Moje próby snu skutecznie przerywała noga Makłowicza, który postanowił dzień przed wyjazdem malować sobie pokój i musiał nocować u mnie. Zajął sobie moje łóżko a ja spałam na podłodze czując jak z każdym przewrotem kopie mnie w łeb swoją zimną nogą.
Było już tak późno a ja tak zmęczona że wkurwiał mnie każdy dźwięk i nawet pies szczekający gdzieś za oknem mógłby być moim motywem do mordu na Robercie. I może byłoby mi łatwiej zasnąć, gdyby nie fakt że mój współlokator zamknął wszystkie dobre herbaty w swojej prywatnej szafce zostawiając mi jedynie jakąś rosyjską podróbę liptona o smaku chemii.Z ogromnym wyrzutem jakby miało to coś dać, wstałam i przesunęłam poduszkę i kołdrę praktycznie do szafy aby chłop mógł mnie zostawić w spokoju i żebym mogła zaznać chociaż godziny snu.
Nie na długo, bo widocznie wiatr który zrobiłam trzepiąc poduszkę, zatkał zatoki Roberta i teraz powodem mojej insomni nie było kopanie w kark a głośne chrapanie.Nosz japierdole.
...
- Zbiórka! Czy każdy już się stawił? - krzyknął LINCOLN - Sprawdzam obecność. Ainz?
Szkielet uniósł swoją niepodejrzanie bardzo kościstą rękę.
- Wszyscy są. - schował świstek papieru Abraham - Moi drodzy, mam nadzieję że się wyspaliście, bo następne 26 godzin będziemy iść w stronę naszego miejsca docelowego, czyli Moskwy. Podróż zajmie nam od dziesięciu do czternastu dni, w zależności od warunków pogodowych.
Mikasa obok mnie starała się całymi swoimi siłami nie zasnąć na stojąco. Na plecach miała plecak większy niż ona sama, w sumie tak jak każdy z klasy. Nikt nie miał żadnej walizki, żeby było wygodniej się przemieszczać.
Rozejrzałam się w około w poszukiwaniu jakiegoś busu, który nas zawiezie ale niczego nie było. Na jezdni nie jechały nawet żadne samochody, bo była zaledwie czwarta rano a niebo nad nami czarne jak kawa.- A pan Sanders nie miał jechać z nami? - zapytał Itadori. Rabuś wzdrygnął na same imię nauczyciela, który go udupił tydzień temu. Nadal nie rozumiem jakim cudem nie skazano go na śmierć.
- Pan Sanders dostał nagłe wezwanie do przeprowadzenia egzekucji dla pięciu uczniów z pierwszej klasy, rozumiecie. Przyleci do nas za tydzień.
Przyleci? Czyli idziemy na lotnisko? Ale tak z buta? Nawet nie wiem gdzie takowe się znajduje, słyszałam że mieli zbudować jakieś w Kościerzynie.
Moje wpółprzytomne rozmyślenia przerwało głośne chrząknięcie LINCOLNA, który najwyraźniej widział że cała klasa zasypia na nogach.- Teraz nie ma czasu na sen. Idziemy, im wcześniej tym lepiej. - mówiąc to poszedł na przód i poprowadził nas wzdłuż ulicy.
Pogoda była sroga, bo po dwóch godzinach chodzenia z ciężkim bagażem zaczął sypać gruby śnieg, który w mgnieniu oka przykrył chodnik na tyle żeby chrupał pod nogami. Powoli odmarzały mi palce, nie wspominając nic o udach, które były tak oziębione że aż bolały. Z nosa ciągle leciał mi zimowy katar, z resztą tak jak każdemu. Co chwilę dało się usłyszeć harmonię pociągania nosem, na co LINCOLN wzdrygał i mamrotał coś w stylu "obrzydliwe".
Niestety całej podróży nie da się opisać, bo mój dziennik byłby dłuższy niż Pan Tadeusz. Skrótowo można powiedzieć, że poddaliśmy się na trzecim dniu, podczas którego zrobiliśmy sobie małą przerwę na sen. ABRAHAM obudził nas po godzinie i kazał iść dalej. Minęliśmy tak tereny dawnej Polski, dawnej Litwy i dotarliśmy do granic "Czystej Rosji".
Przed nami między szarymi autostradami, a śnieżnymi górami znajdowało się stare przejście graniczne. Podeszliśmy do niego i wszyscy położyli bagaż, by choć na chwilę odpocząć i się rozprostować. Kokichi się aż wywalił, ale nikt się tym nie przejmował.

CZYTASZ
Moja Wysmażona Szkoła
HorrorPierwszy dzień w nowej szkole w zaborze rosyjskim wydawać się może trudny, ale nie dzięki tak zajebistej klasie! Poznaj losy Zizel i przekonaj się, że edukacja w pomorskim nie jest aż tak fajna. (czysta satyra bez kontekstu)