Otarcie się o śmierć

256 15 6
                                    

   Obudziłam się rano we własnym łóżku. Nie wiedziałam jak się tutaj znalazłam, ostatnie co pamiętałam to podróż samochodem Dereka i nie miałam pojęcia co się działo w nocy co niesamowicie mnie martwiało. Musiałam dowiedzieć się czy nikogo nie skrzywdziłam i co tak właściwie się stało. Czułam, że mam mnóstwo poszlak i musiałam tylko połączyć kropki. Lepiej słyszałam, widziałam, czułam zapachy których nie powinnam czuć (szkoła stała się piekłem z tym natężeniem dźwięków i mnóstwa zapachów- nie zawsze przyjemnych). Wolniej się męczyłam ,byłam szybsza i zwinniejsza. Miałam wrażenie, że poruszałam się z większą gracją niż wcześniej. Dodatkowo to pieczenie oczu w niektórych momentach, dziwny przystojniak z lasu i brak pamięci z ostatniej nocy i to w momencie kiedy na horyzoncie pojawił się zielonooki.  Musiałam porozmawiać ze Scottem. Skoro to wszystko zaczęło się od ugryzienia, a mój brat też został ugryziony przez to coś to może wie co się z nami dzieje. 

   Bałam się tego co to wszystko może dla nas oznaczać. Nie wiedziałam jak to odbije się na nas, mamie, Stilesie, znajomych, przyszłości, Było tyle pytań ale całkowity brak jakichkolwiek odpowiedzi. 

   Tyle obaw i tak mało pozytywów. 

   Tyle strachu i tak mało nadziei. 

   Niepewność, strach, obawy, oplotły moje serce miażdżąc je i przygniatając je. 

   Domyśliłam się, że to co się teraz dzieje to wina tego ugryzienie i to wszystko to dopiero początek problemów. 

   Co się dzieję? 

   Jak sobie poradzić z tym co nadchodzi? 

***

   Schodzę do kuchni ubrana w białe luźne dresy ze ściągaczami przy kostkach, biały stanik i szarą bluzę typu crop top z uszkami kotka na kapturze i grube skarpetki. Próbowałam nie zabić się schodach przez porozrzucane na nich rzeczy Scotta. Mógłby je posprzątać. A jak nie to ugotuję z nich zupę i każę mu ją zjeść. Taa to dobry plan. 

   Mój jakże inteligentny brat siedzi przy stole w kuchni i spokojnie popija kawę jakby nic się nie działo, a to wcale nie tak, że wczoraj na przyjęciu jakiś dziwny facet ogłosił, że jesteśmy wilkołakami! Ale musiał kłamać albo był naćpany! Wilkołaki nie istnieją! 

-Kawy?- z niewinną minką przysuwa w moją stronę kubek- Jak się spało? Musimy jechać na zakupy. 

-Zamknij się mały gnomie- mierzę w jego stronę palcem ze zmrużonymi oczami- Masz mi natychmiast powiedzieć co tu się dzieję. Dlaczego nie pamiętam nic z nocy, a jakiś przystojny dziwak próbuje mi wmówić, że jesteśmy wilkołakami? I nawet nie próbuj mi wmawiać, że nie wiesz. Widzę twój wyraz twarzy. I nie denerwuj mnie przeciąganiem. 

   Nie no zaraz popłaczę. Ja już nie wiem czy chce mi się płakać, złościć, wrzeszczeć czy po prostu iść spać. 

   Scott chwilę się zastanawiał ale zaraz zerwał się z krzesła, odstawił swój kubek i po prostu mnie przytulił. 

-Okres?- głaskał mnie delikatnie po głowie, a z moich oczu poleciało kilka łez

-Yhmm.

-Boli?

   Tutaj tylko pokiwałam głową bo czułam jak z każdą chwilą czułam się coraz gorzej. 

-Chodź usiądziesz, zjesz śniadanie, napijesz się herbatki, a ja ogarnę ci termofor i wszystko ci opowiem. 

   Usiadłam na kanapie i pozwoliłam bratu zająć się mną bo ból brzucha, fale gorąca i zimna przetaczające się przez moje ciało skutecznie odbierały mi siłę na cokolwiek. 

Hello Supernatural World |Wolno Pisane|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz