Tessa obejmowała samą siebie i patrzyła na Willa z wyraźnym zmartwieniem.
Rozłożył ręce i potrząsnął głową, nie rozumiejąc, co ona tam jeszcze robi.
— Chyba nie myślałeś, że wyjdę? Jesteś ranny. — przypomniała mu.
Eric uwinął się właśnie z ostatnim ciałem i zlecił posprzątanie całej sali. Nie tylko z jedzenia i picia, ale również krwi.
— Nie będę pił twojej krwi. — zaoponował surowo i skierował się do swojego gabinetu. Wywróciła oczami i poszła za nim, a stukot jej szpilek słychać było w całej posiadłości.
— Zostaną ci blizny.
— Ojej — prychnął. — Jakbym już ich nie miał na całym ciele mnóstwo. Podobno to lubicie. — mrugnął do niej, a ona chciała go udusić.
Przytrzymał jej drzwi, a jego szarmancja w takim momencie całkowicie wybiła ją z rytmu.
— Czy ty masz zamiar pisać teraz to zawiadomienie?
— Bez przesady — westchnął ciężko i otworzył szafkę, z której wyjął apteczkę. Potrząsnął nią w powietrzu, żeby dać jej do zrozumienia, że wcale nie ma gdzieś swoich ran. Wręcz przeciwnie, piekielnie go paliły. — Chodź. Pomożesz mi. To powinno cię zaspokoić.
— Słucham? — patrzyła na niego z niedowierzaniem, kiedy ją mijał.
— Jeszcze się nie rozebrałem, a twoje myśli już zbaczają na manowce. Chodziło mi o twoje potrzeby zamieniania się w Matkę Teresę z Kalkuty. — ruszył w stronę schodów na pierwsze piętro.
Nie skomentowała tego.
Bez słowa weszła za nim do jego sypialni, ale w ogóle nie myślała w ten sposób, który zasugerował. Nawet nie potrafiła, kiedy cierpiał.
Urządził ją niemalże identycznie, co tę w mieszkaniu na Darmouth.
Drzwi do łazienki otworzył szeroko i skinął na Tessę, aby również się tam znalazła. Usiadł na rogu wanny i odłożył frak obok siebie, a później zaczął pozbywać się kamizelki.
— Mam teorię dotyczącą opętań. Wpadłam na nią, myśląc o wierszu i po wczorajszym incydencie na Battersea Bridge.
— Mów. — zachęcił ją i zajął się rozwiązywaniem muszki.
— To kruki. Pilnowały tamtej kobiety i atakowały mnie. Myślę, że to w ich oczy wystarczy spojrzeć, aby zostać opętanym. W końcu z tekstu wynika, że te ptaki są mu posłuszne i nie bez powodu uczestniczą w tych ofiarach. — starała się nie patrzeć na jego palce, kiedy po kolei odpinał guziki białej koszuli. Chociaż ciężko było nazwać ją białą przez krew.
— Też o tym myślałem i na ten moment to najbardziej prawdopodobne. — zgodził się i podał jej gąbkę, którą zmoczyła w umywalce.
Wstał i odwrócił się do niej plecami.
— Słodki Jezu... — mruknęła pod nosem i zajęła się oczyszczaniem ran ze zeschniętej krwi.
Rzeczywiście blizny tworzyły wręcz mapę na jego skórze, ale i tak bolał ją ten widok.
Kiedy skończyła, to samo zrobiła z jego klatką piersiową, aby znów się odwrócił.
— Będą się goić wieki.
— Przeżyję. — zapewnił ją. Póki z jego ciałem stykała się tylko gąbka, reagował normalnie, ale kiedy zaczęła nakładać opatrunek, zamknął oczy, żeby uspokoić dreszcze, które go przeszywały.
— Gdzie trzymasz krew? — zapytała, kiedy zajmowała się ranami na piersi. Była zszokowana, że nie trzęsły jej się ręce. I dumna, że widok Williama w takim wydaniu nie sprawił, że nie mogła się ruszyć. Mogłoby tak być w innych okolicznościach.
CZYTASZ
Błękitna Krew
VampirePokonanie Victora i odkrycie jego tajemnicy związanej z dziedziczką wampirzego tronu przyniosło za sobą nowe skutki, z którymi cała grupa będzie musiała sobie poradzić. Tessa przekonuje się, że wskrzeszenie w rzeczywistości ma znacznie gorszą cenę...