XVI B

8 1 5
                                    

Wszystkie prośby Yoongiego zostały spełnione. Rodzice Hoseoka rzeczywiście nie poznali zmiany zeznań. Byli właściwie przekonani, że Min został ostatecznie osądzony. Zresztą, co innego mogli myśleć, jeżeli wciąż w ich świadomości pozostawała opowieść o porwaniu. Była jednak jedna osoba, która dowiedziała się całej prawdy, a był to sam Hoseok.

Jemu powiedziano, że nastąpiła ta zmiana zeznań i w zasadzie wszystko, co mówił Min zgadzało się z jego opowieścią. Dzięki temu mógł być pewien przynajmniej w miarę w porządku przyszłości człowieka, którego kochał. Oczywiście w jego życiu wciąż miały być ogromne niebezpieczeństwa, skoro nie przestał nagle być ścigany przez organizację.

Jeśli o to jednak chodzi, mógł wierzyć, że wszystko jakoś się ułoży. Znał Yoongiego, więc nie miał ku temu żadnych wątpliwości. Mógł być spokojny, a na pewno w jakimś stopniu. Nie musiał przynajmniej zastanawiać się, czy ten jeszcze w ogóle żyje. To już był ogromny plus, o czym nie mógł zapominać.

Nie zmienił się jednak w żadnym stopniu smutek spowodowany koniecznością rozłąki. Było nieco lepiej, jeśli chodziło o ogólne zakończenie tej historii, ale przecież wciąż nie mogli być razem. To nie uległo żadnym zmianom. Wciąż wywoływało ogromne poczucie żalu, o którym nie sposób było zapomnieć.

Yoongi był jednak dość zadowolony z rezultatów swoich starań. Chociaż nie było idealnie, był przynajmniej pewien tego, że udało mu się zapewnić Hoseokowi bezpieczeństwo. To satysfakcjonowało go już wystarczająco. Nie musiał martwić się już o niego, a mógł zacząć zajmować się jedynie tym, jak jemu samemu uda się przetrwać. Częściowo przecież właśnie to chciał osiągnąć, więc dlaczego czuł aż taką pustkę?

Nie był w stanie tego zrozumieć, ale wiedział jedno. Musiał się z nią w jakiś sposób pogodzić. Zdecydowanie nie miał innej opcji, a wątpił, że ta zniknie w najbliższym czasie, a właściwie nawet kiedykolwiek Wiedział przecież, co zrobił, a raczej kogo pozostawił za sobą. Nie mogło się obyć bez żalu i naprawdę mocnych uczuć.

Szczęśliwie, dopóki wierzył, że zrobił coś dobrego, a przynajmniej nie skrajnie okropnego, łatwiej było mu to znieść. Mógł się przynajmniej łudzić, że zostawił Hoseoka w dobrych rękach, a przynajmniej na najbliższy czas. Nie wykluczał swojego powrotu. Właściwie chciał go zaplanować i w dodatku zrobić to naprawdę dobrze. Chciał to zrobić, żeby już móc wszystko ułożyć.

Niemniej jednak znalazł również wyjście na teraz, które nie wymagało niczego szczególnego. W zasadzie to potrzebne mu było tylko kolejne alter ego. To akurat potrafił wymyślić, to potrafił robić bardzo dobrze, więc nie musiał się przejmować tą częścią planu.

Planował zachować jakiś kontakt z Hoseokiem, a przynajmniej taki, który pozwoliłby im na pamiętanie o sobie i upewnianie się, że u każdego wszystko jest w porządku. W gruncie rzeczy bardzo tego potrzebowali i nie sposób im było tej potrzeby sobie odmówić. Stąd właśnie pojawił się u Mina pomysł dość klasyczny.

W końcu był to stały motyw w nieco starszej literaturze. Chociaż nie wierzył, że może to zadziałać w życiu, nic nie stało mu na przeszkodzie sprawdzenia tego. W najgorszym wypadku się mu to nie uda, ale to nie byłoby nic strasznego. Nie poniósłby przecież także konsekwencji tej porażki. Mógł próbować do woli, dopóki tylko wystarczało mu pomysłów.

Ten był w prawdzie banalny, ale wymagał od niego nieco cierpliwości. Musiał poczekać aż Hoseok zacznie układać swoje życie na tyle, ze będzie miał nowych znajomych i generalnie znów otaczać go będą ludzie. Dał mu na to miesiąc. Nie mógł się co prawda nagle pojawić osobiście, ale jego plan od samego początku tego nie zakładał.

Guilty brothers: the consequences||SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz