Rozdział I

121 8 9
                                    

Ciepłe promienie porannego słońca przebiły się przez gałęzie drzew i połaskotały bladą twarz młodego chłopaka. Młodzieniec ścisnął powieki, kiedy światło sięgnęło jego oczu i ziewnął przeciągle. Jeszcze nie wiedział, że ten poranek całkowicie odmieni jego życie. Powoli otworzył oczy na chłodny powiew wiatru i, ku jego przerażeniu, zobaczył, że nie znajduje się w swoim ciepłym łóżku w przytulnym pokoju pełnym książek i roślin. Zamiast tego roztaczał się przed nim widok gęstego lasu, a on sam leżał na wilgotnej od rosy trawie pod drzewem. Podniósł się niepewnie do siadu i spojrzał w dół. Miał na sobie starą, lekko poszarpaną przy lewym rękawie koszule oraz bawełniane spodnie - ubranie, które zwykle używał jako piżamę. Chłopak zamrugał kilka razy, zmierzwił włosy i skrył twarz w dłoniach. Usiłował przypomnieć sobie, jak się tutaj znalazł, próbując odtworzyć w głowie wszystkie wydarzenia poprzedniego dnia. A miał to być najszczęśliwszy dzień w jego życiu.

Właśnie wychodził zadowolony ze szkoły z dyplomem zakończenia edukacji w ręku. Ze zgrozą przypominał sobie poprzednie lata spędzone w tej szkole i cieszył się, że już nigdy nie wróci do tego miejsca. I to nie dlatego, że nie lubił się uczyć. Wręcz przeciwnie. Zawsze dostawał dobre stopnie i był jednym z najlepszych uczniów w klasie. Ale to właśnie klasa była tym powodem, przez który tak bardzo nienawidził swojego liceum.

Rene Reilly, bo tak nazywał się ten młodzieniec, od najmłodszych lat wychowywany był przez jego ciotkę - Bertę - gdyż jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miał osiem lat. Bardzo ją lubił, bo to ona zaraziła go pasją do roślin i przyrządzania z nich mnóstwa różnych mikstur czy maści leczniczych. Ojciec chłopaka - Jonathan - nigdy nie popierał zainteresowań swojej siostry Berty i za każdym razem, kiedy ta opowiadała Renemu o ich pochodzeniu (a ich przodkami w opowieściach kobiety byli druidzi), Jonathan tylko pukał się energicznie palcem w czoło, mówiąc, żeby nie wciskała jego synowi takich bzdur. Jonathan uważał opowieści Berty za wymysł wyobraźni; bajki dla dzieci, które tylko niepotrzebnie mieszały Renemu w głowie. Bez wątpienia, ojciec Renego był mężczyzną twardo stąpającym po ziemi.

Zatem kiedy on i matka chłopca odeszli z tego świata, Berta przejęła całkowitą opiekę nad małym Renem i od tamtego momentu pielęgnowała w nim jego pochodzenie. Szybko okazało się, że pasja, którą mu przekazywała wzbudziła w chłopaku zainteresowanie i ten z chęcią poznawał nowe rośliny i ich właściwości, a wiedzę od Berty chłonął jak gąbka. Rene miał prawdziwy dar do ziół i sporządzania z nich leczniczych wywarów, dlatego też pewnego dnia oświadczył, że kiedy ukończy szkołę, pomoże ciotce prowadzić jej sklepik zielarski.

Ów piękny i tak długo wyczekiwany dzień w końcu nadszedł. Lecz i tym razem grupka uczniów z klasy Renego postanowiła nie szczędzić mu złośliwych uwag. Jak wiadomo, również w szkole Rene chwalił się swoimi zainteresowaniami, bo uważał, że jest to coś oryginalnego i ciekawego, a ciotka Berta od zawsze powtarzała mu, że trzeba być dumnym z tego, kim się jest i skąd się pochodzi bez względu na to, co mówią inni. Jednak żadne z dzieci w szkole podstawowej, do której chodził Rene, nie podzielało jego entuzjazmu. Wolały bawić się zwykłymi zabawkami i grać w gry zespołowe, niż włóczyć się po lesie i zbierać jakieś nudne kwiatki. Rene czuł się wyrzutkiem. Nikt nie chciał się z nim bawić, przez co zmuszony był do spędzania czasu na przerwach w samotności. Na dalszym etapie nauki zainteresowania Renego także nie zyskały akceptacji rówieśników. I o ile w poprzedniej szkole dzieciaki jedynie unikały go, to w liceum było już tylko gorzej. Obecna tam młodzież postanowiła dręczyć go dodatkowo złośliwymi uwagami, które dotykały nie tylko samego Renego, ale i również jego jedynego żyjącego członka rodziny. A to raniło go najbardziej.

Rene właśnie wychodził z budynku liceum, kiedy dobiegły go czyjeś nawoływania. Odwrócił głowę w stronę, z której dochodziły owe krzyki i zobaczył osoby, które do tej pory wciąż uprzykrzały mu szkolne życie. Miał nadzieję, że już po raz ostatni.

Kroniki Legendarnego Królestwa. Tajemna TwierdzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz