– Jestem wcześniakiem, nawet matka nie potrafiła mnie utrzymać. Co więc sprawia, że jesteś tak pewny, że ty dasz radę? – uniosłam brew do góry, a mężczyzna zacisnął wargi, starając się z całych sił, by nie wybuchnąć śmiechem. Dobrą chwilę zajęło mu upewnienie się, że podczas mówienia, nie narobi nam wstydu, niekontrolowanym parsknięciem.
– U mnie nie zaczną działać siły natury, a zwykła masa mięśniowa.
– A tej masz dość sporo. – Mrugnęłam, dotykając umięśnionego ramienia. – Co nie zmienia jednak faktu, że mam ochotę na deser i nikt mnie nie zatrzyma.
– Czy to nie ty czasami opowiadałaś mi o tym jak powstrzymywałaś Edwarda przed ciastem, po tym jak zjadł bardzo dużo, by nie bolał go brzuch?
– Najwyraźniej nie lubię uczyć się na błędach innych. – Wzruszyłam ramionami, a Xavier postanowił się chyba w końcu poddać, ponieważ przywołał kelnera i złożył zamówienia. Oczywiście wcale nie zdziwiło mnie, że sam również wziął dużą porcję lodów.
– Co robiłaś w Manchester? – przełknęłam ostatni łyk zimnej już herbaty i wytarłam brodę, po której spływał płyn. Dało mi to odrobinę czasu na zastanowienie się ile chciałam mu tak naprawdę zdradzić.
– Pracowałam w kawiarni, później przeniosłam się do żłobka i tam odkryłam na nowo miłość do dzieci.
– Sama mieszkałaś? – uśmiechnęłam się cwanie, chociaż domyślałam się, że nie miał na myśli tego, co i ja. Chciałam go podrażnić, ale w ostateczności odpuściłam.
– Nie. Najpierw planowałam zamieszkać u cioci, ale skończyłam u kuzynki. Jest w moim wieku i nie przeszkadzał jej Edward, plus często jej nie było w domu, więc okazała się być lepszym wyborem.
– Pracuje po nocach?
– Przyszliśmy tu porozmawiać o niej czy o mnie? – spytałam zadziornie, na co mężczyzna się zmieszał. Uchylił usta, by zacząć się tłumaczyć, ale ja tylko zaśmiałam się krótko. – Pani ważna, czyli inaczej pani doktor. Ma różne zmiany.
– Współczuję jej facetowi.
– Z tego co wiem Nina zaczęła się niedawno dopiero z jakimś umawiać. James? Chyba tak mu było. – Wzruszyłam ramionami, uświadamiając sobie właśnie, że dawno z nią nie rozmawiałam. Byłam tak zajęta sobą i swoimi problemami, że nieświadomie wyrzuciłam z życia osobę, która była bardzo ważna. Zanotowałam w myślach, by do niej zadzwonić. I to w trybie ekspresowym.
– W takim razie życzę mu powodzenia.
– A ja jej. On również ma trudną pracę i często go nie ma, ale nieważne, to ich problemy. Mam wystarczająco swoich, więc aktualnie nie chce mi się myśleć o ich. – Uśmiechnęłam się, chociaż w rzeczywistości zrobiło mi się nieco smutno. Zwłaszcza, że połowę zrzucałam na siebie sama. Życie poza Londynem było łatwiejsze, ale również nieco nudne oraz monotonne.
– A ja wredny zamiast ci pomagać o nich zapomnieć, jeszcze ci o nich przypominam, co? Tak się psuje pierwsze randki. Autografy rozdaję po dwudziestej, zdjęcia wykonuję jedynie za drobną opłatą.
– Śmiem spytać jaką?
– Taką miałem nadzieję. – Tym razem to on uniósł kąciki w zawadiackim uśmiechu.
– Cofam, jednak nie chcę wiedzieć. Na dodatek jestem pewna, że mnie i tak nie stać. – Wydęłam usta, udając smutek.
– Ta to wie jak sprowadzić faceta na ziemię. – Westchnął ciężko mężczyzna, by zaraz spojrzeć mi poważnie prosto w oczy. – Chciałabyś się udać ze mną na randkę?
– A teraz to na czym niby jesteśmy? – spytałam, autentycznie skołowana. Zaczęło mi się nawet robić głupio, że od razu to założyłam, ale Xavier podniósł wyżej dłonie i pokręcił głową.
– Na randce, ale takiej dość marnej. Chciałbym cię zabrać na taką prawdziwą, gdzie odbieram cię z domu, jesteśmy oboje ładnie ubrani, bez smarków na bluzce i brudnych kolan.
– Teraz to mi zabrałeś trochę z samooceny. Myślałam, że wyglądam uroczo. – Wyciągnęłam mocniej dolną wargę, mniej smutna niż tak naprawdę ukazywałam
– Wolałbym byś wyglądała seksownie.
– Widzę, że ten nasz miesiąc pisania dał ci sporo do odwagi.
– Co poradzę, że tak właśnie działasz na ludzi? – spytał, tak naprawdę nie oczekując odpowiedzi. I całe szczęście, ponieważ jej nie miałam. Przez dobrą godzinę zajmowaliśmy ten sam stolik, co chwilę śmiejąc się. Do nadrobienia mieliśmy w końcu aż pięć lat, a nie oszukujmy się, przedtem również nie znaliśmy się za dobrze. Po pamiętnym balu u jego taty, pisaliśmy ze sobą krótko, niezobowiązująco. Ja byłam cholernie zauroczona Ezekielem, on rozpoczynał związek.
Dlatego też fakt, że po czasie spotkaliśmy się ponownie, przez czysty przypadek, dawał mi wiele do myślenia. Po głowie krążyła mi nawet myśl, że mogło to być przeznaczenie. Bałam się miłości i obawiałam się, że nie byłabym w stanie oddać całej siebie, ale przy Xavierym łatwo było o wszystkim zapomnieć, po prostu ciesząc się chwilą. A to było najważniejsze, prawda? Nikt nie powiedział, że musiałam od razu brać z nim ślub. Podobało mi się jak wolno to wszystko szło. Mieliśmy całe życie przed sobą.
I choć zegar biologiczny, o który się tak bałam tykał głośno, świadcząc o uciekającym czasie na dziecko, nawet on nie miał tyle mocy, by ruszyć mnie na tyle, bym wskoczyła w związek, a może nawet łóżko Xaviera. Chciałam go dobrze poznać, by ponownie nie wyszła z tego klapa. Musiałam mieć pewność, że mnie pokochał za to, jaka byłam, by nagle nie zaczął przeszkadzać mu mój trudny charakter. Bo o ile mogłam zrobić wiele dla miłość, siebie nie miałam zamiaru zmieniać
CZYTASZ
Mój kolega, idiota
RomanceAbigail wraca do miasta i zamieszkuje pięć domów dalej od Ezekiela. Ezekiela, który ma narzeczoną i zaczyna układać sobie życie. Kobieta nie chce mieć z nim nic wspólnego, wyleczyła się z niego, ale obecność Elisabeth utrudnia całą sytuację. Kiedy I...