Rozdział XX

13 4 10
                                    

Basile Lullier nigdy nie należał do osób, które na szokujące i nieprawdopodobne wieści reagowały emocjonalnie. Kiedy jednak w jego apartamencie stawiła się Tessa i Brielle z Jonathanem u boku, był nieco zmieszany.

Szanował Theresę za zaczęcie rozmowy od przeprosin za jej perfidne kłamstwo, które sprzedała mu zaraz po tym, jak wyznał, że ceni najbardziej prawdę. Wybaczył, bo rozumiał obiekcje Williama i zdawał sobie sprawę, że teraz działała wbrew księciu Londynu.

Czytając dzienniki Victora Moriattiego i wysłuchując całej reszty historii, nie mógł uwierzyć, że patrzy właśnie na Brielle Baskerville. Nawet okropna prawda o Benedictie tak nim nie wstrząsnęła jak fakt, że księżniczka żyje i ma się świetnie.

Brielle za to cudem opanowała drżenie głosu, kiedy opowieść wypływała z jej ust. Tessa i Jonathan złożyli przecież przysięgę krwi, nie mogli tego zrobić.

— Wiem, gdzie leży pochowany Benedict Raven. Nie będzie z tym najmniejszego problemu. Tak jak i z wejściem do pałacu. Jest pod moją opieką odkąd... — przemknął wzrokiem po Brielle, ale widząc, że dawno zaakceptowała ten fakt, powiedział: — odkąd król i królowa wbili sobie kołki w serca. Pomogę wam, to chyba oczywiste.

— Dziękujemy — Brielle miała ochotę się rozpłakać. — Przez chwilę bałam się, że nic z tego nie będzie. — wymieniła spojrzenia z pozostałą dwójką.

— Jesteś przyszłą królową, panno Baskerville. Moim obowiązkiem jest zrobić wszystko dla ciebie. I nie musisz się martwić o wydanie. Dopóki grozi ci niebezpieczeństwo i nie będziesz czuła, że już czas, nadal postaniesz anonimowa.

Basile podniósł się z fotela, na którym wcześniej siedział i pokłonił się Brielle uroczyście, a później ciężko westchnął.

— Kiedy możecie jechać? — zapytał Jonathan.

— Nawet najbliższym pociągiem, jeżeli tylko jesteście w stanie.

— Oh, nie — wtrąciła Tessa. — Jadę tylko ja.

Basile zmarszczył czoło, ale nie odezwał się.

— I zdecydowanie popieram ten pomysł.

— W takim razie muszę cię prosić, Brielle, o fiolkę twojej krwi. Niektóre zamki tylko ona może otworzyć. Tesso, nie przejmuj się bagażem. Widzę, że wszystkie potrzebne rzeczy masz przy sobie, a o ubrania się nie martw.

Odetchnęła z ulgą. Nieprzyjemna fasada Basile'a gdzieś zniknęła, a to jej się właśnie obawiała najbardziej.

Brielle posłusznie wykonała prośbę, oczywiście z pomocą Tessy i oddała fiolkę księciu. Następnie wraz z Jonathanem odprowadzili go wzrokiem, kiedy opuszczał swoje lokum wraz z ich przyjaciółką.

— William się zdenerwuje.

— Zdenerwuje? — Jonathan uniósł brwi. — Obawiam się, że rozniesie pół Londynu.

— Dlatego mamy mu nie mówić? — zerknęła na niego z ukosa i nagle zaczęła się stresować. Została z nim przecież sam na sam.

— Dlatego powie mu to Celine, jak będzie okazja. Ona z nim sobie poradzi. — zapewnił i wskazał brodą drzwi. Przecież nie mogli tam zostać na wieki.

Padał deszcz, ale Jonathan zachował się tak, jak powinien przy księżniczce. Rozłożył nad nią parasol i polecił, żeby szła.

— Nie godzę się na takie coś — zmarszczyła czoła. — Nie będziesz moknął, bo tak nakazuje ci etykieta. Wcześniej się do niej nie stosowałeś, więc teraz...

Nie pozwolił jej jednak skończyć. Usta zamknął jej jego śmiały gest, w którym jedną ręką złapał Brielle w pasie i przyciągnął do swojego boku.

Błękitna KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz