Rozdział IX

9 6 9
                                    

Brielle obserwowała tańczące pary z zachwytem. Cały bal ją zachwycał i nie mogła uwierzyć, że swój pierwszy w życiu przeżywa z taką swobodą.

Oczywiście zasmuciła ją wiadomość, że Benedict nie żyje, ale mogła przynajmniej dowiedzieć się czegoś o nim samym.

Odwróciła głowę w bok, żeby spojrzeć na Jonathana i poczuła, że się zawstydza. Robił na niej wrażenie większe, niż by sobie życzyła.

— Nie mieliśmy wracać do domu po kadrylu? — burknął Eran.

— Chyba nic ci się nie stanie, jeśli zaczekasz aż skończą — Crispin wskazał parkiet laską. — Nie wypada opuszczać balu przed księciem, a zazdrość schowaj do kieszeni.

— Nie jestem zazdrosny.

— Oczywiście.

Celine zachichotała, słysząc tę wymianę zdań.

William zmartwił się, widząc łzy na twarzy Tessy. Zmarszczył czoło i przyjrzał jej się dokładnie.

— Co się stało?

— Nic — potrząsnęła głową. — Po prostu zawsze kiedy znajduję powód, żeby przestać czuć... — zawiesiła głos.

Walc dobiegał końca, dlatego odważyła się skończyć również swoją wypowiedź.

— Okazuje się, że był błędny. I nie wiem, czy to ulga, czy rozczarowanie. Dzień, w którym wreszcie oddasz serce jakiejś kobiecie będzie dobrym dniem, bo to będzie prawdziwy powód.

Muzyka ustała, ale nie puszczał jej. Rozległy się gromkie brawa, pozostałe pary kłaniały się sobie, a on stał i wpatrywał się w jej oczy.

Odsunęła się w końcu sama, dygnęła z gracją i skierowała do wyjścia. Tak bardzo chciała się znaleźć w domu. Tak jak i pozostali.



* * *



Crispin z dużym szokiem szedł do Williama. Godzinę wcześniej Jerome powiadomił ich, że podczas balu zostało ugryzionych ośmiu przypadkowych nastolatków. Każdy z nich miał osiemnaście lat.

Co gorsza — zostali przemienieni, przez co Yyvon miała urwanie głowy. Adeline pomagała jej jak mogła, Eran także.

Anthony otworzył drzwi Tessie, a Crispin do nich podbiegł.

— Wiecie, kto był za to odpowiedzialny? — zapytał od razu, kiedy kroczyli prowadzeni przez Erica w stronę gabinetu.

— Kogoś zdziwi, jeśli powiem, że to był ten skrzypek? — westchnął Anthony.

— Skąd masz takie rewelacje? — William obdarzył go zaciekawionym spojrzeniem.

— Przepytywaliśmy ofiary. Każdy podał ten sam rysopis, a kiedy pofatygowałem się do Anny po namiary na niego, okazało się, że to był on.

— To by wyjaśniało jego zniknięcie z sali. — stwierdził Crispin.

— Przemienił osiem ludzi i tego nie pamięta, a w dodatku był pod wpływem czegoś dziwnego. W tle mamy jeszcze dziwniejszą śmierć. — William dodawał dwa do dwóch.

— I wiemy, kim był narzeczony Brielle. Ma na nazwisko Raven. Liam miał w ustach pióro kruka i jemiołę. To musi mieć jakiś związek ze sobą. — Theresa wierzyła w to z całych sił.

— Póki nie wiemy, kim był ten cały Benedict, a jest o nim tyle, co wcale, nie mamy jak ruszyć dalej. — narzekał Crispin, bo nawet Samuel o nim nie słyszał.

Odwiedzili go z Willem poprzedniego wieczoru.

— Dla mnie wniosek jest tylko jeden — przełknęła ślinę. — Wrócił. Wrócił razem ze mną i Deborah. To, co się teraz dzieje, to moja wina. — ukryła twarz w dłoniach i usiadła na krześle.

Błękitna KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz