Kiedy złapałam Sonic'a zrobiłam to co planowałam na początku. Zaczęłam łaskotać brata. Ten zaczął śmiać się w niebogłosy.
- Sa-na! P-przestań! - wykrzyczał nie mogąc nabrać powietrza.
- ,,A mAgIcZnE sŁoWo"?! - zacytowałam jeża.
- P-przepraszam! Proszę. - powiedział a ja zaprzestałam mojej czynności.
Gdy ten zaczął nabierać powietrza ja usiadłam przy stole z triumfalnym uśmiechem. Po chwili jednak szybko mi on zszedł, a ja zrobiłam niewinną minkę.
- Sonic~ - powiedziałam gdy ten wstawał
- Co? - zapytał a widząc moją minę załamał ręce. - O nie... czego znowu chcesz?
- Jestem głodna... - oznajmiłam robiąc słodkie oczka. Ten co chwile odwracał wzrok i znowu na mnie patrzył.
- Ehh... No dobra. Co chcesz? - zapytał a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. - Okej, dobrze wiem, co chcesz. - dodał, a na moją twarz wpłynął mały uśmiech. - Idź robić pracę domową. Przed tym incydentem chyba kilka lekcji miałaś, co nie? - stwierdził na co głośno jęknęłam. Wiedząc jednak, że z nim nie wygram posłusznie wstałam z krzesła i poszłam do mojego pokoju.
Kiedy weszłam do pomieszczenia usiadłam przy moim biurku i wzięłam plecak na kolana. Wyjęłam książkę i zeszyt z fizyki, i zaczęłam rozwiązywać około 5 zadań z pracy domowej. Zajęło mi to jakieś 15 minut. Prychnęłam cicho odkładając zeszyt do plecaka. Łatwe te zadania jak na liceum. Następnie wyciągnęłam rzeczy z matematyki i polskiego. Naszą królową nauk również szybko odrobiłam. Gorzej z polskim. Jestem scisłowcem, a nie humanistą. Jeszcze tutaj mamy zrobić rozkłady zdań złożonych. Chaosie, drogi. Tak siedziałam nad tą książką, aż do głowy wpadł mi świetny pomysł.
Wzięłam wszystko potrzebne i pobiegłam do pokoju Tails'a. Zastałam go tam również ślęczącego nad lekcjami. Zaśmiałam się pod nosem. Pewnie Sonic też go zagonił do pracy.
- Tails~? - zapytałam, a lisek jak na zawołanie obrócił się do mnie na swoim obrotowym krześle.
- Co jest Sana? - zapytał a ja podeszłam do niego rzucając książki z polskiego na jego biurko.
- Za nic nie umiem tego zrobić. Pomożesz mi? - spytałam z nadzieją na co chłopak się cicho zaśmiał.
- Zawsze. - odpowiedział promiennie, a na moją twarz wpłynął niemały uśmiech.
Wzięłam taboret, który stał w kącie pomieszczenia i usiadłam obok chłopaka. Zaczął mi wszystko tłumaczyć, a ja robiłam wszystko według jego wskazówek. Kiedy już skończyliśmy zadowolona zamknęłam zeszyt. Może i nie nauczyłam się tego w 100%, ale na pewno jest lepiej.
- Mega dziękuje. Gdyby nie ty, to chyba bym nie dała rady.
- Drobiazg. Kiedy masz problem, to zawsze możesz do mnie przyjść. - zapewnił, a ja rzuciłam mu się naszyje.
Poczułam lekkie pieczenie na policzkach, ale to olałam. Lis odwzajemnił przytulasa i chwilę tak sobie staliśmy. Panowała całkowita cisza, lecz nie była ona niezręczna. Wręcz przeciwnie. Była taka kojąca i spokojna. Niestety ten piękny moment zepsuł krzyk Sonic'a.
- KOLACJA!!! - wydarł się a ja i Tails w sekundę się od siebie oderwaliśmy i wystartowaliśmy do kuchni.
Obydwoje byliśmy mega głodni. Nie jedliśmy nic od kilku dobrych godzin. Kiedy tylko wbiegliśmy do kuchni od razu usiedliśmy na swoich miejscach przy stole. Na talerzach moich i Tails'a znajdowały się po dwa Chili-dogi, za nasz starszy brat miał ich jakieś 10.

CZYTASZ
Odmienne~
FanfictionJest to książka, która powinna wam lekko przybliżyć przeszłość Sany. Mam nadzieje, że przypadnie ona do gustu. UWAGA! Rozdziały pojawiają się i mnie i u @_r0u7e_,ponieważ występuje tam jej oc. U niej część jest z jej perspektywy a u mnie z perspekt...