~11~

46 5 5
                                    

Kiedy weszliśmy do domu, udaliśmy się do pracowni Tails'a. Sonic posadził mnie na metalowym stole a lis zaczął oglądać moje rany.

- Ta rana ramieniu jest głęboka. Bardzo. Trzeba będzie ją zszyć. Ta na nidze nie jest taka zła, bi sobie zatamowałaś krwawienie. - powiedział niebieskooki. Ja jedynie spojrzałam na niego przerażona i wtuliłam się w Sonic'a.

- Oj no San, spokojnie. Tails da ci znieczulenie. - zapewnił brat, jednak na się do niego jeszcze mocniej przytuliłam ignorując jak tylko się dało towarzyszący mi ból.

- Nigdy w życiu. Nienawidzę igieł.- odparłam na co Sonic cicho zachichotał.

- Nie boisz się walczyć z Eggman'em, robotami i kosmitami a boisz się jakieś igiełki? - zakpił jeż, na co zmarszczyłam brwi.

- Nie boje się, kiedy jestem z tobą. - oznajmiłam na co ten zamilkł.

- Zróbmy tak. Będę tutaj z tobą, ale Tails zszyje ci rany. Co ty na to? - spytał, na co cicho przytaknęłam. Mój brat oderwał mnie od siebie, kiedy nagle zadzwonił dzwonek. - Idę otworzyć. Za chwile wrócę. - powiedział po czym pobiegł. Spojrzałam na lisa, który przygotowywał strzykawkę z płynem. Na widok igły dostałam ciarek.

- Wiesz, że mógłyś iść na bio-chem? - zapytałam, a chłopak spojrzał na mnie katem oka.

- Wiem, tak samo ty. Ale, powiedzmy sobie szczerze. Wolimy fizykę, matme i majsterkowanie. Bo bio-chemię raczej bylibyśmy skazani na medycynę. To nie dla nas. - zauważył śmiejąc się pod nosem, a ja się jedynie uśmiechnęłam.

- Racja. - powiedziałam kładąc się na stole.

- Hej. - usłyszałam znajomy głos. Momentalnie podniosłam się do siadu a na moją twarz wpłynął wielki uśmiech.

- HEJ SHEL! - wydarłam się na całe gardło. - JESZCZE RAZ TAK ZROBISZ, A PRZYSIĘGAM...

- Tak, wiem, wiem, ale możesz się nie drzeć? - zapytała wilczyca na co się nerwowo zaśmiałam.

- Dobra San. Zaczynamy. - stwierdził mój brat podchodząc do mnie, na co ja wydałam z siebie jęk niezadowolenia.

- Zaczynamy co? - spytała dziewczyna również do mnie podchodząc.

- Muszę zszyć Sanie ranę, wiec daje jej znieczulenie. - oznajmił Tails a Shelie posłała mi współczujące spojrzenie. - Tobie tez by się przydało. - zauważył przelatując wilczyce wzrokiem.

- O nie. Nie trzeba. Nic mi nie będzie. Nawet nie próbuj. - powiedziała na jednym wdechu wilczyca. Lis jedynie uniósł ręce w geście obronnym.

- Okej, okej. Dobra Sana, im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. - stwierdził lis łapiąc mnie za ramie. Ja odwróciłam wzrok i złapałam Sonic'a za dłoń. Czułam się jak na pobieraniu krwi. Kiedy poczułam, że lis wbił mi strzykawkę zacisnęłam oczy. - Okej, teraz Ci to zszyje. - dodał.

Spojrzałam kontem oka i zobaczyłam chłopaka z kolejną igłą. Ile można?! Patrzyłam przerażona na Tails'a, aż poczułam, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Spojrzałam na osobę, i ujrzałam Shalie.

- Ej, nie patrz tam. Pogadajmy. - powiedziała, na ci ze śmiechem przytaknęłam.

- To ja idę zrobić jedzenie. - oznajmił Sonic wybiegając w pomieszczenia.

- Jakim cudem skorzystałaś z mocy? I czemu wyglądałaś jak wtedy gdy... - ugryzłam się szybko w język przez ci wilczyca zmarszczyłam brwi.

- Wiesz co się ze mną wtedy działo? - zapytała a ja odwróciłam wzrok. - Powiedz mi. - rozkazała lecz nie odpowiedziałam. - Mów. - dodała trochę poważniej, a ja na nią spojrzałam katem oka.

Odmienne~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz