Rozdział 24

391 42 5
                                    

Nea grzebała w swojej torbie, sprawdzając czy na pewno wzięła wszystko co chciała. Tuż obok niej leżały dwa czarne toporki, dziewczyna zdecydowała, że je też zabiera ze sobą.

Judy w tym czasie przypatrywała się szatynce i analizowała całą tą sytuację. Demonica dalej nie zająknęła się nawet słowem, więc zabójczyni była już niemal pewna, że ta maczała w tym palce. Zrobiła się z niej straszna manipulatorka, ale w sumie czego można było się spodziewać po demonie?

-Dobra chyba wszystko mam - odezwała się po chwili szatynka.

Zarzuciła torbę na ramię i zerknęła na wciąż pogrążoną w myślach Judy. Nea wyciągnęła przed siebie rękę i pstryknęła palcami przed jej twarzą, ocucając czarnowłosą.

-Możemy stąd iść, a serio już bym chciała się stąd wynieść - dodała.

Zabójczyni tylko skinęła głową, zdecydowanie będzie miała do pogadania ze swoją Panią. Chociaż z tego co widziała Nea nie była zbyt przejęta tym co zrobiła, a przynajmniej nie pokazywała po sobie niczego co by na to wskazywało.

Obie dziewczyny wyszły na zewnątrz przez wybite okno balkonowe, wtedy Judy podniosła wzrok na niebo i spytała:

-Możesz nas stąd zabrać?

Odpowiedziała jej cisza, czarnowłosa wyraźnie się zirytowała. Jej Pani zdecydowanie sobie z nią pogrywała, ale dlaczego? Co znowu sobie wymyśliła?

-Wygląda na to, że tu utknęłyśmy - mruknęła Nea.

Podeszła do jednej z ławek stojących przed ogniskiem i opadła na nią z dramatycznym westchnięciem. Torbę odłożyła na bok i zaczęła wpatrywać się w tańczące płomienie.

Judy podeszła do niej i usiadła obok niej jednak w pewnej odległości. Z jakiegoś powodu nie chciała przysuwać się bliżej, co Nea od razu zauważyła.

-Boisz się, że cię zadźgam? - spytała rozbawiona.

-Prędzej ja zadźgam ciebie - odpowiedziała jej zabójczyni.

Atmosfera trochę się rozluźniła, a pomiędzy dziewczynami zapadła przyjemna cisza.

-Będę mogła później z tobą pogadać o tym wszystkim? - spytała po chwili Nea.

Spojrzała na Judy z niemą prośbą w oczach, co czarnowłosa przyjęła z niezłym zdziwieniem.

-Pewnie, jeśli chcesz - odpowiedziała.

-Dzięki - szatynka uśmiechnęła się do niej lekko.

-Nie wiem czy wypada to powiedzieć, ale nieźle sobie tam poradziłaś - zaczęła niepewnie czarnowłosa.

-Nie mogę być całe życie ofiarą, miałam tego trochę dosyć. Poza tym Michael od dawna doprowadzał mnie do szału i nie powiem, że nie sprawiło mi satysfakcji wbicie mu toporka w łeb.

Dziewczyna spojrzała na broń leżącą na ziemi, a później na swoje zakrwawione dłonie. Wytarła je o getry, chcąc pozbyć się chociaż części krwi.

-Może twój psychopatyzm jest zaraźliwy - dodała po chwili.

-Myślisz? Byłaś tak blisko mnie, że mogłaś się tym zarazić? - czarnowłosa postanowiła się trochę podroczyć.

Nea posłała jej zirytowane spojrzenie, po czym zrobiła coś o czym Judy by nawet nie pomyślała. Szybko przysunęła się do zabójczyni, złapała za jej koszulę i przyciągnęła ją do siebie, łącząc jej usta ze swoimi.

Czarnowłosa przez chwilę nie miała pojęcia co ma zrobić, kompletnie się tego nie spodziewała, a nie wyglądało na to żeby szatynka po prostu sobie z niej żartowała. Więc zrobiła jedyną rzecz, na którą udało jej się w tamtej chwili wpaść. Zamknęła oczy i dała się ponieść swoim emocjom, które swoją drogą, szalały w jej myślach i ciele. Wyciągnęła przed siebie rękę i wplotła palce we włosy dziewczyny, były takie miękkie.

Nea nie miała pojęcia co robi, ale mimo wszystko wiedziała jedno, Judy świetnie całuje. Szatynka zastanawiała się jak to jest możliwe skoro od tylu lat jest kompletnie sama, ale to nie było teraz ważne. Ważne było to, że właśnie całowała się z dziewczyną, która jeszcze do niedawna była jej zaciekłym wrogiem i kompletnie tego nie żałowała. Czuła się wspaniale i pozwalała czarnowłosej nad sobą dominować, bo wiedziała, że z nią nie ma nawet po co o to walczyć. Pocałunek dość szybko z delikatnego i niepewnego przerodził się w bardziej agresywny i namiętny. Widać było, że Judy otrząsnęła się już z szoku i teraz po prostu korzystała z sytuacji podobnie jak Nea, która nie miała najmniejszego zamiaru odsuwać się od dziewczyny, z którą wymieniła kolejne czułości. Szatynka podniosła rękę, którą położyła na policzku czarnowłosej. Nie do końca wiedziała jakim cudem przeszła z chęci zadźgania Judy i pomszczenia swoich przyjaciół, do tego momentu, w którym całowała się z nią jakby wszystko inne przestało mieć znaczenie.

Po dłuższej chwili obie dziewczyny w końcu się od siebie odsunęły. Ich spojrzenia były zamglone, a ich ciężkie oddechy mieszały się ze sobą. Przez moment patrzyły sobie w oczy, jednak tą ciszę dość szybko przerwała Judy:

-Jesteś nienormalna - szepnęła, uśmiechając się lekko.

-Uczę się od najlepszych - odgryzła się jej Nea.

Judy wyprostowała się i pokręciła głową, uśmiechając się głupio.

-Rzuciłaś się na mnie jak zwierzę, prawie się wystraszyłam - powiedziała.

-Zamknij się wcale nie. Po prostu... Nie trzeba było ze mną flirtować przez tyle czasu - odpowiedziała znowu podirytowana.

-Nie irytuj się już tak, tylko się z tobą droczę - Judy uśmiechnęła się złośliwie.

Nea parsknęła cicho i rzuciła czarnowłosej rozbawione spojrzenie.

-To co teraz? - spytała.

-Nie wiem, jeszcze nikt nigdy mnie nie pocałował - odpowiedziała zabójczyni.

-To może spytam jakie masz po tym wrażenia?

-Całkiem ciekawe, to było... przyjemne.

-Heh widać, że nigdy nikogo nie miałaś.

-Aj wiesz seryjni zabójcy nie mają zbytnio czasu na romanse - odpowiedziała dramatycznie Judy.

-Ale jakimś cudem całujesz całkiem nieźle.

-Tak myślisz? Cóż za komplement.

Obie dziewczyny zaśmiały się cicho, zapomniały o tym co stało się dosłownie kilkanaście minut temu, nawet żadna z nich nie myślała nad tym, żeby się stąd ruszać. Atmosfera była cudowna, Judy po raz pierwszy w życiu czuła się jak normalna osoba, a nie jak morderca na usługach demona. To uczucie było zupełnie nowe i ciekawiło czarnowłosą.

Po pewnym czasie Nea przysunęła się jeszcze bliżej zabójczyni, tak żeby mogła się o nią oprzeć. Ułożyła głowę na ramieniu czarnowłosej i zamruczała cicho zadowolona z bliskości dziewczyny.

-To co? Partnerki w zbrodni? - spytała, wyciągając rękę w stronę Judy.

Zabójczyni zaśmiała się cicho, złapała za dłoń szatynki i pocałowała jej wierzch.

-Partnerki w zbrodni - odpowiedziała.

* * * * * * *

Myślę, że to dobre zakończenie tego małego maratonu. A teraz dać mi spokój na kilka dni, pisanie chorych rzeczy jest okropnie męczące. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

Tańcząca z mordercą [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz