Rozdział VII

25 6 8
                                    

— Jestem! — oznajmiła Theresa, kiedy wparowała do rezydencji Celine z czterema sukniami.

Adeline i Brielle natychmiast poderwały się z miejsca podekscytowane. Przez ostatnią noc znalazły wspólny język, głównie z uwagi na podobny wiek. Brielle teoretycznie miała prawie dwieście lat, jednak tylko siedemnaście z nich przeżyła normalnie. O ile normalnością można nazwać zamykanie w komnacie.

— Dla ciebie tym razem fiolet — Tessa podała pierwszą Celine. — Dla Adeline szmaragd — oczy dziewczyny zaświeciły się iskierkami. — A dla Brielle mam beż i złoto. — posłała jej ciepły uśmiech.

— Pierwszy raz w życiu będę miała na sobie taką suknię. — wydukała Adeline, kiedy zobaczyła swoją kreację i poszła się przebrać. Brielle przytuliła najpierw swoją sukienkę i poszła w ślady Adeline.

— Stephanie Law wydłubie mi oczy za kradnięcie jej koloru. — Celine się zaśmiała.

Tessa odpowiedziała kręceniem głową i sama zabrała się za przebieranie.

Pod dłuższej chwili wszystkie były już w sukniach, chociaż przy niektórych sprawach potrzebowały swojej wzajemnej pomocy. Theresa uczesała się, żeby później móc zrobić to samo z pozostałymi, poza Celine.

Krótkie włosy wiele ułatwiały w przygotowaniach, bo po prostu użyła prostownicy do zrobienia fal i boki podpięła ozdobnymi spinkami. Przeszła więc do makijażu, a kiedy skończyła, zajęła się twarzą Brielle.

— Jezu, ile ty masz włosów. — skomentowała Theresa, starannie upinając ogniste loki Adeline. Dziewczyna zachichotała krótko.

— Nie ekscytujesz się. — zauważyła Brielle, zerkając na blondynkę.

— Mam za sobą całe mnóstwo bali — odparła spokojnie Theresa. — To jak oddychanie, ale z gracją. Dlatego ciężko być oryginalną z wyborem sukien. Noszę więc zwykle błękity i róże.

— Mnie na przykład bawi ich sztywność — Celine wzruszyła ramionami i przypudrowała Brielle. — Gotowe. — oświadczyła z dumą. Księżniczką spojrzała w lustro i na jej usta wpłynął szeroki uśmiech.

— Ja nigdy nie byłam, więc jesteśmy obie świeżakami — powiedziała Adeline i wstała, bo Tessa skończyła walkę z jej włosami. — Mam wrażenie, że patrzę na obcą osobę.

— Jaką suknię ubierze Yyvon? — zaciekawiła się Brielle.

— Oh, ona nie pojawi się w sukni w żadnym wypadku. — Celine wsparła dłonie na biodrach. Nie lubiła nosić tych długich rękawiczek, ale jakoś dawała radę.

Ktoś zapukał do wielkich drzwi i nie kłopotał się z czekaniem. Jonathan powitał wszystkich uśmiechem i oparł się o ścianę, krzyżując nogi w kostkach.

— Ostatnie poprawki?

— Tak. Chcesz pomóc? — zapytała ironicznie Celine.

Brielle nie mogła wyjść z podziwu, jak Jonathan dobrze wyglądał we fraku. Stała z rozdziawionymi ustami, dopóki Adeline nie dźgnęła jej w żebro dyskretnie.

— William też już czeka. — skinął głową na drzwi.

— Nie lubi czekać, lepiej już idź. — powiedziała do Brielle Tessa i spojrzeniem poprosiła Rackforda, żeby ją odprowadził.

Podał jej dłoń i mogłaby przysiąc, że to był jeden z piękniejszych momentów, jakie do tej pory doświadczyła. Odwróciła się za siebie, żeby móc zobaczyć trzymane w górze kciuki przez Adeline i wzięła głęboki oddech.

— Przyprowadziłem ci zgubę. — stwierdził żartobliwie, na co William wywrócił oczami.

Pomógł jej wsiąść.

Błękitna KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz