7. Akcja Ściąga

15 2 14
                                    

- Hej Zizel! Gdzie ty yy byłaś całą przerwę? - zapytał Makłowicz. Usiadłam na podłodze obok niego i wypuściłam wdech który trzymałam od wyjścia z łazienki.

- Poznawałam nowych ludzi - odpowiedziałam tak żeby się nie skapnął o co mi chodzi.

- Zizel nie powinnaś się yy tak wymykać. Martwiłem yy się.

Może brzmiałoby to przekonująco gdyby nie grał wtedy na telefonie w jakieś sex gry. Rozejrzałam się po korytarzu. Miałam takie szczęście że o tej godzinie większość uczniów było na placu przed szkołą i paliło.

- Ej Makłowicz - zaczepiłam go - Wiesz może gdzie jest pokój nauczycielski?

Facet spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Nie słysząc ode mnie żadnego wyjaśnienia odpowiedział.

- Na samej górze. A co? Chcesz yy zginąć?

- Zginąć?

- Rzekomo wystarczy że yy zapukasz, a następnego dnia yy nie ma cię w szkole. Łącznie czterech uczniów yy wydalono. Za same zapukanie do drzwi.

No to nie brzmiało zachęcająco. Ale wolę spróbować odzyskać ten papier niż spotkać się ze wściekłym wzrokiem Jasminy.
Przesunęłam palcem po telefonie Makłowicza by zobaczyć która jest godzina. Większość nauczycieli miała wtedy dyżur.
Przerwa trwa jeszcze 10 minut. Naprawdę spędziłam w tym kiblu 15 minut? Zmarnowałam najdłuższą przerwę. A mogłam pójść do sklepu...

- Nie, ale tak na serio. Po co chcesz tam yy iść?

- Muszę po prostu coś sprawdzić. - powiedziałam szybko. Nie mam głowy do wymyślania wymówek. Mam nadzieję, że Makłowicz się nie będzie wtrącał jak ma to w zwyczaju. Typ wrócił do swojej marnej gry gacha i zakończył na tym temat. Westchnęłam z irytacją. Chuj mi nie pomoże.

- Słyszałem coś o pokoju nauczycielskim? - ktoś się wtrącił.

Spojrzałam w górę. Przede mną stał typ w ciemnych włosach z jakimiś złotymi spinkami w kształcie liści. A może to liście? Nie ważne, po co mam teraz wytężać myśli.
Miał ubraną nieskazitelną czerwoną bluzę a jego buty były normalnie jak ze sklepu. Zero skazy. Typ jakby chodził po powietrzu.

- Zagreusz? Kurwa stary - nagle raczył odezwać się Makłowicz - Mogłeś przyjść rano, wiesz jaki yy wpierdol mieliśmy na pierwszych yy no lekcjach?

- Co, znowu wam się oberwało za wagary tak? - zapytał mrukliwym głosem Zag, jakby takie sytuacje były codziennością - Z resztą nieważne. Jesteś tu nowa? - zwrócił się do mnie - Nie pamiętam żebyś chodziła do naszej szkoły.

- No jestem, chyba - odpowiedziałam zmęczona. Nawet nie ma połowy dnia a już dostałam opieprz, dołączyłam do jakiegoś kultu i poznałam conajmniej 4 osoby. Najchętniej to bym olała resztę lekcji i poszła do domu, ale boję się konsekwencji ze strony LINCOLNA.

- Czyli się nie myliłem. Jestem Zagreusz. - podał mi rękę. Wstałam żeby nie wyjść na bezczelną i uścisnęłam mu dłoń. Ktoś z kulturą jak widać.
Chłopak się przeciągnął i westchnął z nutą melancholii.

Po latach życia pośród bananowych dzieci byłam w stanie stwierdzić że typ dopiero co wrócił ze swoich wakacji na jakiś Karaibach czy coś. Był trochę spalony i zbyt rozluźniony jak na budowlankę.
Odkaszlnięcie Makłowicza wybudziło mnie z przemyśleń na temat "nowego" typa.

- Ja jestem Zizel - przedstawiłam się szybko. Zag się uśmiechnął i skierował w stronę Roberta.

- No to jak już zacząłem, słyszałem coś o pokoju nauczycielskim? Ktoś coś?

Moja Wysmażona SzkołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz