Rozdział 28

391 33 5
                                    

Po polanie roznosiło się echo pełne krzyków i błagań, a także szaleńczego śmiechu. Cichy szelest drzew i wysokiej trawy mieszał się z tymi dźwiękami, które rozdzierały ciszę na najdrobniejsze kawałki. Przez sam środek polany biegła zamaskowana czarnowłosa kobieta, na jej dłoniach w świetle księżyca błyszczały dwa żelazne, ostro zakończone kastety. Kilka metrów przed nią biegł blondwłosy chłopak, który dyszał ciężko od nadmiaru wysiłku i przerażenia, które wypełniało jego umysł. Zabójczyni była w stanie dogonić go bez najmniejszego problemu, ale tym razem miała go tylko zmusić do tego, żeby znalazł się w zasięgu jej partnerki.

Nea stała przygotowana między cieniami drzew, ściskając w dłoniach rękojeść katany. Tylko czekała aż jej ofiara znajdzie się wystarczająco blisko.

Dziewczyna jeszcze przez chwilę patrzyła na chłopaka, któremu brakowało zaledwie kilkunastu metrów do pierwszego drzewa odgradzającego polanę od ciemnego lasu. Gdy blondyn postawił kolejny krok, Nea zdecydowała się zaatakować.

W jednej chwili szatynka wybiegła z pomiędzy cieni ukazując się w pełni swojej ofierze. Chłopak zauważył ją od razu, jednak był zbyt wolny, żeby zareagować na błyskawiczny atak ze strony napastniczki.

Katana przecięła powietrze z cichym świstem, jednym ruchem ostrza rozcięła po skosie klatkę piersiową blondyna, zostawiając po sobie wyjątkowo głęboką ranę. Sekundę później ostrze zabłyszczało jeszcze raz, tym razem przebijając pierś chłopaka na wylot.

Szatynka gwałtownym ruchem odepchnęła od siebie rannego blondyna, który upadł bez sił na trawę, jego śmierć była tylko kwestią czasu, jego rany były zbyt poważne.

Nea machnęła kataną otrzepując ostrze z części spływającej po nim krwi. Przeszła nad swoją umierającą ofiarą i ukłoniła się teatralnie w stronę czarnowłosej, przyglądającej się temu z odległości.

Szatynka zdała swój egzamin, test który wymyśliła jej demonica. Miała zabić wszystkich w ciągu dziesięciu minut, a Judy nie miała jej pomagać w żaden inny sposób niż wywabianie każdego w odpowiednie miejsce, ale to właśnie Nea miała wszystkich uśmiercić. Bez najmniejszego wahania i litości. Miała być tak bezwzględna jak jej pertnerka.

Judy uznała jej dzieło lekkim ukłonem, obie kobiety zachowały się jakby właśnie skończyły ze sobą tańczyć i okazywały sobie nawzajem szacunek. Były jak artystki, malujące ostrzami niczym pędzlem po płótnie z ludzkiej skóry. Idealne w oczach żądnej krwi demonicy.

Czarnowłosa była z siebie dumna, wyszkoliła tą dziewczynę najlepiej jak umiała, nauczyła ją bezwzględności i władzy nad większością znanych jej broni. Nea była teraz perfekcyjna, gotowa na to żeby już oficjalnie dołączyć do demonicy i już na wieki zapewniać jej rozrywkę. Jednocześnie otrzymując w zamian zupełne bezpieczeństwo, troskę jej przyszłej Pani i całkowitą uwagę jej partnerki. Dodatkowo demonica zdecydowała, że jednocześnie może zapewnić obu dziewczynom inne formy rozrywki, te ze współczesnego świata znane Nei.

~Doskonale, wspaniale się spisałaś - powiedziała demonica.

Nea ściągnęła swoją maskę i uśmiechnęła się szeroko do Judy, która też zdążyła odsłonić swoją twarz.

-I co myślisz? - spytała.

Czarnowłosa jeszcze raz ukłoniła się swojej partnerce z lekkim uśmiechem na ustach.

-Idealnie - powiedziała.

Szatynka przybrała dumną pozę opierając katanę na swoim ramieniu.

-Jednak lata nauki na coś się przydały - stwierdziła.

Tańcząca z mordercą [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz