Rozdział 8

355 37 1
                                    

Judy przymknęła na chwilę powieki, gdy zdała sobie sprawę z tego, co jej Pani wmówiła tej biednej dziewczynie. Przy okazji zniszczyła jej zabawę, bo szatynka nie była już agresywna, tylko przerażona. Czarnowłosa przykucnęła przed nią, po czym odłożyła kij na bok, jako znak, że jej nie skrzywdzi. Nea nieznacznie się rozluźniłam, ale zabójczyni wciąż słyszała szaleńcze bicie jej serca.

-Japierdole, nie wierzę, że ona nagadała ci czegoś takiego - mruknęła.

-Co ci powiedziała? - spytała po chwili.

W oczach szatynki zabłyszczały wściekłe iskry. Jej policzki zrobiły się czerwone od gniewu. W jednej chwili przeszła z przerażenia, w stan kompletnej furii.

-Chcesz mi powiedzieć, że ona mnie tylko tak straszyła?! Kurwa byłam w stanie podciąć sobie gardło tym sekatorem, bo myślałam, że będziesz chciała mnie zgwałcić! - krzyczała.

-Cholera jasna w życiu się tak nie bałam!

Szatynka wzięła głębszy oddech, po czym spojrzała Judy w oczy.

-Czyli nie masz wobec mnie takich zamiarów? - spytała niepewnie.

-Nie w życiu, nie jestem potworem.

Nea obdarzyła kobietę spojrzeniem, które wyraźnie mówiło "ta jasne".

-No co?

-Nie jesteś potworem? - parsknęła cicho szatynka.

-Nie w tym temacie.

-We wszystkich pozostałych jesteś.

-Cóż za obelga.

-Dobra miejmy to już za sobą, zabijesz mnie? - mruknęła Nea.

-No nie wiem, słyszałaś że nie muszę.

Szatynka na chwilę zamilkła, myślała nad tym co by teraz powiedzieć. I nagle wpadła na ciekawy pomysł. Wykorzysta to czego dowiedziała się od tej przeklętej demonicy.

-Ta kobieta wspomniała mi, że jesteś gadułą i że będziesz chciała po prostu rozmawiać - powiedziała w końcu.

Judy wyraźnie się zirytowała, raczej nikt nie lubi jak ktoś obgaduje cię za plecami.

-Co jeszcze mówiła?

-Że szybko tracisz dla kogoś głowę.

-Ja pieprzę - mruknęła zawstydzona.

-Ta kobieta, to twoja matka? - spytała niepewnie Nea.

-W pewnym sensie można tak powiedzieć.

-Zrozumiałam, że ona jest jakimś demonem, ty też? - pytała dalej.

Szatynka była co raz bardziej zaciekawiona, gdy dowiedziała się, że nic jej nie grozi, znacznie się rozluźniła. I teraz nie mogła powstrzymać swojej ciekawości, nad tym wszystkim miały władze jakieś siły wyższe. A te były najwyraźniej powiązane z siedzącą naprzeciw niej dziewczyną. Poza tym dzięki demonicy Nea zdała sobie sprawę, że nie odzyska straconego zaufania swoich przyjaciół, ci już tylko chcą ją skrzywdzić. Nie ma szans na to, że chcieliby ją wysłuchać, zabiliby ją w ciągu sekundy. A dziewczyna w tamtym momencie bardzo potrzebowała kogoś, z kim mogłaby zamienić chociaż słowo, a nie miała do wyboru nikogo, poza zabójczynią.

-Nie nie, nie jestem demonem. Mam tylko cechy niektórych z nich.

-Pocieszające.

-Ile ty masz w ogóle lat? - spytała po chwili Nea.

Judy zamyśliła się na chwilę.

-Trudno powiedzieć, który mamy rok?

-Dwa tysiące dwudziesty drugi.

Czarnowłosa gwizdnęła cicho.

-To ponad sto - odpowiedziała.

-Nie wyglądasz.

-I nie będę wyglądać.

Nea zamilkła na chwilę, nie za bardzo wiedziała co jeszcze może powiedzieć.

W tym czasie Judy analizowała całą sytuację. Widziała, że dziewczyna zdecydowanie czuła się bardziej pewnie, próbowała jakoś prowadzić rozmowę i czarnowłosa była z tego bardzo zadowolona. Bo co jak co, ale jej Pani miała rację, jest straszną gadułą. W końcu mimo wszystko i tak jest człowiekiem, a większość ludzi potrzebuje od czasu do czasu jakiegoś towarzystwa i Judy nawet się z tym nie kłóciła. Jednak nie była pewna co do tego czy robi dobrze, ale jak to się mówi wyjdzie w praniu.

-Nie wiem co mam teraz zrobić... - myśli Judy przerwał cichy głos szatynki.

Dziewczyna oparła głowę o ścianę i westchnęła cicho. Zabójczyni widziała, że Nea jest bardzo zmieszana.

-Wiem, że nie mam większego wyboru co do tego co ze mną zrobisz, ale muszę spytać. W razie czego mogłabyś... zabijać mnie w miarę bezboleśnie? - spytała, wyraźnie zakłopotana.

Judy zaśmiała się cicho, ta dziewczyna podobała się jej coraz bardziej.

-Dziwna prośba, zawsze mogłaś spytać, czy po prostu mogłabym cię nie zabijać - stwierdziła.

-A jest taka możliwość? Wszystko się powtarza dopiero wtedy, gdy nas wszystkich zabijesz.

-Mogę trochę zmienić zasady gry, ale nie ma nic za darmo - uśmiechnęła się złośliwie pod swoją maską.

Nea nieznacznie się spięła, ale i tak zaryzykowała pytanie:

-Czego chciałabyś w zamian?

-Chciałabym, żebyś powiedziała mi kogo zabiłaś. Ah i może jeszcze coś wymyślę, ale to później.

Szatynka skrzywiła się, szczerze nienawidziła tego wspomnienia. Przywoływało dawno zapomnianą traumę, ale jednak wolała to niż być zabijana w kółko. Mimo wszystko, gdy ostatnim razem, kobieta wbiła nóż w jej kark, Nea chciała wrzeszczeć z bólu. Tak samo gdy ją udusiła, ten ból w piersi, ta panika umysłu, który chciał bronić się za wszelką cenę przed śmiercią. I to kiedy Michael dźgnął ją w brzuch, a ona nie mogła zrobić nic, po prostu się wykrwawiała, jęcząc z bólu.

-Zgoda - powiedziała w końcu, po rozważeniu wszelkich za i przeciw.

-Świetnie, a teraz daj mi chwilkę, muszę to wszystko zresetować. Pogadamy, gdy znowu wybiję twoich znajomych.

Kobieta pstryknęła palcami, a cały świat znowu zalała czerń.

* * *

Ten rozdział jest trochę krótszy, więc wrzucę dzisiaj jeszcze jeden.

Tańcząca z mordercą [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz