Dom Anthony'ego okazał się być bardzo urokliwym miejscem i w pierwszej chwili cała piątka zaskoczyła się pozytywnie.
Położony był na wybrzeżu, jak cały Oban, a z zewnątrz prezentował się świetnie. Zbudowany z szarego muru idealnie wpasowywał się w okolicę.
Nie wyglądał na duży, ale kiedy tylko przekroczyli jego próg, dotarło do nich, że domów również nie ocenia się po okładce.
Korytarze były wąskie, a pomieszczenia na parterze wszechstronne. Całość urządzona była w wiktoriańskim stylu i nic od tamtej pory się nie zmieniło, co z uśmiechem zauważyła Tessa.
— Proponuję znaleźć sypialnie i odpocząć, spotkamy się w salonie za godzinę. Pasuje? — głos zabrał Jonathan. Każdy skinął głową i ruszył drewnianymi schodami na górę.
Adeline weszła na ostatnie piętro, gdzie znajdowały się trzy sypialnie i coś na kształt gabinetu. Zajęła pokój obok niego, bo podejrzewała, że właśnie tam znajdowały się kroniki.
Brielle wybrała pomieszczenie obok Adeline, za to Tessa została na pierwszym piętrze z Eranem i Jonathanem.
Nie miała jednak chęci na odpoczynek. Wprawdzie mówiąc, za długo siedziała, więc zeszła do kuchni.
Anthony wspominał, że o dom dba gosposia o imieniu Georgia, dlatego utrzymany był w idealnym stanie, a spiżarnia i lodówka zaopatrzona w wszelkie potrzebne produkty i krew.
— Woah. — wyrwało się Brielle. Układ kuchni był spełnieniem jej marzeń. Zastanawiała się nawet przez chwilę, czy nie zostać tam na stałe. Anthony na pewno nie miałby nic przeciwko.
— Miałaś odpoczywać, nie brać się za szarlotkę. — skarcił ją Rackford, stając w progu.
— Nie jestem dzieckiem, Jonathan.
— Wszystko w porządku? Przypominasz trupa bardziej, niż wampir może.
— Nic mi nie jest. Długie życie męczy. Za to z tobą coś jest nie tak — odbiła pałeczkę. — Gdzie się schował ten wesoły mężczyzna?
— Ta dziewczyna — zaczął niepewnie. — Która została znaleziona, Holly. Znałem ją. Pomagała swojej babci, którą poznałem przypadkowo w jednej kawiarence, a ja mam słabość do starszych osób. Była taką dobrą osobą. Nie zasłużyła na to.
— Przykro mi.
— Nie obwiniaj się, jeśli to robisz. Z doświadczenia wiem, że branie odpowiedzialności za coś, na co nie ma się wpływu może doszczętnie zniszczyć człowieka.
Uśmiechnęła się tylko słabo i kontynuowała obieranie jabłek.
* * *
Crispin wiedział, że nie musi się zapowiadać, jednak z tyłu głowy krążyły za nim myśli, że William może być zajęty.
Był jednak środek dnia, dlatego stwierdził, że odwiedzenie przyjaciela będzie dobrym pomysłem.
Eric z uśmiechem zaprowadził go pod gabinet i zastukał w drzwi dwa razy.
— Pan Vicoletti.
— Wejść.
— Powiedziałeś to tak oficjalnie, że aż mnie wzdrygnęło. — rzucił na wstępie i odłożył laskę w kąt, a później zamknął za sobą drzwi.
— Co cię sprowadza do tego okropnego miejsca? — wstał zza biurka. Wcześniej pisał jakiś list. Przeszedł przed nie i krzyżując ręce na piersi, oparł się o drewno.
— Wycieczka dotarła wczoraj wieczorem szczęśliwie — odpowiedział i wiedząc, że nie zapyta, kontynuował: — Kronik jest więcej, niż przypuszczali, a niektóre pisane tak ciężkim pismem, że zajmuje im to dwa razy więcej czasu. Brielle jest zafascynowana podróżą. Adeline jest na etapie odkładania na osobny stos tych zapisków, w których pojawia się nazwisko Raven. Jonathan przepytuje miejscowych z Eranem.
CZYTASZ
Błękitna Krew
VampirePokonanie Victora i odkrycie jego tajemnicy związanej z dziedziczką wampirzego tronu przyniosło za sobą nowe skutki, z którymi cała grupa będzie musiała sobie poradzić. Tessa przekonuje się, że wskrzeszenie w rzeczywistości ma znacznie gorszą cenę...