×23×

95 13 3
                                    


☆゚.*・。゚☆

Wczoraj moja ruja dobiegła końca, z tego też powodu stwierdziłem, że mogę wrócić do pracy. W końcu ile można siedzieć w domu i nic nie robić? Już zaczynało mnie to męczyć.

– To będzie tysiąc sto jenów – oznajmiłem z uśmiechem, na co starsza pani podała mi banknoty. Wydałem resztę, po czym kobieta usiadła przy stoliku.

Zrobiłem jej cappuccino oraz nałożyłem kawałek ciasta truskawkowego, które mój kolega jej zaniósł.

Dosypując ziarn kawy do ekspresu, usłyszałem dzwonek, który znajdował się przy ladzie.

– Chwilka – rzekłem, kończąc czynność i obracając się do klienta.

– Dzień dobry – rzekł i lekko się uśmiechnął, a mi delikatnie opadła szczęka.

– Shoto? Co tutaj robisz? – zapytałem.

– Ano tak wszedłem na kawę przejazdem i cóż za zbieg okoliczności, że akurat w tej pracujesz.

– Oh, jaką kawę byś chciał?

– Mrożoną, poproszę.

Nabiłem napój na kasę, a Todoroki dał mi pieniądze. Po chwili złapałem kolegę i zapytałem, czy mógłbym na piętnaście minut zamienić parę zdań z starym przyjacielem. Nie było jak na razie zbyt dużego ruchu, także bez problemu się zgodził, a ja już po chwili siedziałem razem z chłopakiem przy stoliku.

– Shoto, a tak przy okazji to dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś? Przecież podałem Tobie ostatnio mój numer – zadałem dwukolorowemu pytanie, które od jakiegoś czasu mnie nurtowało.

– Wiesz, że próbowałem? Musiałeś się pomylić przy zapisywaniu.

– Naprawdę? – zdziwiłem się, po czym westchnąłem. – W sumie bardzo możliwe.

– Taaa, podaj mi jeszcze raz to raczej dam radę się dodzwonić – poprosił z lekkim uśmiechem, a ja to uczyniłem.

Przez kolejne dziesięć minut siedzieliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Z Todorokim ponownie załapałem wspólny język i przyjemnie się z nim prowadziło konwersację. Poopowiadaliśmy sobie o tym, co ostatnio się u nas działo jak i powspominaliśmy stare czasy, kiedy za dzieciaków byliśmy nierozłączni. Szczerze mówiąc, wtedy poczułem, jak bardzo mi go brakowało przez ten cały czas.

– Izuku, nie chcę przeszkadzać, ale jest trochę roboty do zrobienia, więc mógłbyś pomóc? – zawołał chłopak zza lady. Rozejrzałem się po lokalu i okazało się, że przybyło sporo osób, a ja będąc zajęty rozmową z Shoto nawet tego nie zauważyłem.

– Oh, jasne, już idę! – odpowiedziałem, po czym wstałem od stolika. – Wybacz, Shoto, ale muszę iść. Zadzwoń, jak będziesz miał czas.

– Absolutnie. Miłej pracy.

Uśmiechnąłem się jeszcze do przyjaciela, po czym wróciłem za ladę, przepraszając.

☆゚.*・。゚☆

Znajdowałem się już niedaleko mojego domu. Był wczesny wieczór, a ja wracałem z pracy.

Wchodziłem po schodach, jednak przeszkodził mi charakterystyczny dzwonek telefonu. Zatrzymałem się na moment i odebrałem połączenie.

– Hej, Izuku – rozbrzmiał głos alfy.

– O, hej, Shoto. Co tam?

– A, dobrze. Mam wolny wieczór, może jakbyś miał czas to byśmy się spotkali?

– Chętnie! Gdzie proponujesz?

– Hmm... Może coś zjeść? Znam taką fajną knajpę niedaleko.

I tak właśnie umówiliśmy się do restauracji, znajdującej się jakieś dwa, może trzy kilometry od mojego domu. W pierwszej kolejności wszedłem do domu, umyłem się i ubrałem w normalne ciuchy, a jako, że zajęło mi to trochę czasu byłem zmuszony od razu wychodzić, aby zdążyć. Nie lubiłem się spóźniać.

Po około trzydziestu minutach byłem już na miejscu i, jak się okazało, Shoto także już był. Przywitaliśmy się ze sobą a ja usiadłem obok alfy.

– Co zamawiasz? – zapytałem po chwili rozmowy, biorąc kartę do rąk.

– Sobę na zimno – wzruszył ramionami, nawet nie zerkając na menu.

– Serio? Nadal masz obsesję na punkcie soby po tylu latach? – zaśmiałem się, wiedząc, że od zawsze miał słabość do tego dania.

– Jeszcze się pytasz? – uśmiechnął się delikatnie.

Głos Todorokiego miał zabawny ton, odzwierciedlając jego pewność co do swojego wyboru. Troszeczkę rozbawiło mnie to, jaki był przewidywalny. Było to jednocześnie urocze. Shoto zawsze taki był. Nadal jest taki, jakiego go zapamiętałem.

Alfa zobaczyła, że się na nią gapię, co zignorowałem. Jego lekkie przechylenie głowy w bok zdradziło jego ciekawość.

Cieszyłem się, że mimo tak długiej rozłąki, nadal się świetnie rozumieliśmy i pamiętaliśmy o sobie takie durne szczegóły. To była niewielka, ale znacząca więź, którą dzieliliśmy ze sobą.

– Dlaczego się tak na mnie patrzysz? – zapytał, marszcząc łagodnie brwi.

Uśmiechnąłem się głupio, po czym odpowiedziałem:

– Po prostu cieszę się, że w końcu możemy odnowić naszą przyjaźń. Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłem.

Mięśnie twarzy Shoto rozluźniły się, słysząc moje słowa i momentalnie obdarował mnie ciepłym uśmiechem. Wiedziałem, że Todoroki nie był typem osoby, która lubiła okazywać zbyt dużo emocji i robił to rzadko, więc nawet nie oczekiwałem żadnej reakcji, jednakże odrzekł mi:

– Też tęskniłem, Izuku.

Wyszczerzyłem się jeszcze bardziej, doceniając słowa chłopaka.

– Dobra, lepiej opowiadaj, co się u Ciebie działo przez te wszystkie lata!

– Nie za wiele. Odkąd się wyprowadziłem skupiłem się na nauce i na mojej przyszłości. Wiesz, studia i te sprawy. Nic ciekawego. – mruknął, wzruszając ramionami oraz unikając kontaktu wzrokowego, jakby coś ukrywał.

– Tak? Nic więcej?

Alfa westchnęła i w końcu na mnie spojrzała.

– Ojcu znowu zaczęło odbijać, a jako, iż jestem pełnoletni, stwierdziłem, że się wyprowadzę. Lecz teraz mam wyrzuty sumienia, że zostawiłem tam mamę, ale... nie mogłem jej ze sobą zabrać – wyrzucił z siebie, spuszczając wzrok na stół.

– Nie powinieneś czuć sie winny.  Zrobiłeś to, co musiałeś. Jestem pewny, że twoja mama to rozumie – powiedziałem po chwili ciszy, podczas której analizowałem słowa heterochromika. Ten na moje słowa pokiwał głową.

– Przepraszam, mogę już przyjąć państwa zamówienie? – podeszła do nas kelnerka, pytając.

– Oh, jak najbardziej. Ja poproszę sobę na zimno – odpowiedział becie.

– A dla mnie będzie katsudon. Dziękuję.

– To wszystko? – zapytała, a Shoto kiwnął głową. – W porządku. Czas oczekiwania to piętnaście, góra dwadzieścia minut – oznajmiła, po czym ukłoniła się i odeszła od naszego stolika.

– Kto by się spodziewał, że zamówisz katsudon – zachichotał od razu, gdy kobieta zniknęła z naszego pola widzenia.

– Jak widać obydwoje jesteśmy przewidywalni – wzruszyłem ramionami z uśmiechem.

– No, chyba masz rację – parsknął śmiechem na mój komentarz.

☆゚.*・。゚☆

Pamiętne wakacje × BakuDeku × a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz