#Chapter 47 The End

72 8 0
                                    

SEJEONG

-Pospiesz się, NamJoon!

-Kochanie, nic nie poradzę, że Los Angeles o tej porze jest zakorkowane!

-A ja nie mogę przegapić porodu. MinYoung mnie potrzebuje!

-Zdążymy. Obiecuję. -Wziął mnie za rękę i podniósł ją do ust.

Wreszcie dotarliśmy do szpitala, windą pojechaliśmy na porodówkę, gdzie już czekał na nas Will.

-Co z nią? -zapytałam, kiedy szliśmy do jej sali.

-Boli ją. Bardzo ją boli. Kiedy byliśmy na miejscu, natychmiast podbiegłam do jej łóżka i wzięłam ją za rękę.

-Już jestem. -Uśmiechnęłam się.

-O Boże... Nadchodzi kolejny... Co to jest?! -pisnęła, podnosząc moją rękę.

-NamJoon poprosił mnie o rękę, ale w tym momencie to nie jest najważniejsze. Skup się.

-Skupiam się na tym cudnym pierścionku! -wrzasnęła.

Skurcz puścił i powoli wypuściła powietrze z płuc.

-Gratuluję! Tak się cieszę waszym szczęściem. -Drugą rękę wyciągnęła do NamJoon'a.

NamJoon podszedł, wziął jej dłoń, a MinYoung w tym momencie z całej siły ścisnęła nasze ręce.

-Kurwa mać! Jest coraz gorzej! -krzyknęła.

Kiedy jej uścisk trochę zelżał, NamJoon pocałował MinYoung w czoło.

-Trzymaj się. Będę w poczekalni.

Niedługo po wyjściu NamJoon'a przyszedł lekarz MinYoung i powiedział jej, że już czas przeć. Stałam po jednej stronie, a Will po drugiej. Było ciężko, w powietrzu latały najgorsze przekleństwa, ale w końcu MinYoung urodziła ważącą trzy kilo trzydzieści dziewczynkę, którą nazwała Finley.

Weszłam do poczekalni, a NamJoon wstał na mój widok.

-I...?

-To dziewczynka?

-Cudownie! -Uśmiechnął się i mnie pocałował. -Jak się mają?

-Obie mają się świetnie.


Sześć miesięcy później

Siedziałam za biurkiem i przeglądałam kwartalne raporty Lee Wines.

-Co to za piękny uśmiech? -zapytał NamJoon, zerkając na mnie.

-Popatrz tylko na to. -Wstałam i podałam mu raporty. Przejrzał je, a potem znowu na mnie spojrzał.

-Udało ci się trzykrotnie zwiększyć zyski Lee Wines. -Uśmiechnął się.

-Jasne, że tak.

-Cóż, w takim razie muszę wykonać telefon.

-A co jeśli nie chcę, żebyś go wykonał?

Wstał zza biurka i podszedł do mnie.

-Umowa to umowa. Udało ci się trzykrotnie powiększyć zyski w ciągu roku od podpisania umowy, a to oznacza, że firma wraca do twoich rąk.

-Umowy są po to, żeby je łamać, NamJoon'ie. -Przesunęłam palcem po jego klacie. -Chcę, żebyś był moim partnerem tak długo, jak długo Lee i SeJeong Rose działają. Lubię, kiedy jesteś pod ręką. -Uśmiechnęłam się dwuznacznie.

-Lubisz, kiedy jestem pod ręką ze względu na seks w biurze.

-To prawda. -Wzruszyłam ramionami. -Ale lubię myśl, że robimy to wspólnie. Jestem kobietą interesu, NamJoon, i nie wierzę w spółki, za którymi nie stoi przekonanie, że jest to inwestycja na całe życie. A decydując się na tę spółkę, wiedziałam, że to decyzja na całe życie. -Przyklękłam na jedno kolano i wzięłam go za rękę. NamJoon parsknął cichym śmiechem. -Czy ty, NamJoon'ie Kim, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim stałym partnerem biznesowym w Lee i SeJeong Rose?

Corporate A$$  II Kim NamJoon II (+18) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz