5. Wpierdol od LINCOLNA

23 2 6
                                    

Wiedziałam że tak będzie!

Dopiero co zaczął się nowy dzień, a ABRAHAM LINCOLN już się na nas wydziera. Od 6 rano.
Wszyscy jeszcze spali, większość skacowana (w tym Makłowicz który popijał wino w butelce po soku) a nauczyciel walił pięściami w ławkę tak że podłoga drżała.
Na początku trochę się bałam ale jak tak krzyczał od godziny to zaczynałam się przyzwyczajać.

- Ja organizuję wam najbardziej korzystny plan lekcji jaki tylko mogę, a wy opuszczacie 12 godzin lekcyjnych?! Nikt w całej historii tej szkoły nie odwalił czegoś tak idiotycznego jak wy! - krzyczał - Spodziewałem się że urwiecie się z wf'u ale ze wszystkich lekcji?! Musieliśmy pisać nieobecności a to marnowanie zasobów internetowych! Milicja obok szkoły złożyła skargę na temat uczniów biegających na ich terenie! Czy wy zdajecie sobie sprawę jak przejebane macie? Wy idioci, pizdokleszcze nabite na nędzne sztandary tej szkoły! Wasza krew byłaby źródłem naszej siły gdyby nie fakt jak toksyczna musi być od braku rozumu w waszych tęgich łbach! Wasze jęki byłyby naszym hymnem pisanym waszymi zeschniętymi językami! W czasie przerw zajęciem byłoby jebanie waszego honoru do momentu gdzie sam szatan na was splunie!

Kokichi wyjął cyrkiel i z nudów zaczął robić ołówkiem kółka na ławce.

- CZY TY JESTEŚ JAKIŚ SPECJALNEJ OPIEKI?! - wydarł się na chłopaka i wyrwał mu z ręki cyrkiel. W porównaniu do mojego telefonu, nie zgniótł go - MYŚLISZ ŻE TO POZWOLI UNIKNĄĆ CI KARY POD POSTACIĄ SŁUCHANIA JAK WIELKIMI PRZEGRYWAMI JESTEŚCIE?! Nie osiągnięcie w życiu nic. Wasza śmierć nie będzie usprawiedliwieniem tego jakie szkody wyrządziliście naszej szkole. Powinniście się kolanami przeżegnać i błagać matkę boską o litość. Wasza cała egzystencja to jedynie żart stwórcy który znudził się Stalinem. Jebane ameby umysłowe. Cofnięte w rozwoju tasiemce społeczeństwa. Uczę w tej szkole dłużej niż wy żyjecie. Lucyfer się mi kłania gdy przychodzę do tej zasranej placówki. A wy nie czujecie ani kszty strachu gdy na mnie patrzycie? ZIZEL!

Co? Ja? Czemu ja mam mu odpowiadać?! Ze wszystkich w klasie to ja byłam wczoraj najrozsądniejsza!

- Tak?

- Jeszcze raz odpowiesz mi żartem to będziesz zlizywać swoje łzy z moich świeżo wypastowanych butów.

- Odzywam się żartem? - nie no to już kurwa przesada! Powiedziałam zwykle "tak"!

- Uśmiechasz się jak końska dupa do bata myślisz że tego nie widzę? - mruknął pod nosem starając się uspokoić. Nie mógł nawet się patrzeć w naszą stronę bez wybuchnięcia złością. Skąd niby wiedział że się rzekomo uśmiecham? Dobra nie ma sensu się bronić bo i tak mi nie uwierzy a nikt w tej klasie mnie nie poprze.

W niezręcznej ciszy kokichi powoli zamknął swój piórnik, tak żeby nie zirytować LINCOLNA dźwiękiem suwaka. Spojrzałam się na Rabusia. Myślałam że nawet on będzie roztrzęsiony, ale siedział na telefonie i po cichu nagrywał głosówki z kłótni do przyjaciół.

Nie no to jest jakiś żart. Nie wiedziałam że można grozić uczniom. Chociaż jakby nie patrzeć, Makłowicz ostrzegał mnie że w pomorskim jest o wiele inaczej niż w reszcie Polski. A może powinnam mówić Rosji?

- Mam nadzieję że to ostatni raz. - powiedział niskim, niezadowolonym głosem pan ABRAHAM. Wszyscy pokiwali głową oprócz Rabusia który nadal korzystał z telefonu.
LINCOLN wstał i wyrwał mu z łapy samsunga, który następnie wyrzucił przez okno - Zrozumiane? - mruknął powtórnie, tym razem nachylając się nad bladym lisem.

- Tak psze pana. - wydukał Rabuś.

- Dobrze. - wyprostował się i w ciszy wrócił do swojego biurka. Założył okulary i przewrócił kilka kartek jakiejś książki - Otwórzcie na stronie 112 i zacznijcie od zadania numer 4.

Moja Wysmażona SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz