~~~~~~~~~~~~~~~
×*! Pov. Deku !*×
Już wschód słońca, a ja nadal nie zmrużyłem oka. Myślę, że jestem jakieś dziesięć kilometrów od domu.
Co prawda zgubiłem moją mapę, więc nawet nie mam pojęcia gdzie jestem i nie mam pojęcia jak dojść do mojego celu, lecz się nie poddaje. Nie po to uciekałem żeby teraz wzywać pomoc.
Przez ostatnie dwie godziny leżałem w jaskini, próbując zasnąć, co mi się nie udało. Nie widząc sensu dalszego leżenia bez celu, wyruszyłem szukając wioski, do której od początku chciałem się udać. Jest przyjaźnie nastawiona nawet do obcych osób i, co jest wielkim plusem, nie wiedzą jak wyglądają rodziny królewskie, także nie byłoby żadnego problemu. Po prostu zmyśliłbym imię i nazwisko.
Teraz podążam obok jednej z trzech rzek. Któraś prowadziła właśnie do tej wioski, więc może tym razem mi się poszczęściło i trafiłem na nią.
Mało prawdopodobne.
Jednak nie miałem innego pomysłu co bym mógł zrobić.
Byłem już bardzo zmęczony, pomimo, że odpoczywałem przez dość długi czas. Jestem przekonany, że wyglądam okropnie, ale cóż mogę na to poradzić.
Nagle zobaczyłem jakieś budowle. Domy, stragany i te podobne.
Niezmiernie się ucieszyłem, czy naprawdę w końcu mi się poszczęściło?
Przyspieszyłem krok i już po chwili byłem obok osiedla. Zadowolony z siebie dalej szedłem.
Znienacka poczułem ukłucie w ramieniu. Zaczęło mi się kręcić w glowie.
Chyba jednak szczęście nadal mi nie dopisało.
~•=°=•~
– Nie, nie miał nic o co moglibyśmy się przyczepić. No, oprócz takiego małego mieczyka, ale chyba nie jest taki głupi żeby sam z jednym mieczem bez żadnego opancerzenia napadać Twoją watahę – to pierwsze słowa które usłyszałem. Jaka wataha, do cholery?
– A co jak przysłali go, żeby szpiegował? Boże, ty kompletnie nie myślisz, idioto! – wykrzyknął jakiś facet
– Uspokój się – westchnął drugi mężczyzna – Sprawdziliśmy dokładnie, nie ma żadnych podsłuchów ani innych urządzeń którymi mógłby się skomunikować
– Dobra, weź spierdalaj. Pokaż go
Nie, nie, nie. Idźcie sobie.
Drzwi się otworzyły. Wszedło przez nie dwóch mezczyzn. Jeden z czerwonymi włosami i z tym samym kolorem oczu, a drugi blond włosy i czerwone oczy.
Przecież to Bakugo! Przecież ja tu umrę.
Jasna cholera. A mogłem zostać w tym pieprzonym zamku. Przecież on mnie zaraz zabije.
– Obudził się – prychnął podchodząc bliżej mnie, a ja myślałem, że zaraz zawału dostanę – Kim jesteś i po co wszedłeś na mój teren – zapytał patrząc na mnie morderczym wzrokiem
Nie mogłem wydusić ani jednego słowa, chociaż chciałem. Ich dominujące feromony wcale nie pomagały.
– Kurwa, języka w gębie nie masz?! – wrzasnął na co zadrżałem
– I to ja niby nie myślę... Nie widzisz, że on tu zaraz zejdzie ze strachu? – odparł czerwonowłosy
– Nie przejmuj się nim, młody. Uwierz, nic Ci nie zrobi. A teraz może się przedstawisz? – alfa, jak wywnioskowałem po zapachu, uśmiechnęła się do mnie, o dziwo był to miły uśmiech
CZYTASZ
Pamiętne wakacje × BakuDeku × a/b/o
FanfictionPierwsze rozdziały to shit nie kierujcie się nimi pls #1 w omega - 19.03.23 😱 #2 w bnha - 26.04.23 #2 w alfa - 12.05.23 #2 w omegaverse - 12.05.23