Dla nikogo nie było zdziwieniem, że zanim Yoongi odzyska przytomność minie trochę czasu. Zresztą, to i tak była ta bardziej optymistyczna wersja zdarzeń. Nie można było być pewnym nawet tego czy to się rzeczywiście stanie. Jak można się również domyślić, wpłynęło to na samopoczucie jego bliskich, ale w szczególności zdawało się, że dotknęło to Hoseoka.
Ciężko było z nim nawet porozmawiać tak, aby po chwili nie zaczął płakać. Nie mógł przestać myśleć o ostatnich słowach, jakie usłyszał jeszcze przed utratą przytomności Mina. Prawdopodobnie każdy na jego miejscu czułby się podobnie. W końcu, co innego mógłby mieć teraz w głowie? Nie wiedział nawet, co się dalej może stać. Nie mógł mieć do końca nadziei.
Zdawał sobie sprawę z tego, że Yoongi mógł sam pogorszyć swoją sytuację przez to przejście kilku metrów w celu znalezienia w miarę bezpiecznej kryjówki. Oczywiście rozumiał, dlaczego ten tak zrobił. Przecież nie mógł tak po prostu tam zostać. Nie wiedział wtedy czy ktoś tam pójdzie, czy może będzie mógł zostać tam samemu.
Z całą pewnością lepszą opcją było znalezienie kryjówki niż próba strzelania z broni na skraju omdlenia. Wtedy zarówno szanse na trafienie, jak i faktyczne przeżycie byłyby bardzo niskie. Niemniej jednak ostatecznie wcale nikt nie szukał Mina. Ten mógłby zostać w tym samym miejscu i nie stałoby się nic złego.
Nie można było jednak zaprzeczać faktowi, że zrobił coś, co zapewniało mu bezpieczeństwo niezależnie od zmiennych, których nie mógł w żaden sposób kontrolować. To było dla Hoseoka prawdopodobnie najcięższe. Wiedział, że jeśli Yoongiemu nie uda się przeżyć to nie tak, że był to jego błąd. Ten zrobił wszystko, co mogło tylko mu zapewnić bezpieczeństwo.
Niemniej jednak to wciąż okazało się być nieco za mało. Mógł wybrać poświęcenie powodzenia misji ponad swoje życie, ale to nie było w jego stylu. To, że nie zdecyduje się na pójście tą drogą było bardziej niż pewne. Nikt tego nigdy nie podważał. Nigdy nawet by o tym nie pomyślał. Hoseok jednak chował w sobie pewien żal, że Yoongi był właśnie taki. Nigdy nie mógł ustąpić, jeśli już chciał zrobić coś według niego odpowiedniego. Ostatecznie nie musiało to być nawet obiektywnie dobre, liczyło się tylko to, jakie było dla niego.
Zresztą, Geumjaea również to dotknęło. Był o wiele bardziej zamknięty w sobie, a gdy już spotykał się z Jungiem, najczęściej po prostu razem milczeli w swoim otoczeniu. Nie wiedzieli, co mieliby sobie powiedzieć w momencie, gdy obaj mierzyli się z tak ogromnym bólem. Bólem możliwości utraty kogoś, kto był dla nich obu ogromnie ważny. Dodatkowo tak naprawdę jedynej osoby, która ich jakkolwiek ze sobą łączyła. Bez Yoongiego, nie mieli nawet o czym rozmawiać.
Można było wyczuć jak ciężka jest atmosfera. Nie było inaczej także na policji, gdzie po części detektywi musieli mierzyć się z wątpliwościami odnoszącymi się do ich działań. Koniec końców ich działalność i cały plan zakończył się na tym, że ranny został cywil i wcale nie zmieniało nic to, że to był ktoś ściśle powiązany ze sprawą. Jeśli już, pogarszało to sytuację dodatkowo.
Teoretycznie Yoongi powinien być chroniony, a tak naprawdę ani razu nie udało się nawet zorganizować oddziału, który mógłby zareagować w razie takich problemów. Tak naprawdę, gdyby nie fakt, że Yoongi potrafił się obsłużyć bronią nawet, gdy przeżywał ogromny szok, teraz nie miałby nawet szans na przeżycie. Pewnie to zakończyłoby się tam na miejscu.
W związku z tym ciężko było wskazać chociażby jedną osobę, która nie liczyła na to, że Min niedługo odzyska przytomność. Szczęśliwie, przynajmniej lekarze dawali mu wysokie szanse na przeżycie. Wszystko wyglądało raczej pozytywnie, ale wciąż była w tym wszystkim nutka niepewności, która była w tym wszystkim najbardziej nieznośna.
CZYTASZ
Guilty brothers: the consequences||Sope
FanficPoprzednio Hoseokowi i Yoongiemu udało się wyjść ze wszystkich tarapatów cało. Czy będzie tak samo tym razem? Tym razem będą się mierzyć z czymś znacznie bardziej poważnym, co doprowadzi ich do wielu przemyśleń i kryzysów. Czy rzeczywiście są do si...