#Chapter 6

121 7 0
                                    

SEJEONG

Poczucie winy. W najczystszej postaci. Właśnie tak próbowali zagrać na moich emocjach. Skąd, do diabła, miałam wiedzieć, jak się prowadzi firmę? Czy w ogóle się do tego nadawałam? Nie miałam zielonego pojęcia. Miałam smykałkę do interesów. Zawsze miałam i wiedziałam, że łamię serce ojca, kiedy mu powiedziałam, że nie będę z nim pracować. Ale byłam na niego wściekła. Byłam wściekła, że zdradził mamę, że się z nią rozwiódł, że zniszczył naszą rodzinę i poślubił Rachel. Najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tą wściekłością było trzymać się od niego z daleka. I właśnie tak robiłam. Jednak kiedy u mamy zdiagnozowano raka piersi, musiałam się do niego zwrócić. Był przy mnie, pomagał i mnie, i mamie. Wspierał mnie w tym trudnym okresie. Był ramieniem, na którym mogłam się oprzeć, kiedy obok nie było nikogo innego. Był przy mnie, gdy umarła.

-Zgadzam się -westchnęłam. -Gdzie mam podpisać?

Wujek Robbie spojrzał na mnie z uśmiechem i wyciągnął w moją stronę rękę.

-Witaj w Lee Wines, SeJeong!

Podałam mu rękę i uśmiechnęłam się niepewnie. Czułam, że moje życie właśnie stanęło do góry nogami.

-Nie mogę uwierzyć, że przejmujesz firmę ojca! -wykrzyknęła MinYoung.

Nie mogłam się z nią nie zgodzić.

-Ja też... -Wywróciłam oczami.

-Hm, przynajmniej zostajesz w Kalifornii, zamiast przenosić się na drugi koniec kraju -uśmiechnęła się promiennie.

-To prawda. Chociaż czułam, że ta zmiana dobrze mi zrobi.

-Dzięki za kolację. -Wstała i pocałowała mnie w policzek. -Muszę się przygotować na spotkanie z Paulem.

-Denerwujesz się?

-Cholera, i to jak! Nienawidzę randek w ciemno. -W takim razie, dlaczego się z nim umówiłaś?

-Ponieważ rozpaczliwie chcę znaleźć faceta. -Wydęła usta. -Daruj sobie wykład... -Ostrzegawczo podniosła rękę.

Roześmiałam się:

-Zadzwoń jutro, żeby mi opowiedzieć, jak ci poszło!

-Zadzwonię! Muszę lecieć, pa.

Dopijałam drinka, kiedy naprzeciwko mnie usiadł jakiś mężczyzna. Na moment zabrakło mi tchu, bo właściwie to nie był to „jakiś" mężczyzna, a mężczyzna z niesamowitymi oczami, którego poznałam w kasynie.

-Witaj ponownie! -uśmiechnął się. -Pamiętasz mnie?

Leciutko się uśmiechnęłam, ale nie był to uśmiech specjalnie zachęcający.

-Nie.

Wpatrując się we mnie, przymrużył lewe oko i przekrzywił głowę.

-Kłamiesz. Dlaczego nie chcesz przyznać, że mnie pamiętasz?

-Chwileczkę... Czy ty przypadkiem nie jesteś tym facetem, który w kasynie zajął moje miejsce i nie chciał go opuścić?

-A ty jesteś dziewczyną, która najpierw powiedziała mi „nie", a potem na parkingu zdemolowała czyjeś piękne autko -uśmiechnął się znacząco.

Cholera, był seksowny... 

Wow. 

Opuściłam wzrok, bo byłam pewna, że jeszcze chwila, a majtki mi zaczną przeciekać. Czarny, szyty na miarę garnitur od znanego projektanta. Bardzo kosztowny, pozwolę sobie dodać. Idealnie wystylizowane włosy. Popołudniowy zarost, który zawsze tak mnie pociągał u mężczyzn. Jednak z drugiej strony był cholernie pewny siebie i bezczelny. Dwie cechy, których nienawidziłam najbardziej na świecie.

Corporate A$$  II Kim NamJoon II (+18) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz