- Czy naprawdę musiałeś go zmuszać do przejęcia biznesu! – krzyknęła matka Hoseoka na swojego męża. – W innym wypadku nie znalazłby sobie powodu do ucieczki. Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie zachowuj się, jakbym to tylko ja wywierał na nim presję. Sama chciałaś, żeby został prawnikiem. Też nie dawałaś mu żadnego wyboru, więc teraz nie obwiniaj mnie za to, co zrobił nasz syn. No właśnie, nasz. Wina nie może być tylko po stronie jednej osoby. Powinnaś to przyznać!
Właśnie w ten sposób w ostatnim czasie wyglądał każdy wieczór w domu rodzinnym Hoseoka. Jego rodzice każdego dnia kłócili się, zrzucając na siebie winę za to, co postanowił zrobić ich syn. Pod żadnym pozorem nie miało to do czegokolwiek doprowadzić. Zwyczajnie potrzebowali rozładowania emocji i chociaż nie była to najlepsza opcja, wybierali właśnie kłótnię.
Jak na razie nie doprowadziło to do rozpadu ich małżeństwa, ale wiadomo było, że w końcu może się to stać. Ostatecznie nikt nie miałby ochoty spędzać każdego dnia z osobą, która ciągle tylko zrzucała na niego winę. Problem pojawiał się w momencie, gdy robili to oboje. W ten sposób jeszcze ciężej było im przestać. W ich małżeństwie pojawiało się coraz więcej problemów, które niestety bez odnalezienia swojego dziecka były nie do rozwiązania.
Od zniknięcia Hoseoka minęło już mnóstwo czasu. Właściwie, jego rodzice stracili już nadzieję na jego odnalezienie. Oboje czuli dokładnie to samo, ale się tym ze sobą nie dzielili. Nie chcieli mieć racji, więc woleli to przemilczeć. Teraz liczyli tylko na cud, ponieważ zdawali sobie sprawę z tego jak nieprawdopodobny byłby powrót ich syna. Powoli w ich pamięci zaczynały zacierać się jego wspomnienia. Gdyby ktoś kazał im go opisać z pamięci, z pewnością pominęliby kilka szczegółów.
Poza tym tak naprawdę nigdy nie byli z nim zbyt blisko, co już wynikało z tego, jakie mieli wobec niego wymagania. Ten niejednokrotnie wolał spędzać czas zaszyty w pokoju i unikać własnych rodziców do momentu, kiedy nie zgłodnieje, by pójść do kuchni. Wtedy starał się natomiast zachowywać w miarę życzliwie wobec własnych rodziców, ale nic ponadto. Nie zbudował z nimi żadnej głębszej więzi.
Jego rodzice zgłosili jego zaginięcie na policję tylko ze względu na to, że ten nigdy nie przejawiał żadnych oznak buntu. Stąd dość dziwnie byłoby wierzyć, że od tak postanowił rozpocząć nowe życie. Poza tym nie wydawał się im być na tyle odważny, żeby zbiec jedynie z plecakiem bez wcześniejszych przygotowań. Chociaż nie znali go najlepiej, z pewnością mogli stwierdzić przynajmniej tyle.
Nikt zresztą nie myślał, że Hoseok rzeczywiście odnalazł się w nowym życiu, chociaż dokładnie to się stało. Mogło być to związane z tym, jak przeważnie wyobrażano sobie drugie życie. Zawsze przed oczami pojawiał się wtedy obraz zupełnie mizerny bądź niebezpieczny. Tak naprawdę niekoniecznie musiało tak być.
Prawdą było, że w tym przypadku było nieraz nieco niebezpiecznie, ale zdecydowanie nie mizernie. Hoseok był przecież szczęśliwy. Czuł się dobrze, jakby odnalazł swoje miejsce w świecie. Był wreszcie przy osobie, którą kochał. Gdyby tego było mało, udało mu się zacząć wykonywać karierę, o której od zawsze marzył. Zdawać by się mogło, że było to dla niego idealne rozwiązanie.
Na tym etapie nie tęsknił już ani trochę za swoim domem. Gdy myślał o rodzicach to tylko w kontekście nadziei, że nigdy nie będą go zbyt uparcie poszukiwać. Ostatecznie przecież nie chciał wracać do swojego poprzedniego życia. Liczył na pozostanie przy tym obecnym, które o wiele bardziej mu odpowiadało.
Jego rodzice niestety nie zamierzali mu na to pozwolić. Współpracowali z policją w sprawie odnalezienia swojego dziecka. Zresztą tak samo postąpiłby każdy w miarę odpowiedzialny rodzic. To, co robili było zupełnie zrozumiałe. Zarówno Yoongi, jak i Hoseok rozumieli to doskonale. Min od samego początku o tym myślał.
CZYTASZ
Guilty brothers: the consequences||Sope
FanfictionPoprzednio Hoseokowi i Yoongiemu udało się wyjść ze wszystkich tarapatów cało. Czy będzie tak samo tym razem? Tym razem będą się mierzyć z czymś znacznie bardziej poważnym, co doprowadzi ich do wielu przemyśleń i kryzysów. Czy rzeczywiście są do si...