XVII A

11 2 16
                                    

Chociaż Yoongi czuł się dobrze przygotowany na dzisiejsze spotkanie, wciąż odczuwał ogromny niepokój. Zresztą nie było w tym niczego dziwnego. Musiał być gotowy na wszystko, a niespecjalnie chciało mu się mieć nadzieję, że rzeczywiście ma szansę nadal pozostawać w ukryciu. Spodziewał się zdemaskowania, a tym samym spodziewał się poniesienia jakichś obrażeń.

Dzisiaj wiedział jedno, nie zamierzał zbliżać się zbyt blisko nikogo. Wolał zachować dystans, bo chociaż doskonale wiedział, że najprawdopodobniej zostanie zaatakowany bronią palną, z dalszej odległości miał przynajmniej jakiekolwiek szanse na przeżycie. Głównie o to mu chodziło, kiedy nie miał już kompletnie żadnych innych nadziei.

Mimo wszystko nie dawał po sobie poznać całego napięcia. Szedł do miejsca docelowego z idealną maską pewności siebie. Wciąż musiał uważać, by nikt nie przejrzał go, jakby jednak wcale nie było to oczywiste, kim tak naprawdę jest. Musiał być przygotowany na wszystko, więc tym samym musiał być o wiele bardziej ostrożny niż poprzednio.

Oczywiście jego podejście do sprawy się nie zmieniało. Wciąż traktował ją śmiertelnie poważnie, jednak musiał myśleć o tym, co zrobić, żeby wyjść z tego cało. Ostatecznie miał na to ogromne nadzieje mimo całego ryzyka, które postanowił podjąć. Jego życie nie było mu obojętne, więc potrzebne mu było ogromne szczęście.

Tym razem nawet już nie liczył na samego siebie, a właśnie na sprzyjający mu los. Zwykle nie miał takiego szczęścia, ale zwykle również nie kładł na szali aż tyle, co teraz. Było to dla niego przerażające zwłaszcza, wiedząc, że tak naprawdę liczy na coś, co nie jest wcale pewne. Musiał to robić, żeby w ogóle być w stanie ustać na nogach mimo całego stresu.

Niemniej jednak zachowywał również swoje naturalne zwracanie uwagi na otoczenie. Gdy zobaczył mężczyznę już z daleka, postanowił ustalić odległość, na jakiej zacznie z nim rozmowę. Nie miał zamiaru się do niego zbliżać. Nie ufał mu na tyle i przede wszystkim wolał uważać bardzo mocno na kogoś, kto przedstawiał się jako niewystarczająco dobry, by brać udział w akcjach w terenie.

Tak naprawdę mogło to tak naprawdę być jedynie przedstawiane w ten sposób, by Yoongi nie doceniał swojego przeciwnika. W pewnym stopniu był na to wyczulony i to bardzo. Od dawna zaczynał zastanawiać się czy przypadkiem nie wyraża objawów stanów lękowych, doszukując się wszędzie możliwości zostania zabitym.

Mimo wszystko w obecnej sytuacji zdawało się to jedynie być racjonalnym myśleniem. Nie przesadzał, mówiąc, że coś może się mu w każdej chwili stać. Tym razem naprawdę tak było. Nie mógł spodziewać się niczego dobrego, więc wolał nastawić się na to najgorsze. Może nie było to najlepsze dla jego psychiki, ale zdecydowanie najbardziej pomagało mu w pozostawaniu przy życiu. Na tym również musiał być odpowiednio skupiony.

Swój dialog postanowił rozpocząć na odległości kilku metrów. Było to według niego najbezpieczniejsze. Chciał wiedzieć, co go czeka i na jakie zbliżenie się może sobie pozwolić. Badanie terenu było najważniejsze, a przecież nie miał na nie czasu poza tymi dwoma spotkaniami. Musiał spodziewać się teraz absolutnie wszystkiego.

- Tym razem przyszedłeś na czas! – krzyknął, kiedy jeszcze szedł w ustalone chwilę temu przez samego siebie miejsce.

- Tak naprawdę to ty postanowiłeś się spóźnić.

- Tylko dlatego, żeby zobaczyć czy poczekasz na mnie tę chwilę. Jest mi bardzo miło, że się na to zdecydowałeś. W każdym razie co teraz, skoro już obaj tutaj jesteśmy? – zapytał Yoongi, licząc nieco na zostanie pokierowanym w rozmowie.

- Chciałbym wreszcie przedstawić ci to, co miałoby być twoją pracą.

- W takim razie zamieniam się w słuch, o ile oczywiście potem faktycznie dasz mi wykonywać tę pracę.

Guilty brothers: the consequences||SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz