Rozdział XXV

19 4 4
                                    

Do Camelotu dotarli następnego dnia około południa. Rycerski orszak z królem Arturem na czele strażnicy z baszty dostrzegli na długo przed tym, zanim wjechał do otaczającego mury miasta lasu — to zasługa dobrego umiejscowienia Camelotu, który położony był na wyżynie, dzięki czemu łatwo można było dostrzec zbliżającego się nieprzyjaciela. Strażnicy od razu zaalarmowali o tym członków izby królewskiej oraz królową Ginewrę — żonę Artura i matkę Catrin — która, z trudem hamując swą radość i entuzjazm, ruszyła w stronę zamkowego dziedzińca. Jako królowa nie mogła dać ponieść się emocjom, a także zbytnio ich okazywać. Niesioną na ustach strażnika dobrą wiadomość podchwycił także wierny lud. Wszyscy zgromadzili się wzdłuż głównej ulicy, aby móc uczestniczyć w powitaniu powracających na swój zamek króla i księżniczki.

Orszak, który prowadził król Artur i księżniczka Catrin powoli zbliżał się do bramy miasta. Obok władcy Camelotu wiernie podążał na swoim wierzchowcu jego najbardziej zaufany doradca, czarodziej Merlin. Natomiast Catrin, dosiadającej Cadoka, tempa dotrzymywał Galahad, jeden z najbardziej zaufanych i najbliższych rycerzy króla, chociaż wszystkich tak samo Artur darzył zaufaniem. Tuż za nimi na koniach, w dwóch rzędach, podążali Lancelot wraz z Gawainem, a także pozostali rycerze: Dagonet i Persival oraz Bedivere. Na szarym końcu, nieco wycofany od reszty jechał na Draganie Amis, któremu towarzyszył dosiadający swojej klaczy Rene. Zarówno były rycerz jak i młody druid czuli się już nieco lepiej. Amisowi nie doskwierało już bolące ramię, odkąd Merlin — jak to określił Rene — zrobił jakieś czary-mary; a i sam Rene zdążył dojść do siebie w trakcie tej podróży do Camelotu oraz dzięki rozmowie z Amisem, po której poukładał sobie w głowie wszystko to, co się do tej pory wydarzyło.

Orszak właśnie przejeżdżał przez przejście w baszcie i w momencie, kiedy znalazł się już na ulicy głównej, wybuchły wiwaty i okrzyki radości — tak zgromadzony tłum witał swojego króla i jego następczynie. Artur uśmiechał się do swego wiernego ludu i machał im dłonią na powitanie. Księżniczka Catrin, od małego uczona, jak powinna zachowywać się przyszła królowa, czyniła to samo. Tłum ich uwielbiał, podobnie jak dzielnych rycerzy Okrągłego Stołu, którzy witali zgromadzonych skinieniami głowy i szczerymi uśmiechami.

Rene skulił się w siodle. Nie był przygotowany na taką sytuację i zwyczajnie nie mógł znieść wzroku tych wszystkich ludzi, którzy także spoglądali na niego, zastanawiając się, kim też jest ten młody chłopak, jadący obok znajomo wyglądającego młodego mężczyzny. Były rycerz przez większość zgromadzonych został zapamiętany. Wtedy, kiedy jeszcze gościł na zamku, uchodził za jednego z najlepszych wojowników, któremu wielu wróżyło wielką karierę na dworze króla Artura. Wszystko jednak potoczyło się inaczej. Wielu ubolewało nad decyzją, jaką podjął Amis, w tym i karczmarz Col, który także, wtopiony w tłum, obserwował przejeżdżający przez ulicę miasta orszak.

Tłum mieszkańców Camelotu ciągnął się aż do bramy prowadzącej na plac główny, w końcu ich wiwaty zostały gdzieś w tyle, kiedy Artur i jego świta wjechali na zamkowy dziedziniec. Tam czekała już na nich królowa Ginewra, która z lekkim uśmiechem spoglądała na zmierzających ku niej Artura i Catrin. Stojący obok królowej strażnicy podeszli do zatrzymującego się powoli orszaku, chwytając za lejce wierzchowców. Catrin od razu zeskoczyła z grzbietu Cadoka i rzuciła się matce w ramiona.

— Catrin — westchnęła z ulgą królowa Ginewra mocno przytulając córkę, po czym odsunęła ją od siebie i przyjrzała jej się uważnie. — Wiedziałam, że twój ojciec bezpiecznie sprowadzi cię do Camelotu.

— Zawsze dotrzymuję danego mi słowa, choćbym miał przy tym zginąć, moja droga Ginewro — odezwał się Artur, stając obok córki. — Myślę jednak, że na specjalne podziękowania za uratowanie księżniczki zasługuje ktoś inny — odparł.

Kroniki Legendarnego Królestwa. Tajemna TwierdzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz