IV

12 5 0
                                    

W czasie tak dramatycznych wydarzeń dla państwa Jung, dla Yoongiego i Hoseoka nie działo się wcale nic niesamowitego. Prawdę mówiąc, nadal żyli dokładnie tak samo i nie spodziewali się w najbliższym czasie większych zmian. Ostatecznie wydawało im się, jakby nic nie mogło im teraz realnie zagrozić. Oczywiście było nieco inaczej, ale czy naprawdę musieli już teraz o tym myśleć?

Ludzie czasem byli szczęśliwsi, gdy byli nieświadomi. W ich przypadku mogłoby być tak samo, ale nie chcieli sobie na to pozwolić. Było tak przynajmniej z Minem, który wolał zawsze mieć oczy dookoła głowy. Wiedział, że powierzchowne bezpieczeństwo mogło wcale nie dawać im tyle, ile się wydawało. Raz już przecież się na tym przejechał i wolał nie dopuszczać do podobnych sytuacji już nigdy więcej.

Niemniej jednak nie mógł im w zasadzie w żaden sposób zapobiegać. Musiał mieć nadzieję na możliwość wyjścia z nich, gdy już nastaną. Było to niebezpieczne, ale co innego mógł zrobić? Przecież niebezpieczeństwa przychodziły raczej bez wcześniejszej zapowiedzi. Gdyby było inaczej, ciężko byłoby je nazwać zagrożeniem. Oczywiście byłoby wtedy o wiele lepiej, lecz nie o to chodziło w ich występowaniu.

Mimo wszystko cała ta ostrożność wciąż mogła pójść na marne. Tak samo, jak było poprzednio, Yoongi powoli zaczynał się przyzwyczajać do stosunkowo spokojnego i szczęśliwego życia. Nie było ono jednak wcale mu zapewnione, co musiał zawsze mieć w świadomości. Wciąż wolał czerpać z życia, póki tylko mógł to robić. Przynajmniej na tyle mógł sobie pozwolić, a przynajmniej tak myślał.

W relacji z Hoseokiem znajdował szczęście, o którym wcześniej nawet nie myślał. Nie zgadłby także, że właściwie nie zmieni się zbyt wiele po tym, jak już oficjalnie będą razem. Ich nawyki wciąż pozostały takie same, lecz zniknął dystans. Nie musieli już się bać zbliżeń do siebie, doprowadzali do nich, co naprawdę miało na nich zbawienny wpływ. Wzajemna bliskość koiła nerwy i pozwalała na osiągnięcie stanu, który można było nazwać spokojem.

Nadal codziennie po pracy spędzali czas przy herbacie i opowiadali o swoich dniach. Różnica była jedynie taka, że już nie rozchodzili się później w swoje miejsca. Zostawali razem, zwykle oglądali filmy lub znajdowali inne zajęcia, na które mieli akurat ochotę. Wszystko to ich do siebie zbliżało jeszcze bardziej. Można stwierdzić, że ich związek rozkwitał.

Chociaż ich dni zaczęła przepełniać rutyna, nie przeszkadzało im to. Mogli ją uznać za przyjemną i przede wszystkim nawet uspokajającą. Koniec końców Yoongi szukał możliwości życia w taki sposób. Hoseok za to chciał być wolny, co także się ostatecznie spełniło. Obaj znaleźli sposób na życie w sposób, jakiego od zawsze pragnęli. Zdawało się, że wszystko się zaczęło wreszcie układać.

Oczywiście wciąż nie sięgali myślami za bardzo w przyszłość. Nie chcieli sobie na to w dalszym ciągu pozwalać. Nie znali jutra, ale zaczynami żywić nadzieję na jego dobry przebieg. Byli po prostu szczęśliwi. Można było znaleźć wiele sfer, w których ich życie się poprawiało, ale najważniejsze było dla nich to, co znaleźli w swojej relacji. Ona również ich cieszyła, a może nawet najbardziej ze wszystkiego, o czym można by pomyśleć.

Dzisiaj nie nastąpiło już żadne odstępstwo od normy. Tym razem na żadnego z nich nie czekała w domu niespodzianka, a słodka codzienność. Na nią też nie mieli przecież co narzekać. Gdy Hoseok pojawił się w domu, zrobił dokładnie to, co zwykle. Przyszedł bez słowa do kuchni, gdzie zastał Yoongiego. Ten z reguły zawsze w niej był o tej godzinie.

Ostatecznie oprócz całych przyjemności życia, wciąż przecież mieli obowiązki domowe, które w tym przypadku spadały głównie na jedną osobę. To właśnie Min robił najwięcej, w tym również przygotowując dla nich większość posiłków. Razem jednak nie jedli wcale tak często, zazwyczaj jedynie udawało im się usiąść razem do kolacji, co miało nastąpić już zaraz.

Guilty brothers: the consequences||SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz