Pobyt w Inazumie musiał się skrócić o kilka dni, ponieważ załoga Beidou nie została w Snezhnai ugoszczona "po ludzku". Wszyscy dostali wpierdol za darmo, ponieważ zostali uznani za możliwych szpiegów pod przykrywką. Beidou zostawila zatem towar I od razu popłynęła pod Inazume mnie zgarnąć Noriakiego i wrócić do ukochanego sercu Pani Kapitan Liyue.
Noriaki spakował się biorąc wszystko co zabrał i jeszcze kilka rzeczy od Ei, pożegnał się z nią należycie i wyruszył na port gdzie dopływał już Statek. Gdy podpłynął na odległość 50 metrów od brzegu, Noriaki rozbiegnal się i wskoczył na pokład odbijając się od kilku słupków postawionych przy porcie.
-Witam wszystkich, kierunek Liyue- powiedział witając się z załogą.
Chciał uścisnąć dłoń osobiście Beidou i podziękować za zatrzymanie się po niego.
Zapukał do drzwi i Wszedł, zobaczył leżącą, całą obolałą kobietę zwijającą się z bólu.-O Boże co oni ci zrobili?!- Posiedział podchodząc do kobiety- znajdę ich i nogi im z dupy powyrywam
-Ciii... Nie trudź się- powiedziała słabym głosem- sami nie wiemy kto to był, ponieważ jestem kapitanem statku, oberwało mi się najmocniej
-Nie męcz się, odpoczywaj.- przyjrzał się dokładnie kobiecie, miała wiele ran, jej nogi i przedramiona były pokryte bandazami, założył od razu, że były to głębsze rany.
Chłopak wygrzebal z kieszeni plecaka opakowanie tabletek przeciwbolowych, często bolała go głowa i zawsze nosił je przy sobie. Wyciągnął jedną z tabletek i podał wraz ze szklanką wody kobiecie. Ona połknęła tabletkę, po chwili zaczęła działać.
-Dziękuję- powiedziała
-"Nieważne gdzie, nawet gdy będziesz sam, trzymaj garde wysoko i po prostu walcz walcz walcz!...
-...Nawet gdy czujesz strach, albo już nie masz sił, musisz dotrwać do końca chodźbyś miał tu paść na ryj"- zaśmiała się Beidou na myśl o tej piosence.
-podobno dałaś im nieźle popalić- dodał Noriaki
-Należało się im, ale mnie też solidnie poobijali
-Właśnie widzę
-Wiem... Ale szybko się wyliże- powiedziała uśmiechając się- co mnie nie zabije, to mnie wzmocni
-Ah Beidou... ty na pogrzebie zrobiłabyś kabaret...
-Nie oceniaj mnie za rzeczy które mam zamiar zrobić w przyszłości
-Nie mam już do ciebie siły...- powiedział I skierował się do drzwi- wpadnę do ciebie zaraz, pójdę pomoc chłopakom w pracy, ty odpoczywaj sumiennie.
-Oczywiście Tato, tak zrobię- zadrwiła z niego Beidou
Chłopak miał złote serce i zawsze starał się pomagać jak tylko mógł dając z siebie milion procent. Naciągnął liny, żartował z marynarzami, zagadywał do każdego i doglądał pobitych aby sprawdzić czy niczego nie potrzebują. Był on dobrym duchem całego statku The Crux, gdy załoga słyszała, że płynie z nimi od razu wiedzieli, że ta podróż będzie niezapomniana.
Po kilku godzinach dotarli do Liyue, mężczyźni przewieźli do szpitali najbardziej poszkodowanych w tym i Beidou. Opatrzono tam rany i zalecono mnóstwo odpoczynku, do czasu gdy rany zadane ostrymi narzędziami, siniaki, głębokie cięcia i inne niespodzianki się nie zagoją.
Noriaki zarzucił delikatnie ramie Beidou i zabrał ją do Jade Chamer, Beidou chciała przeprosić Ningguang i podpisać papiery odnośnie następnego wypływu za dwa tygodnie.
-Dzień dobry Paniczu Noriaki, miło że Pan wrócił.- służka spojrzała na Beidou- O Boże co się Pani stało?!
-To nic takiego, muszę porozmawiać pilnie z Ningguang, jest w gabinecie?
-Tak, jest. Pójdę po opatrunki-
-Nie trzeba, poradzę sobie- brązowowłosa zaczęła iść w kierunku gabinetu Tianquan. Gdy zapukała i usłyszała jej serdeczne "proszę" weszła bez wahania.
-Beidou?- spytała lekko zszokowana kobieta, ale gdy tylko zauważyła w jakim jest stanie, podbiegla do niej- co ci się stało?!
-Nic takiego...
-Mhm no właśnie widzę. Ktoś cię pobił?! usiądź, ledwo stoisz- zarzuciła jej ramię na bark i zaprowadziła na miękką kanapę- co się stało?
-Gdy wpłynęliśmy do Snezhnai, oni uznali nas za potencjalnych szpiegów i wrogów Fatui przez co nas pobili. Zaczęłam bronić I siebie i załogi, ale ich było o wiele więcej i tak jakoś wyszło...
-Do grobu doprowadzą cię te podróże
-Nie istotne, muszę Ci coś powiedzieć
-Słucham?
-Chciałam cie z całego serca przeprosić za zajście które miało miejsce jakiś czas temu, byłam kompletnie pijana i-
-Nic się nie stało. Naprawdę. Już Ci dawno wybaczyłam- powiedziała uśmiechnięta kobieta. Beidou momentalnie ulżyło
-Już się bałam ze mi nie wybaczysz i... no wiesz...
-Nie masz się o co martwić, bo kocham cię nadal. Niezmiennie.- powiedziała składając delikatny pocałunek na jej czole- tylko nie przesadzaj z alkoholem.
-Dla ciebie.- powiedziała chwytając kobietę za dłoń.
_________________________________________
706 słów
CZYTASZ
Przybysz z Inazumy cz. III
FanfictionCzęść III opowieści mojego autorstwa, polecam zajrzeć do pozostałych 2 :))