Rozdział III

24 5 0
                                    

— Oddawaj to, co masz — odezwał się lekko zachrypnięty, niski głos.

Rene zaczął się szarpać i miotać na ślepo rękami. Próbował wyrwać się z silnego uścisku, lecz nic nie przynosiło skutku. Poczuł jak po szyi spływa mu coś ciepłego, przez co zaczął szarpać się jeszcze bardziej. Bezsilny, wydarł z siebie okrzyk, ale w tym samym momencie wielka dłoń zakryła mu usta.

— Krzyknij jeszcze raz, a poderżnę ci gardło.

Rene zamarł. Łzy wypełniły jego oczy. W ciemnościach dostrzegał jedynie niewyraźne rysy twarzy mężczyzny pochylającego się nad nim. Nieważne, jak bardzo się starał, nie mógł się ruszyć. Teraz nie miał nawet odwagi, aby to zrobić. Był zbyt przerażony, że straci życie.

— Nie mam nic — wysapał Rene, ledwo mogąc zaczerpnąć oddech. — Przysięgam.

— Łżesz! — mężczyzna podniósł głos, dociskając mocniej sztylet do skóry chłopaka.

— Nie... proszę... Ja naprawdę nie mam nic cennego — załkał.

— A ten twój naszyjnik, co? Ma złote zdobienia — wychrypiał mężczyzna i sięgnął drugą ręką do sznurka, na którym zawieszony był wisiorek.

Rene nie mógł pozwolić mu go odebrać. Dla złodzieja naszyjnik mógł mieć wartość jedynie pieniężną, ale dla chłopaka był wart o wiele więcej. Była to jedyna pamiątka, która pozostała mu po ciotce Bercie. I, jeśli Berta mówiła prawdę, naszyjnik ten należał do jego przodka. Ponadto, gdyby przyjąć, że to za pomocą tego wisiorka chłopak przeniósł się do przeszłości, musi on też mieć jakieś magiczne właściwości. Rene doskonale zdawał sobie sprawę, że zaraz może stracić życie za kawałek drewienka na sznurku, ale wiedział również, że nie może pozwolić dać się okraść. W końcu ciotka Berta musiała mieć powód, dla którego podarowała mu ten naszyjnik i kazała mieć go zawsze przy sobie.

W jednej chwili Rene zdołał wykrzesać w sobie odrobinę odwagi, kiedy uwaga bandyty skupiła się na błyskotce, a jego uścisk się rozluźnił.

— Zostaw! — krzyknął, spychając z siebie mężczyznę.

Sznurek wisiorka zerwał się pod gwałtownym napięciem, kiedy Rene szarpnął się mocno i przeturlał na bok, upadając na podłogę. Z korytarza dobiegło dudnienie kroków i po chwili do pomieszczenia wpadł Col. Chłopak od razu poznał go po głosie.

— Co tu się wyprawia?! — krzyknął.

Jego twarz wydawała się przerażająca w słabym świetle trzymanej przez niego świecy. Mężczyzna, który zaatakował Renego stał nieruchomo w jednym z rogów pokoju. W jednej ręce trzymał zerwany naszyjnik chłopaka, a w drugiej sztylet. Rene leżał obok łóżka, przyciskając dłoń do krwawiącej rany na szyi. Wtedy do Cola wszystko dotarło.

— Ty cholerny draniu… — syknął Col i zrobił krok w stronę mężczyzny, lecz ten natychmiast się na niego rzucił.

Oczy Renego rozszerzyły się z przerażenia, kiedy ci dwaj zaczęli się szamotać. Złodziej od razu zamachnął się na barmana sztyletem. Col jednak był szybszy. Zrobił unik i ranił mężczyznę w ramię. Naszyjnik Renego wyślizgnął się złodziejowi z ręki, a chłopak zerwał się szybko, zgarnął wisiorek z podłogi oraz stare, podziurawione buty, po czym wybiegł z pokoju nie oglądając się za siebie.

Kroniki Legendarnego Królestwa. Tajemna TwierdzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz