29.

1.8K 99 17
                                    

Trzy i pół godziny, by odwiedzić kuzynkę na pięć dni było warte każdego stania w korku czy wyzywania wariatów, którzy nie raz oraz nie dwa omal doprowadzili do wypadku. Parkując przed wielką, znajomą kamienicą uśmiechnęłam się szeroko.

– To nie jest nasza ponowna ucieczka, prawda? Nie przeprowadzamy się tutaj? – Słyszalny strach w głosie brata sprawił, że niewidzialna dłoń zacisnęła się na sercu. Nie było mu tu źle i raczej te pięć lat wspominał dobrze, ale jednocześnie teraz miał kogoś, z kim za wszelką cenę chciał spotykać się jak najwięcej.

– Nie, jesteśmy tu tylko na kilka dni i wracamy. Chris też przecież wyjechał z mamą, wrócicie w tym samym czasie. Jeśli chcesz, będzie mógł wtedy u nas zanocować.

– Podoba mi się ten plan. – Wygiął kąciki ust i już z większą werwą wysiadł z samochodu, zgarniając torbę. Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i ruszyłam za nim. Ja również nie wzięłam walizki, ponieważ aż tyle nie potrzebowałam, więc zarzuciłam plecak na ramię, upewniłam się, że zamknęłam samochód i weszliśmy na klatkę schodową, uprzednio wpisując kod. Nina mieszkała na trzecim piętrze, więc cieszyłam się, że miałam kondycję bo inaczej sapałabym tak głośno jak brat. Nacisnęłam dzwonek do drzwi i po upływie kilku sekund w ich progu stanęła niewysoka brunetka.

– Abigail! Edward! – Jej piegowata twarz rozpromieniła się zanim skoczyła na nas i mocno uścisnęła. Ucałowałam jej policzek i wepchnęłam się do środka, nie chcąc robić zamieszania na klatce.

– Nie widziałaś nas rok, wariatko. – Przewróciłam oczami, nie chcąc jednak ukrywać tego, że i dla mnie po mieszkaniu z nią pięciu lat, taka rozłąka była już za długa.

– I więcej tak nie zrobię. Będę wpadać na każde święta, dłuższe lub krótsze wolne i wasze urodziny. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo, gdy już was odzyskałam. – Uśmiechnęła się szeroko. Zawsze zastanawiałam się jak mogła pozostawać taką optymistką mimo wszystkiego złego, co ją w życiu spotkało. Do tego ta jej rodzina... Wzdrygnęłam się na samą myśl.

– Idę do pokoju bo Chris dzwoni. – Kiwnęłam głową, a młody zniknął, odbierając radośnie telefon.

– Ten słynny Chris, co? – Wymieniłyśmy z Niną porozumiewawcze spojrzenia, by zaraz zachichotać w tym samym czasie. Udałyśmy się razem do kuchni, by zrobić kawy. I dopiero, gdy miałyśmy ciepłe napoje w dłoniach, a dupa mogła w końcu spotkać się z czymś wygodniejszym niż samochodowe krzesła, zaczęłyśmy rozmowę.

– Jak tam u ciebie? Mama mocno daje w kość? I co z tym słynnym Mattheo? – Ze zdziwieniem obserwowałam jak po wymówieniu tego imienia jej policzki zarumieniły się. Kuzynka należała raczej do tych, co szybciej skopie ci tyłek niż się zawstydzi. Miała to zdecydowanie po mnie.

– Dobrze. Tak jak zwykle zresztą, idzie się do tego przyzwyczaić. Nasz wspólny wyjazd do Włoch z moją rodziną, by upewnić ich, że coś mnie z nim łączy zbliża się wielkimi krokami, a mnie naszły spore wątpliwości czy to dobry pomysł. Nie umiem udawać zakochanej, jedna pomyłka i matka od razu się pozna. A wtedy zapadnę się pod ziemię przed cudowną Stacey i tym zakłamanym palantem Danielem.

