Wszyscy wyszliśmy za szkołę na jakiś pusty plac. Nie było nawet wylanego betonu po prostu jakieś suche trawy które wyglądały jak step.
Może nawet i dobrze że nie wzięłam stroju, bo nikt inny się nie przebrał. Swoją drogą tylko ja tu zdawałam się mieć mundurek szkolny. Każdy chodził normalnie ubrany. Pewnie Makłowicz zrobił mi jakiegoś pranka roku.
Usiedliśmy na trawie i czekaliśmy aż przyjdzie wf'ista.
W międzyczasie rozejrzałam się trochę. Otaczały nas martwe bezlistne drzewa oraz słupy z napięciem. Poranne pomarańczowe niebo z szarymi chmurami odbijało się od wilgotnej trawy. Było dość chłodno. Ile mamy jeszcze lekcji? Czy dziś w ogóle ujrzę dzienne niebo, czy wyjdę dopiero po zmroku?- Hej guys - przyszła jakaś pani z energetykiem w ręce. Wszyscy się odwrócili w jej stronę i przywitali - Waszego pana od wf'u dziś nie ma bo nie chciało mu się przyjść. Macie ze mną zastępstwo. To co chcecie robić?
W jej głosie dało się usłyszeć bardzo wymuszony amerykański akcent, ale sama w sobie wydawała się być miła. Widać że nie obchodziły ją zasady szkolne bo piła na lekcji redbulla.
- W sumie to yy nic. - jak zwykle inicjatywę przejął Makłowicz. Zauważyłam że na tle klasy to on najwięcej gada.
- No ale guysss - jęknęła z niesmakiem pani - Musimy coś zrobić bo mnie wyrzucą z tej szkoły. Albo zniknę w niewyjaśniony sposób.
Ains powiedział do siebie, że byłoby to na naszą korzyść. Na szczęście pani tego nie usłyszała. W końcu zirytowana ciszą wstała Mikasa.
- Możemy zacząć rozgrzewką. Dwa okrążania wokół... - przerwała patrząc się w około. Nie było żadnego boiska - nie wiem, szkoły?
- Może być - uśmiechnęła się pani i usiadła na trawie myśląc, że jeszcze należy wiekiem do nas, uczniów - No to już zaczynamy! Biegnijcie ja poczekam na was tutaj.
Spodziewając się że nauczyciel wf'u nie będzie w jakikolwiek sposób ćwiczył, westchnęłam i zaczęłam biec truchtem wraz z całą klasą.
Makłowicz zdjął bluzę i na swoim białym pijackim podkoszulku podbiegł do mnie.- I jak yyy się biega Zizel? - zapytał czerwony na twarzy od zimna.
- Jest ok - wydyszałam starając się przyspieszyć, by go minąć.
Niby była to jedyna osoba którą tu znam ale i tak nie chciałam z nim gadać, jeszcze podczas wf. Jak Makłowicz się rozgada to nic go nie zatrzyma.
Chyba że nagły zator przy szkole. Nasza klasa przerwała biegi by zobaczyć co się dzieje. Przed nami stały komunistyczne wozy milicyjne i kilku milicjantów. Byłam za daleko by usłyszeć co do nas krzyczą więc podeszłam bliżej, z Makłowiczem idącym za mną.- ... dlatego proszę was o opuszczenie tego miejsca. - usłyszałam jedynie końcówkę zdania jednego z mężczyzn.
Zmarszczyłam brwi nie słysząc początku i zapytałam się Rabusia co takiego się dzieje. Jak można byłoby przypuścić nie odpowiedział mi.
Mikasa prowadząca rozgrzewkę pokiwała głową i kazała nam wszystkim wrócić do pani z którą mamy zastępstwo.
Jak zwykle oberwało się nam i to my nie możemy w spokoju przeprowadzić lekcji. Gdy tylko dotarliśmy do pani pijącej 14 red bulla, Mikasa wytłumaczyła co się dzieje.- Według panów z milicji ten teren nie należy do naszej szkoły a do ich komendy która znajduje się w Tczewie. Nie możemy przeprowadzić lekcji - powiedziała a pani spojrzała się na oddalonych od nas mężczyzn.
- Ale Tczew jest jakieś 30km stąd - mruknęła i spojrzała na nas - No cóż jeżeli psy wam tak powiedziały to nie widzę powodu żeby się im sprzeciwiać. Możecie iść do domu. Ale nie mówcie że to ja wam kazałam bo mnie wyrzucą.
- Jasna sprawa prze pani - zameldował Venti i wszyscy uznali że to koniec naszej 14godzinnej szkoły.
Opuściliśmy teren "boiska" przez gołe krzaki żeby nie było widać jak uciekamy z lekcji. Niektórzy z podekscytowania co chwilę się śmiali i mówili że nie mogą uwierzyć, a reszta ich uciszała żeby nie zwracać na siebie uwagi.
Nie znałam tego miejsca więc szłam na tyle klasy ufając im, że dotrzemy w jakieś zaludnione miejsce. Makłowicz w międzyczasie wyjął z plecaka Kolbudzkie wino i sączył je zajadając się chlebem.
Z czasem naszej wędrówki dało się usłyszeć dźwięki samochodów z ulicy. Pewnie jesteśmy gdzieś na obrzeżach miasta. W końcu wyszliśmy z krzaków i otrzepując się poszliśmy w stronę przystanku gdzie każdy się rozdzieli.
Już chciałam usiąść i dać odpocząć swoim nogom, ale ławka była zajęta przez dwie dziewczyny. Jedna była blondynką w obcisłej różowej miniówie, a druga miała chyba pofarbowane na fioletowo włosy, ubrana była w jakieś gotyckie ciuchy jak przykładowa alternatywka. Zajadała się mambą.- Czekaj, czy to ludzie z budowlanki? - zaczęła blondyna mierząc naszą klasę wzrokiem.
- Bez kitu - powiedziała druga - Ej a wy nie macie przypadkiem lekcji do jakiejś 20 czy coś?
Makłowicz wytłumaczył im sytuację z milicją i naszą panią od red bulli, na co dziewczyny z ławki spojrzały po sobie wzrokiem typu "to było do przewidzenia".
Na przystanku oprócz nich stał jeszcze jakiś Rudy gościu który ciągle zaczepiał Mikasę mówiąc "hey girlie" oraz kot z przerażająco ludzkim głosem.- W końcu wam się poszczęściło - zaczęła blondyna - My licealiści nie mamy takich problemów. Zaczęliśmy lekcje o 7 i już praktycznie skończyliśmy. Zaraz jedziemy sobie na jakieś piwo czy coś.
Ains spojrzał sie na zegarek. Było po ósmej. Jakim cudem licealiści mieli godzinę lekcji?
- Będziemy mogli dołączyć? - zapytał Kokichi, Venti szybko przytaknął.
- Jasne, im więcej nas tym lepiej - uśmiechnęła się fioletowa - Tak w ogóle jestem Stocking.
- A ja Panty - dodała blondynka.
Wbrew pozorom były całkiem miłe. Spodziewałam się jakiejś bójki międzyszkolnej, a tu ot taka niespodzianka.
Dwie minuty czekania i podjechał jakiś stary autobus do którego wsiedli wszyscy z liceum oraz Kokichi, Venti, Rabuś i Makłowicz.
Spojrzałam na kolbudziana z nerwem. Typ pojedzie sobie na piwo a ja mam znaleźć sama drogę do jego domu, tak? Jeszcze debil zabrał ze sobą klucze. Nie no ja nie wytrzymam.
Autobus odjechał, przy okazji prawie potrącając jakąś panią.
Westchnęłam i spojrzałam się na resztę osób z klasy. Mikasa sprawdzała kiedy przyjedzie jej autobus, Ains robił coś na telefonie a Itadori dostał drugiej pary oczu i biegał po ulicy bez koszulki krzycząc jakieś szatańskie prawdy.
Kurwa pierwszy dzień szkoły i już jestem skazana na powrót z buta do Kolbud. A mogłam jechać na te piwo z liceum.-
Nw co tu napisać miłego czytania czy coś

CZYTASZ
Moja Wysmażona Szkoła
HororPierwszy dzień w nowej szkole w zaborze rosyjskim wydawać się może trudny, ale nie dzięki tak zajebistej klasie! Poznaj losy Zizel i przekonaj się, że edukacja w pomorskim nie jest aż tak fajna. (czysta satyra bez kontekstu)