Mecz

209 9 0
                                    

   Następnego dnia po lekcjach poszłam prosto do domu. Nie chciało mi się oglądać treningu, może dlatego, że byłam trochę obrażona na Scotta za wczoraj. Ale tak tylko troszkę. Jackson był wściekły na Scotta za jego dołączenie do pierwszego składu, a ja wolałam nie być świadkiem katastrofy którą może się skończyć trening z obecnością tej dwójki. Jednak wolę w tym czasie ugotować obiad i poczekać na mamę. Może obejrzymy kolejny odcinek tej hiszpańskiej telenoweli? Ugh chociaż nie musze odrobić lekcje. Nienawidzę szkoły! 

   Zrobiłam lasagne którą moja mama uwielbiała. Zjadłam kawałek a resztę wstawiłam do piekarnika, żeby danie było ciepło kiedy reszta domowników wróci. 

   Gdy weszłam do pokoju przeżyłam mini zawał bo na moim łóżku z moją książką siedział Derek z tą swoją przerażającą, beznamiętną miną i z wściekłością w zielonych oczach. Pisnęłam ze strachu i zamarłam w drzwiach z dłonią przyłożoną do serca. Jak on się tu znalazł? 

-Co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś? 

   Mężczyzna tylko wskazał głową na okno i dalej wlepiał we mnie to wściekłe to wściekłe spojrzenie. Kurczę nic nie zrobiłam, a czuję się jak jak małe dziecko karcone przez rodziców. Cholerne poczucie winy zalało moje serce, a przecież byłam grzeczna. 

-Czy ty wiesz co zrobił twój bliźniak? 

-Nie, a powinnam?

-Powinnaś, znokautował Jacksona na boisku, stracił nad sobą panowanie. 

-Oh- opadłam na łóżko przerażona utratą kontroli i stanem zdrowia Jacksona- Próbowałam go przekonać żeby poprosił Cię o pomoc w zachowaniu kontroli ale jest strasznie uparty i nie da sobie nic przetłumaczyć. Musze zadzwonić do Jacksona. Cholera jasna! Dlaczego on nie mógł mnie posłuchać?

-Z tego co zauważyłem jesteś równie uparta. Zostało nam teraz tylko wierzyć, że nikt nie połączy faktów, a łowcy się nie dowiedzą. 

-Gdyby się dowiedzieli zabiliby nas prawda? 

-Teoretycznie nie powinni, ich kodeks zakazuje zabijać istoty nadprzyrodzone które nie przelały ludzkiej krwi ale niektórzy łowcy się tego nie trzymają i nie zwracając uwagi na to w jakim wieku są takie istoty.- cały czas patrzył na mnie uważnie jakby prześwietlając moją duszę

-To straszne, okropne, okropnie straszne. Jak tacy ludzie żyją ze świadomością, że zabili kogoś tylko dlatego, że jest nadprzyrodzony? 

-Nie wiem Ava ale to nie temat na teraz. Musimy zrobić wszystko żeby Scott nie zagrał w meczu.

-Wiem ale on nie chce nawet o tym słyszeć.

-Spróbuje z nim porozmawiać. 

-Okej. Jesteś głodny? 

-To zależy co dobrego masz

-Lasagne. 

-To tak jestem głodny.

-Chodź do kuchni, nałożę Ci. 

   W kuchni spędziliśmy następne pół godziny, pochwaliłam się tym, że pazury wyciągam co raz szybciej i wysłuchałam narzekań Dereka na popularność lacrosse bo przecież "koszykówka to najlepszy sport świata". Czarnowłosy zjadł i wypiliśmy kawę, a później znów skierowaliśmy się na górę. 

   Do mojego pokoju weszłam sama bo Derek chciał poczekać na Scotta w jego pokoju. Musiałam zadzwonić do Jacksona sprawdzić co mu się stało i jak się czuje. Gdy w końcu odebrał mogłam zadać mu nurtujące mnie pytania. 

-Jackson? Co się stało? Nic Ci się nie stało?

-Ava ogarnij brata ja Cię proszę. Wpadł w jakiś szał na treningu i wybił mi bark. Nie wiem czy będę mógł zagrać na następnym meczu. 

Hello Supernatural World |Wolno Pisane|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz