeś na policję?
-Jasne. Ale powiedzieli mi, że skoro nie ma żadnych świadków ani nagrań z monitoringu, nic nie mogą zrobić. Wiesz, ile ten samochód dla mnie znaczy...
Podeszłam do niego i objęłam go, ale nie potrafiłam powstrzymać lekkiego dreszczu obrzydzenia, który wstrząsnął moim ciałem.
-Tak mi przykro, JiMin! Wiem, jak musi być ci ciężko.- ukryłam twarz w zagłębieniu na jego szyi i lekko się uśmiechnęłam. -Nie mogę uwierzyć, że to się stało u ciebie w pracy! Czy inne samochody też zostały zniszczone?
Odsunął mnie i ponownie zaczął spacerować po pokoju.
-Nie. Tylko mój. Co ciekawe, nic z niego nie zginęło. Tak jakby ktoś to zrobił po prostu dla zabawy.
-Hm. To dziwne.- Podniosłam kubek z kawą i upiłam łyk. -Masz jakichś wrogów?
-Nic mi na ten temat nie wiadomo.
-Słuchaj, muszę się zbierać do pracy.- Podeszłam do niego i przesunęłam palcem po jego koszuli, od góry, do dołu. -Zabierzesz mnie gdzieś dzisiaj wieczorem w ramach przeprosin za wczoraj?
-Mam dziś spotkanie z potencjalnym klientem.
-A potem?
-Nie mam pojęcia, jak długo potrwa. Wybierzemy się gdzieś jutro, dobrze?- Musnął wargami moje usta. Odsunęłam się.
-Jasne. Jeśli tylko nie wyskoczy ci kolejne spotkanie...- Odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
-SeJeong...- JiMin ruszył za mną. -Kocham cię, malutka! Bardzo cię kocham i nie chcę, żebyś była na mnie zła. Miałem naprawdę gównianą noc, a dziś pewnie nie będzie lepiej.- Delikatnie chwycił mnie za ramię.
Odwróciłam się i spojrzałam prosto w jego kłamliwe oczy, nie odzywając się ani słowem.
-Wiesz, jak lubię spędzać z tobą czas... Dobija mnie, że tak często muszę zostawać po godzinach! Obiecuję, że ci to wynagrodzę. Zaufaj mi.
Zaufać mu? W myślach parsknęłam śmiechem. Nie miałam zamiaru ufać ani jemu, ani żadnemu innemu mężczyźnie.
-Ufam ci.- Uśmiechnęłam się najłagodniejszym z uśmiechów.
-Moja dziewczynka wreszcie się uśmiecha.- Pogładził kciukiem moje usta. -Miłego dnia w pracy! Zadzwonię później, dobrze?
-Dobrze.- Skinęłam głową.
Gdy tylko wyszedł, chwyciłam leżącą na kanapie poduszkę, przycisnęłam do twarzy i zaczęłam w nią krzyczeć tak głośno, jak tylko mogłam.
Jak mógł tak mnie okłamywać prosto w oczy?
Był człowiekiem bez serca, a ja nie miałam najmniejszego zamiaru tego dłużej znosić!
Weszłam do budynku, w którym mieściła się firma, w której pracowałam -agencja marketingowa Steiner & Richards -i wsiadłam do windy. W swoim gabinecie zastałam MinYoung, siedziała w fotelu naprzeciwko mojego biurka.
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się, podając jej kawę ze Starbucks'a, którą kupiłam po drodze.
-Dzień dobry! Odezwał się?
-Tak. Przyszedł do mnie rano, cały zapłakany z powodu swojego cennego autka. Miał nawet przygotowaną bajeczkę, że to się wydarzyło u niego w pracy, tylko kamery przemysłowe nie zadziałały!
-Dupek!- uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-A potem powiedział, że nie może ze mną nigdzie dzisiaj wyjść, ale na pewno jutro mi to wynagrodzi. I żebym mu zaufała.
-Fuj! Totalny palant. Co planujesz z nim zrobić?
-Zerwać.
-Taką mam nadzieję! Kiedy?
-Dzisiaj.
-W jaki sposób?
-Jeszcze nie wiem. Ale na pewno to zrobię.- Puściłam do niej oko.
-Hej, SeJeong! Zajrzysz do mnie?- W drzwiach pojawiła się głowa mojego szefa, YoonGi'ego.
-Już idę, YoonGi.- uśmiechnęłam się promiennie.
Co prawda JiMin zepsuł mi poranek, ale i tak byłam w dobrym humorze, bo właśnie dziś
miałam się dowiedzieć, że zostałam awansowana na marketing managera. Przez ostatnie pięć lat harowałam jak wół, żeby zdobyć tę posadę.
-Powodzenia! Dziś wieczorem będzie co świętować!- MinYoung uśmiechnęła się.
-Dzięki. Pogadamy później.- Wstałam zza biurka i skierowałam się w stronę gabinetu YoonGi'ego.
*
*
*
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!
Pozdrawiam was, Wanessa
CZYTASZ
Corporate A$$ II Kim NamJoon II (+18) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOna, piękna i niezależna, dziedziczy rodzinną firmę na granicy bankructwa. On, seksowny kobieciarz i prezes świetnie prosperującej firmy, oferuje jej swoją pomoc... SeJeong: Mężczyźni. Kłamliwe, zdradzieckie dranie. Co do jednego. Miałam wspaniałego...