– A może nie będziesz musiała udawać? – Poruszyłam brwiami, na co ona strzeliła sobie mocno w czoło.

– Mattheo mi się podoba, ale to nie miłość. Po prostu odpowiada mi z wyglądu, ale charakter... Jak ten człowiek mnie irytuje! Gdybym mogła, zabiłabym go własnymi dłońmi.

– Co ja o tym wiem. – Westchnęłam. Położyłam jej dłoń na kolanie i ścisnęłam. – Znam cię i wiem, że jak się weźmiesz za coś, robisz to na sto procent. Masz ustawiony cel, więc nie daj wygrać rodzinie. Jesteś lepszą aktorką niż myślisz, zobacz ile czasu udawało ci się udawać miłość do Stacey i, że wcale nie masz ochoty strzelić im wszystkim mocno w twarz za to, co mówią.

– Jak mi brakowało ciebie i twojego logicznego myślenia! – Ponownie się we mnie wtuliła. Byłyśmy z Niną w tym samym wieku, ale zdecydowanie to ona była dzieckiem w naszej relacji. Miałyśmy sporo wspólnych cech, jak najpierw robienie, a później myślenie, ale ona była bardziej naiwna oraz dobra. – Teraz twoja kolej na spowiedź. Co się wydarzyło między tobą, a Ezekielem?

– Za dużo, to na pewno – urwałam na chwilę, próbując zebrać myśli. – Pocałowałam się z nim na balu, o czym ci zresztą już opowiadałam. Później jednak spotkaliśmy się przez głupi plan Elisabeth, a on wyjawił, że to zerwanie sprzed lat wynikało ze złego zdania na mój temat jego ojca. Następnie prosił bym dała mu kolejną szansę, ponieważ teraz dojrzał i już nie pozwoli, by opinia innych wpłynęła na naszą relację.

– Co za dzieciak. – Nina z pewnością miała ochotę ponownie uderzyć się w czoło, ale, że było jeszcze czerwone po poprzednim razie, odpuściła. – Teraz tak, chcesz mu dać szansę czy się uwolnić od tego uczucia?

– Nie wiem już sama. Kocham go i nigdy nie przestałam, ale czy miłość jest wystarczająca, by przegonić wszystkie inne problemy?

– Jest. Tylko potrzeba do tego chęci z obu stron. Chcesz wiedzieć, co ja bym zrobiła na twoim miejscu?

– Tak, proszę. – Złożyłam dłonie jak do modlitwy. Naprawdę potrzebowałam teraz kogoś, kto by mną potrząsnął i powiedział, co powinnam była zrobić.

– Dałabym mu szansę, ale taką ostateczną. Tylko nie wchodź w to ze wszystkim, co masz. Niech najpierw się trochę postara i udowodni, że bierze cię na poważnie. Mówić może dużo, ale tu potrzeba, by akcje się jeszcze z tym łączyły. Na razie wykonał minimalną robotę, by cię przekonać do tego, że cię kocha. Już bardziej bym wierzyła Eli, ta to dopiero ma siłę przekonującą z tego co opowiadałaś. – Zaśmiała się, ale ja byłam zbyt skupiona mieleniem jej słów, by dołączyć. Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Wyciągnęłam telefon z torebki i pod wpływem chwili napisałam krótką wiadomość do Ezekiela. – Coś znowu narobiła?

– Pewnie głupotę, ale nie ma zabawy bez ryzyka, co? – Brunetka kiwnęła głową, tym razem odpuszczając przesłuchanie. Przez kolejne dwie godziny rozmawiałyśmy już na luźniejsze tematy, a ja z premedytacją ignorowałam próbującego się do mnie dobić mężczyznę.

###
Bardzo, ale to bardzo przepraszam za zwłokę, ale musiałam zakochać się w tej historii od nowa, by wyszło z niej to, co najlepsze. Nie obiecuję cotygodniowego rozdziału, ale zdecydowanie nie zrobię już tak długiej przerwy. Tęskniłam 🥺

Mój kolega, idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz