10. Czas Egzekucji

26 2 13
                                    

Uwaga przekleństwa + długi rozdział

Po wybiciu dzwonka na przerwę wraz z
Zagreuszem pobiegliśmy schodami w dół. Za nami szła jakaś randomowa dziewczyna która nie potrafiła zrozumieć że to akcja w dwie osoby. W dodatku jej nie znam.
Spojrzałam za siebie i wysłałam w jej stronę spojrzenie pt. "wypierdalaj", ale ona nie zdawała się tego zrozumieć.
Przewróciłam oczami i kontynuowałam bieg w dół. Dopóki nie poczułam jak ręka typa przede mną blokuje mi drogę. O mało się nie wywaliłam. Dziewczyna za mną również poleciała na mnie.
Złapałam się kurczowo poręczy i złapałam wdech który mi przed chwilą uciekł.

- Co jest? - zapytałam Zaga, który mnie zatrzymał. Gestem dłoni kazał mi nic nie mówić. Zmarszczyłam brwi.

- Mój ojciec tam stoi. - wyszeptał po chwili ciszy i wskazał na ogromną sylwetkę schowaną za ścianą na półpiętrze niżej. Zdawał się z kimś rozmawiać. Miał cholernie niski i przerażający głos.

- To jest dyrektor? - zapytałam.

Facet był bez wątpienia największą osobą jaką widziałam w życiu. To w ogóle realne? Głową sięgał sufitu. Bałabym się przejść obok, co dopiero dostać od niego wpierdol za jakieś przewinienie.

- Niestety. Albo może i stety. Kiedyś bardziej mnie cisnął do nauki tutaj. Ostatnio mnie ignoruje. Ale wiesz, wolę nie ryzykować. Pojedziemy windą.

Ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy zawróciłam i podążałam za brunetem. Typiara za mną została na schodach i zaczęła coś gadać z dyrektorem. Pojebało ją?
Zrobiliśmy kilka skrętów i znaleźliśmy się przy dwóch wąskich drzwiach do wind. Miały szybę po środku, same wydawały się jakby były starsze od Lincolna. Wydobywał się z nich niepokojący dźwięk.

Drzwi się opornie otworzyły. W środku na suficie była jedna mała żarówka, która w dodatku migała.

- Nie mów że się boisz - zażartował Zag i wszedł do windy, która już pod jego ciężarem troszkę opadła. Przełknęłam ślinę i ostrożnie weszłam.
Gdy postawiłam dwie nogi do środka, podłoga opadła jeszcze bardziej. Złapałam się za zardzewiałą poręcz i przycisnęłam się do ściany jak najbardziej się dało. Nie że to coś da.

Drzwi zamknęły się, a winda zaczęła zjeżdżać w dół. Na początku powoli. Trochę się rozluźniłam. Ale potem całe pomieszczenie zaczęło dygotać, a z linek trzymających to wszystko w powietrzu zaczął dochodzić nieprzyjemny dźwięk. Przez szybę widziałam jak mijamy piętra. Z każdą sekundą coraz szybciej.
Do momentu aż winda wydawała się spadać. Światło się wyłączyło, a ja pisnęłam w przerażeniu.

Nagle gwałtownie się zatrzymaliśmy. Impakt niemalże wywrócił nas do góry nogami, a światło magicznie znowu zaczęło działać. Drzwi opornie otworzyły się, witając promienie słońca z drzwi szkoły.

Zagreusz na luzie wyszedł i czekał aż zrobię to samo. Puściłam się poręczy i jakbym właśnie przeżyła katastrofę World Trade Center, wyszłam na miękkich jak wata nogach.

- Myślałem że się nie uda - powiedział trochę zaskoczony. Spojrzałam się na niego blada jak trup - Kiedyś stosowano tej windy jako narzędzia do egzekucji. Ale potem stwierdzili że nauczycielom nie chce się chodzić po schodach, więc dali jakąś nową linke i teraz winda działa jak powinna.

- I zamiast po cichu przejść obok dyrektora... zadecydowałeś się pojechać narzędziem zagłady. - powiedziałam nadal drżącym głosem.

- Słuchaj, nie ryzykowałbym gdybym miał podejrzenie że to serio spadnie. Wliczają mi premię za każdego ucznia który przeżyje październik - powiedział i zaczął iść w stronę wyjścia. Poszłam za nim, choć byłam pewna że zaraz moje nogi się poddadzą i się wywalę - Żartuję oczywiście. Nie płacą mi tu za nic. Choć bardzo bym chciał.

Moja Wysmażona SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz