Pan Sanders otworzył nam salę. W środku był taki syf że to nie było nawet godne nazwania burdlem. Niby sala komputerowa, ale co drugie stanowisko nie miało komputera a na jednym z miejsc zamiast monitora stała mikrofala. Obrotowe krzesła były uświnione i porozkładane na części pierwsze. Niektóre z nich nie miały oparć, a jak już miały to były w pół wyrwane. Kilka stanowisk miało po prostu zwykłe drewniane krzesełka. Na szczęście jako że nasza klasa składa się z ośmiu osób (no może teraz dziewięciu), nikt nie musiał się martwić o zajmowanie miejsc.
Usiadłam przy ścianie, jak najdalej od nauczyciela. Nie jestem jakoś chętna by się z nim dziś widzieć po tym co się odwaliło w nauczycielskim.
Obok mnie usiedli Ains i Venti.Pan Sanders usiadł do biurka i zaczął coś grzebać w laptopie nauczycielskim. Ja włączyłam komputer by zobaczyć jak to wszystko wygląda. Mmm, Windows XP. Widać że miał jedynie dziesięciu właścicieli.
Myszka ślizgała się po podkładce z imitacją tropikalnej wyspy. Wszystko było tak ochydnie brudne i klejące. Aż mnie ciary przeszły.
Na pulpicie było jedynie kilka ikonek, w tym internet, kosz, mój komputer i Architekt RUS. Włączyłam to drugie. Na ekranie pojawiły się jakieś okna z lukami do wpisania danych.- Zizel ale my jeszcze nic nie robimy - wtrącił się Venti.
- Co to w ogóle jest? Jesteśmy na budowlance. Nie musimy się uczyć architektury.
- Jasne - prychnął chłopak i wrócił do nałogowego robienia niebieskich kwadratów kursorem.
Sanders wstał i poprawił okulary na nosie.
- Dobra klaso! Dziś robimy bez książek, na ocenę. Wiem że nie chcecie ale mam określone zadania które muszę z wami zrealizować. Im szybciej skończycie tym więcej czasu dla siebie będziecie mieli - uśmiechnął się. Wydawał się o wiele milszy niż wtedy w pokoju nauczycielskim.
- No ale proszę pana, jak to bez książek - zaczął narzekać Rabuś. Cała klasa jednolicie westchnęła.
- Muszę ocenić waszą wiedzę z poprzednich lat. - schował ręce do kieszeni - Jak ktoś ma jakiś problem to niech się pyta. Może odpowiem. A teraz jazda działamy.
Każdy otworzył program Architekt RUS i zaczął coś wpisywać. Rozejrzałam się zagubiona. Nie miałam nic takiego w technikum żywności! Dostanę pałę? Spojrzałam się na Ainsa obok z nadzieją że będę mogła pisać dokładnie to co on, ale typ miał automatycznie wszystko uzupełniane i to jeszcze z taką prędkością że się dziwiłam jak mu komputer jeszcze działa. I czemu on tak potrafi?! Co to w ogóle jest?
Spojrzałam na swój komputer."Введите данные юридического лица"
Co?! To jest po rosyjsku?! Nie ja zaraz coś rozerwę! Co to ma być!!
Spojrzałam raz jeszcze na całą klasę. Każdy pisał w swoim tempie, ale i tak szybko.
Wydałam z siebie załamany jęk i złapałam się za głowę. No to mam pałę jak nic! Chociaż jest tu ktoś kto umie po rosyjsku i mógłby mi przetłumaczyć. Ale siedzi przy oknie. Kolejny zrezygnowany jęk i walnęłam głową o ławkę.- Co się dzieje Zizel? - zapytał z przodu klasy Sanders. Zerwałam się szybko do góry i uśmiechnęłam się krzywo kręcąc głowę przecząco - Ale widzę że coś jest na rzeczy. Nie umiesz?
- Ona się uczyła na profilu yy dietetyka - odpowiedział za mnie Makłowicz. Może nie trafił w mój zawód ale był blisko.
- Aa, nie jesteś z budowlanki. Coś tak czułem. Widać po tobie - zmarszczyłam brwi. Jak można zobaczyć że ktoś jest z budowlanki - No dobra. Dosiądź się do kogoś i niech ci wytłumaczy.

CZYTASZ
Moja Wysmażona Szkoła
TerrorPierwszy dzień w nowej szkole w zaborze rosyjskim wydawać się może trudny, ale nie dzięki tak zajebistej klasie! Poznaj losy Zizel i przekonaj się, że edukacja w pomorskim nie jest aż tak fajna. (czysta satyra bez kontekstu)