~14~

47 6 2
                                    

Zaczęłam powoli uchylać powieki. Podniosłam się do siadu, przetarłam oczy i ziewnęłam przeciągle. Gdy zobaczyłam gdzie jestem, przez chwile zastanawiałam się co to za miejsce, lecz gdy zobaczyłam śpiąca Shelie wszystko mi się przypomniało. Wstałam z łóżka i na palcach wyszłam z pokoju, za sobą cicho zamykając drzwi.

Zeszłam schodami na dół, gdzie zastałam Scruffiego, mamę oraz tatę Shelie.

- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie machając do dorosłych. Kobieta spojrzała na mnie po czym się uśmiechnęła.

- Dzień dobry! Ty jesteś przyjaciółką Shelie, tak? - zapytała, na co przytaknęłam.

- Czy to nie ty jesteś tą siostrą Sonic'a? - spytał podejrzliwie ojciec wilczycy, a ja posłałam Scruffiemu błagalne spojrzenie.

- Podobno się spieszyliście, prawda? - zapytał szybko jeż odwracając się do swoich rodziców.

- Racja. Zaraz się spóźnimy na spotkanie. Chodź kochanie. Pan dzieciaki! - pożegnała się jeżyca, a ja i chłopak odpowiedzieliśmy jej tym samym. Kiedy para wyszła usiadłam na kanapie obok Scruffiego.

- Dzięki. - powiedziałam opierając się o oparcie.

- Drobiazg. Shel jeszcze śpi? - zapytał jeż, na co przytaknęłam.

- Która godzina?

- 8.57. - rzucił szybko jeż.

- Nuuuda. - zajęczałam zjeżdżając z kanapy.

Po chwili poczułam jak ktoś zaczyna mnie łaskotać. Zaczęłam śmiać się w niebogłosy i próbować wyrywać, bez skutku.

- Ciagle jest Ci nudno? - spytał Scruffy nie przerywając swojego zajęcia.

- Zostaw! - wykrzyczałam błagalnie.

- Rodzice śpią? - zapytała wilczyca wchodząca do pomieszczenia. Jeż widząc ją momentalnie mnie puścił, a ja zaczęłam ciężko oddychać.

- Nie. Poszli się gdzieś spotkać. - odpowiedział chłopak. Spojrzałam na dziewczynę, która wydawała się być zmartwiona tą informacją.

- Co jest Shel? - zapytałam, a ta usiadła na kanapie i spojrzała na nas kątem oka.

- Wczoraj, późnym wieczorem weszłam do biura taty żeby poczytać jakieś książki. Ale na komputerze wyświetlało mi się ogłoszenie i lokalizacja jakiegoś mieszkania. Tata pisał z tym gościem o kupno. Na biurku leżały też zdjęcia tego domu z zewnątrz i wewnątrz. - wytłumaczyła opierając się. Ja i jeż spojrzeliśmy na nią totalnie zszokowani.

- Jak to?! - wydarł się w niebogłosy Scruffy, przez ci złapałam się za uszy. - Mam nadzieje, że to nieprawda.

- Nie Scruffy. Tak było... - odparła lekko zawieszona wilczyca.

- Nie możecie wyjechać!! - wtrąciłam się.

Nie licząc całej ferajny Sonic'a, to nigdy nie miałam przyjaciółki. A przynajmniej nie taką, jaką bym zdobyła sama. Inaczej, niż przez mojego brata. Nie chciałam jej stracić.

- San, wiem o tym. - odpowiedziała Shelie łapiąc się za głowę. - Nie myślmy o tym...

- Masz rację. Skoro mamy jeszcze czas. Bawmy się! - krzyknął Scruffy po czym zaczął robić to, co wcześniej, czyli mnie gilgotać. Ponownie zaczęłam się śmiać i krzyczeć, aby ten mnie puścił.

- Zrobić wam śniadanie? - zapytała dziewczyna na co przytaknęliśmy. - Obejrzyjcie telewizje. - poleciła, a jeż od razu mnie puścił i złapał za pilota.

Odmienne~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz