Rozdział XXVIII

13 4 7
                                    

Calvijn oprzytomniał w środku nocy, ale wiedział, że jego krzyki nic nie wskórają. Czekał więc pokornie na wizytę, zakuty w łańcuchy, które normalnie mógłby rozerwać. Prócz nich, kostki w nogach i rękach miał również związane liną zmoczoną w święconej wodzie.

William rozsunął stalowe drzwi, dzięki czemu na twarz księcia Amsterdamu padło światło z korytarza. Tessa weszła do celi pierwsza i szczerze jej ulżyło, kiedy zobaczyła, że Calvijn jest cały i zdrowy.

— Plan się nie powiódł — zaczął oschle William. — Gdzie masz ametyst?

— Chcesz mi przegrzebać myśli?

— Chcę cię zapytać o kilka rzeczy i zweryfikować, czy mówisz prawdę. Nie mogę ci ufać, skoro twoja siostra ewidentnie chce nam zaszkodzić. — założył ręce na krzyż.

— Zaufaliście Mikelowi Moriatti, chociaż jest bratem Victora, ale ze mną macie problem — zaśmiał się bez krzty wesołości. — Vergeef me alsjeblieft (wybacz mi, proszę). — zwrócił się do Theresy.

Uit liefde kunnen we inderdaad veel dingen doen. (Rzeczywiście, z miłości możemy zrobić wiele rzeczy). — odparła z nikłym uśmiechem. — Calvijn, czy Verlee ma coś wspólnego z Benedictem Raven?

Przełknął ślinę, a William zobaczył w jego oczach strach.

— A czy wiesz... jak wielkim zagrożeniem dla świata on jest? — zrobiła krok w jego stronę. Zaprzeczył, więc wszystko mu opowiedziała, pomijając przy tym kwestię Brielle.

— W pasku — westchnął. — Ametyst jest w pasku.

Tessa podjęła się ściągnięcia go z księcia, ale doskonale wiedziała, że każdy jej ruch obserwuje Will. Nie wiedziała jednak, czy powinna się roześmiać z jego miny, czy cieszyć.

— Nie wiem praktycznie nic.

— Zaraz się przekonamy — stwierdził Will. — Po co Verlee Tessa?

— Nie mam pojęcia — szepnął. — Powiedziała tylko, że od tego zależy jej przyszłość, że muszę sprowadzić Tessę żywą.

— Skąd Verlee wie o Benedictie? — drążył.

— Nie wiem. Szczerze mówiąc, słyszałem to imię tylko raz. Kiedy zapytałem po co chce odwiedzić Londyn. Wspomniała, że dla niego, ale mam się tym nie przejmować. Myślałem, że to jej jakiś kochanek.

— Wiesz o ofiarach?

— Nie wie — powiedział William. — Nie wie nic więcej. Marna zdobycz. — cmoknął z dezaprobatą.

— Jesteś jakaś szansa, że nam pomożesz? — zapytała z nadzieją, ale on zmarszczył czoło wiedząc, że ją rozczaruje.

— To moja siostra. Nie potrafię działać przeciw niej, choćbym chciał.

— Wiem, ale pomyśl o tym w inny...

Wat zou jij doen als je mij was? Als je moest kiezen tussen het goede en degene van wie je houdt? (Co byś zrobiła na moim miejscu? Co by było, gdybyś musiała wybierać między dobrem a tym, którego kochasz?) — przerwał jej.

Milczała, bo odpowiedź przychodziła od razu. Nie miała pojęcia.

— Calvijn — Will odchrząknął. — Sam wiesz, że dla naszego bezpieczeństwa jestem zmuszony wysłać cię do Paryża.

— Wiem, dziękuję — skinął głową. — To łaskawe z twojej strony.

— Po prostu nie chcę, żebyś podzielił los mojego poprzednika, bo w porównaniu do niego, jesteś dżentelmenem — wymienili spojrzenia. — Pojedziesz dzisiejszym pociągiem. Oficjalnie odwiedzasz Basile'a. Nie sam, oczywiście. Moi cię zawiozą, Paryżanie odbiorą.

Błękitna KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz