Rozrywki piratów podczas gdy akurat nie pomagali przy naprawianiu statku były mocno ograniczone. W gruncie rzeczy sprowadzało się to do siedzenia w tawernach. Grali tam w karty, ponieważ na statku podobno nie wolno grać na pieniądze (co było powiedziane w kodeksie pirackim, czy czymś takim. Poniekąd jest tam też napisane, iż na pokładzie nie powinno być żadnych kobiet. No cóż).
Po tym, jakeśmy skończyli szyć żagle (nie podarły się tak bardzo jak podczas sztormu) wszyscy poszli do pobliskiego baru.
Usiadłem w kącie ławy i prędko zorientowałem się, że popełniłem błąd, gdyż ciężko stamtąd wyjść.
Shaeir podał mi kubek z rumem i wpatrywał się we mnie czekając na to, co zrobię.
Nieczęsto zdarzało mi się obcować z trunkami wysokoprocentowymi. Uważałem, że mam dosyć mocną głowę, ale z tym mogłem sobie nie poradzić.
Uniosłem kubek do ust.
To było coś zupełnie dla mnie nowego. Przede wszystkim miało okropnie gorzki smak.
Shaeir wyszczerzył się i poklepał mnie po plecach. Zakaszlałem.
Zaczęli grać w karty. Dowiedziałem się, że ta gra nazywała się wist. Słyszałem już o niej. Przypatrywałem się grze, lecz nie mogłem załapać, o co chodzi. Umiałem grać jedynie w pokera i w brydża, i chętnie wykorzystywałem te umiejętności w domu. Ogrywałem synów arystokratów na spore sumy, chociaż oni często wygrywali je z powrotem.
Pia rozdała karty. Przypomniało mi się, że miałem ją o coś zapytać. Zwykle bałem się zagadywać do dziewczyn. Lecz ona wyglądała przyjaźnie, a atmosfera nie była tak skostniała jak na przyjęciach dworskich.
- Pia... czy masz może szczotkę?
Spojrzała na mnie czarnymi oczami. Serce zabiło mi szybciej.
- Rzeczywiście, wyglądasz jakbyś jej potrzebował – zaśmiała się – jest w naszym pokoju. Jeśli chcesz, mogę cię uczesać.
- No, chcę, ale przecież dopiero co zaczęliście grać...
Pia machnęła ręką i wstała.
Poszedłem za nią do pokoju, w którym spała wraz z Burn. Był o wiele mniejszy od naszego, a znajdowały się w nim tylko dwie maty, kufer oraz kilka mniejszych bagaży. Usiadłem na podłodze, a ona wyjęła z jakiegoś worka szczotkę.
- Ach, dam ci jeszcze lustro.
- Nie, niepotrzebne mi... – nie lubiłem patrzeć w lustro.
- No co ty, musisz widzieć co robię z twoimi włosami – postawiła przede mną lusterko. Tak właściwie, był to zaledwie kawałek szkła, na krawędziach czymś owinięty, aby się nie poranić posługując się nim.
Zaczęła rozczesywać moje włosy, kosmyk po kosmyku, gdyż przez te kilka tygodni na głowie pojawiło mi się więcej kołtunów niż kiedykolwiek.
- Gdybyś miał proste włosy, sprawa byłaby łatwiejsza – zauważyła.
Tak, gdybym miał proste, wszystko byłoby łatwiejsze. Niegdyś ludzie zachwycali się moimi włosami, bo były jasne oraz kręcone. Później jednak ściemniały, a wygląd cherubina przestał pasować do dorosłego człowieka. Nikt już nigdy nie powiedział nic o moich włosach, oprócz mojej matki, która często powtarzała, iż powinienem je ściąć.
- Czego będziecie szukać w zatoce? – spytałem.
- Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć – odparła. – Ja sama do końca nie wiem, czym jest to coś. To chyba jakaś broń.
CZYTASZ
Szczurzy Towarzysze
Historical FictionNastępca tronu Monako zostaje porwany przez kapitana statku pirackiego. W zawiłych okolicznościach nie zostaje jednak sprzedany ani wymieniony na okup. Wygląda na to, iż zostanie tu na dłużej, związując swój los ze złodziejami i mordercami.