- Nie.
- Nie wiem, jak chcesz kontynuować wyprawę będąc martwym - zauważyła pani bosman.
- Gdy będę miał pieniądze, będzie mnie stać na lekarza. A nie na jakąś wiedźmę.
- Czemu by nie spróbować? - spytała.
Collins pochylił się do przodu.
- Bo nie lubię eksperymentować na własnym ciele.
- To lepsze niż śmierć.
Spojrzał na nią spode łba.
- Są gorsze rzeczy niż śmierć.
Brun tylko popatrzyła nań wątpiąco.
- Wyspy na których byliśmy wcześniej nie są nawet daleko.
- Nie!
Jakiś czas później Collinsa znów zmogło i podczas, gdy był nieprzytomny, Burn zdecydowała, że znajdziemy wiedźmę.
Nadal sypiałem w jego łóżku zmieniając mu okłady. Ta rana była częściowo moja winą, nie powinienem o tym zapominać.
Leżeliśmy już obaj przygotowując się do snu. Ja ułożyłem się en face do okna. W pewnym momencie poczułem, że Collins się do mnie przysuwa. Położył dłoń na moim biodrze. Przestraszony strąciłem jego rękę i odsunąłem się pod ścianę.
- Nie, czekaj... – wymamrotał. Ułożyłem się podejrzliwie w poprzedniej pozycji.
- Chciałem tylko... patrz.
Objął mnie ramionami w pasie. Poczułem jego twarz w swoich włosach. I tyle.
Od jego ciała biło ciepło. Nie gorąco.
To było zupełnie coś nowego dla mnie. Nigdy nie czułem się taki swobodny i chciałem, by trwało to jak najdłużej. Cały czas.
- Powinniśmy byli zacząć od tego – mruknąłem i rozluźniłem się. Leżeliśmy w zupełnym milczeniu, ale tak właśnie było dobrze – tak właśnie miało być.
Nagle zdałem sobie sprawę, iż jestem szczęśliwy. Odepchnąłem na chwilę moje zmartwienia i wstyd, który pojawiał się w momentach innej bliskości niż ta. Tutaj ich nie czułem. Objęcia wydawały się zawsze na wyciągnięcie ręki, ale wiedziałem, że bałbym się, że przerodzą się w coś innego. W tej sytuacji nie musiałem o niczym myśleć i chyba pierwszy raz od roku cieszyłem się z tego, gdzie jestem. A może pierwszy raz w życiu.
Kapitan obraził się na Burn za to, że zadziałała wbrew niemu, ale w tej sytuacji był bezradny. Przekazał więc piratom, że sam tak zdecydował, żeby nie podważyli jego autorytetu. Ogólnie niebywale cenił sobie swoją reputację i raczej nie wychodziło mu to na zdrowie.
Przybyliśmy na wyspy i zaczęliśmy szukać lekarza, który poinformował nas o wiedźmie. Jednakże z jakiegoś powodu słuch o nim zaginął.
Podjęliśmy więc poszukiwania na własną rękę. Przez długi czas nie zdobyliśmy żadnych informacji, lecz w końcu jakaś stara kobieta powiedziała nam o rezydencji w lesie.
- W środku lasu w centralnej części wyspy znajduje się rezydencja zbudowana na zachodnią modłę. Ale radzę się wam tam nie zapuszczać.
Oczywiście Burn zadecydowała, że tam akurat pójdziemy. I z jakiegoś powodu postanowiła zabrać też mnie, choć broniłem się jak mogłem.
CZYTASZ
Szczurzy Towarzysze
Tarihi KurguNastępca tronu Monako zostaje porwany przez kapitana statku pirackiego. W zawiłych okolicznościach nie zostaje jednak sprzedany ani wymieniony na okup. Wygląda na to, iż zostanie tu na dłużej, związując swój los ze złodziejami i mordercami.