– Masz dziecko, o którym nie raczyłaś mnie poinformować? – Xaviery skończył zdejmować buty, odstawił je na bok i uśmiechnął się do malutkiej Laury. Ta odpowiedziała tym samym i od razu wyciągnęła rączki, by zmienić osobę trzymającą.
Zdrajca.
Z rozczuleniem przyglądałam się temu jak bardzo dobre podejście miał mężczyzna. Nigdy nie wątpiłam, że byłby dobrym ojcem, ale teraz widząc to na własne oczy, stało się to jeszcze bardziej oczywiste. Usiedliśmy na kanapie, niedaleko siebie, ale jednak tak, by czasami nie zgnieść małej.
– Nie. To siostrzenica Ezekiela. Jak wiesz mam wolne, ona jest chora, więc nie może iść do żłobka. Robię jej za prywatną nianię. – Zdziwiła mnie informacja od Sydney, że Ez wyjechał do pracy, a ona miała zawieźć Laurę do mojego miejsca pracy, gdy okazało się, że ta miała gorączkę. Nie miałam nic przeciwko pilnowania jej u mnie, była grzecznym aniołkiem i o dziwo, posiadała super humor jak na kogoś, kto się tragicznie czuł z rana.
– Dobrze, że ma tak cudowną ciocię. Nie obraziłbym się jakbyś i mnie tak postanowiła niańczyć. – Puścił oczko, na co przewróciłam oczami.
– Zapomnij. W ogóle, co tu robisz? Umówiliśmy się, a ja zapomniałam? – Ostatnio często mi się to zdarzało, więc jakoś bardzo bym się nie zdziwiła. Chyba to był już ten wiek, gdzie powinno się zacząć łykać witaminki.
– Nie, ale powiedzmy, że też postanowiłem zacząć swój urlop wcześniej. Myślałem, że cię gdzieś wyciągnę, ale w takim wypadku to nie jest możliwe.
– Dzisiaj jestem w dwupaku, ale, że moja druga połowa nie może wychodzić na dwór, zmuszone będziemy odmówić. – Wydęłam usta, szczerze zawiedziona. Laura zaśmiała się, jakby zadowolona z tego, że pokrzyżowała nam plany.
Czyżby aniołek był jednak diabełkiem, wysłanym na przeszpiegi przez wujka?
– W takim razie będę musiał się wami zadowolić tutaj. Jakie mamy plany?
– Żadnych – przyznałam. Zerknęłam na telefon, by zobaczyć, która była godzina. Zauważyłam nieodczytaną wiadomość od Ezekiela, ale postanowiłam ją na razie zignorować. – A przynajmniej na kolejną godzinę, ponieważ później skarbuś musi iść spać.
– No dobrze, więc się trochę pobawmy. – Xaviery uśmiechnął się szeroko, posadził małą na dywanie i przybliżył kilka zabawek. Przez dłuższą chwilę tylko ich obserwowałam, czując w brzuchu przyjemne łaskotanie. Instynkt macierzyński powrócił, tym razem używając młota pneumatycznego, by stać się jeszcze trudniejszym do niezauważenia. By trochę wybić to sobie z głowy, postanowiłam zostawić ich samych na rzecz sprzątania. Kończyłam właśnie ogarniać mieszkanie, gdy uświadomiłam sobie, że drzemka małej powinna zacząć się już dziesięć minut temu. Wbiegłam do salonu i odetchnęłam z ulgą zauważając, że Xaviery siedział sam, uśmiechając się. – Usnęła. Ułożyłem ją do turystycznego łóżeczka.
– Dziękuję ci bardzo. – Gdy tylko dupa spotkała się z miękką kanapą, wtuliłam się w bok mężczyzny, wzdychając głęboko. Przymknęłam oczy, gdy zaczął przeczesywać włosy palcami. Było błogo oraz spokojnie, nie chciałam burzyć nastroju, który się pojawił, chociaż wiedziałam, że musiałam wyrzucić z siebie wątpliwości, by czasami później mnie nie zjadły.
– Martwisz się czymś? – Odsunęłam się lekko, patrząc mu w oczy.
– Nie wierzę, że już tak dobrze mnie znasz.
– Może jesteś zbyt łatwa do rozgryzienia, co?
– Może – powiedziałam tylko. Cisza przedłużała się niepotrzebnie, ale jakoś nie mogłam zebrać się w sobie.
– Wiem o czym chcesz porozmawiać. Domyślam się, że Sydney powiedziała ci prawdę o nas. Jak wyszłyście z kuchni, nie uśmiechałaś się już tak szeroko jak przedtem.
Nas?
– Nie do końca ona mi to wyjawiła, ale powiedzmy, że zasiała zarienko niepewności, które doprowadziło mnie do chęci poznania prawdy – stwierdziłam wymijająco, nie chcąc wplątywać w to wszystko Ezekiela. – Nie zrozum mnie źle, ufam ci i wiem, że każde z nas ma przeszłość z różnymi osobami, ale po prostu mogłeś mi powiedzieć o tym wszystkim jak tylko poinformowałam cię o spotkaniu.
– Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że narzeczona Ezekiela to moja była dziewczyna. Dowiedziałem się tego wtedy, gdy otworzyła drzwi. To wszystko jest już jednak przeszłością. Mieliśmy po piętnaście lat, gdy zaczęliśmy się umawiać. Były gorsze i lepsze chwile, ale w ostateczności skończyło się, jak się skończyło. Teraz jestem z tobą i uwierz mi, o żadnej Sydney nie myślę. – Zniżył głowę i pocałował mnie w szyję. Wzdrygnęłam się przez różnicę temperatur, ale zaraz westchnęłam. Przyciągnęłam go bliżej i zmierzwiłam włosy. Mężczyzna szybko zaczął odpinać mi koszulę, na co mu oczywiście pozwoliłam.
– Muszę otworzyć – szepnęłam, gdy głośny dzwonek wypełnił pomieszczenie. Nie chciałam, by odezwał się po raz drugi i obudził Laurę. Xaviery też doszedł do takich wniosków, ponieważ z niezadowoloną miną odsunął się. Cmokłam go szybko w usta, poprawiłam bluzkę i ruszyłam do drzwi. Kiedy je otworzyłam, serce spadło mi do żołądka.
– Przeszkodziłem? – Ezekiel uniósł brew do góry, mierząc wzrokiem całą sylwetkę. Nie mógł, nie domyśleć się, do czego miało tu dojść, gdyby się nie pojawił.
– Nie – skłamałam, ale głos wyszedł na tyle nienaturalnie, że nawet ja bym w to nie uwierzyła. Odchrząknęłam. – Już skończyłeś pracę?
– Tak, wziąłem wolne skoro Laura jest chora. – Kiwnęłam głową, zapraszając go do środka. Zakomunikowałam, że mała spała, więc musiał poczekać. Na początku chciał wyjść, ale z Xavierem namówiliśmy go, by został. Podczas, gdy mężczyźni usiedli na kanapie, ja poszłam zrobić nam napoje. Głównie po to, by móc się do końca ogarnąć i nie wyglądać na aż tak zawiedzioną, że sprawy potoczyły się w tę stronę. Kiedy wróciłam do pomieszczenia, oni już żywo o czymś dyskutowali. Oboje uśmiechali się szeroko, przez co i moje kąciki ust się uniosły. Byli naprawdę różni od siebie, ale jednak na swój sposób podobni. Telefon wydał ciche piśnięcie, więc wzięłam go do rąk. Przeczytałam wiadomość od wuja i otworzyłam szeroko oczy.
Oo, to akurat będzie ciekawe.
CZYTASZ
Mój kolega, idiota
RomanceAbigail wraca do miasta i zamieszkuje pięć domów dalej od Ezekiela. Ezekiela, który ma narzeczoną i zaczyna układać sobie życie. Kobieta nie chce mieć z nim nic wspólnego, wyleczyła się z niego, ale obecność Elisabeth utrudnia całą sytuację. Kiedy I...