Zaczęłam powoli uchylać powieki. Podniosłam się do siadu, przetarłam oczy i ziewnęłam przeciągle. Gdy zobaczyłam gdzie jestem, przez chwile zastanawiałam się co to za miejsce, lecz gdy zobaczyłam śpiąca Shelie wszystko mi się przypomniało. Wstałam z łóżka i na palcach wyszłam z pokoju, za sobą cicho zamykając drzwi.
Zeszłam schodami na dół, gdzie zastałam Scruffiego, mamę oraz tatę Shelie.
- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie machając do dorosłych. Kobieta spojrzała na mnie po czym się uśmiechnęła.
- Dzień dobry! Ty jesteś przyjaciółką Shelie, tak? - zapytała, na co przytaknęłam.
- Czy to nie ty jesteś tą siostrą Sonic'a? - spytał podejrzliwie ojciec wilczycy, a ja posłałam Scruffiemu błagalne spojrzenie.
- Podobno się spieszyliście, prawda? - zapytał szybko jeż odwracając się do swoich rodziców.
- Racja. Zaraz się spóźnimy na spotkanie. Chodź kochanie. Pan dzieciaki! - pożegnała się jeżyca, a ja i chłopak odpowiedzieliśmy jej tym samym. Kiedy para wyszła usiadłam na kanapie obok Scruffiego.
- Dzięki. - powiedziałam opierając się o oparcie.
- Drobiazg. Shel jeszcze śpi? - zapytał jeż, na co przytaknęłam.
- Która godzina?
- 8.57. - rzucił szybko jeż.
- Nuuuda. - zajęczałam zjeżdżając z kanapy.
Po chwili poczułam jak ktoś zaczyna mnie łaskotać. Zaczęłam śmiać się w niebogłosy i próbować wyrywać, bez skutku.
- Ciagle jest Ci nudno? - spytał Scruffy nie przerywając swojego zajęcia.
- Zostaw! - wykrzyczałam błagalnie.
- Rodzice śpią? - zapytała wilczyca wchodząca do pomieszczenia. Jeż widząc ją momentalnie mnie puścił, a ja zaczęłam ciężko oddychać.
- Nie. Poszli się gdzieś spotkać. - odpowiedział chłopak. Spojrzałam na dziewczynę, która wydawała się być zmartwiona tą informacją.
- Co jest Shel? - zapytałam, a ta usiadła na kanapie i spojrzała na nas kątem oka.
- Wczoraj, późnym wieczorem weszłam do biura taty żeby poczytać jakieś książki. Ale na komputerze wyświetlało mi się ogłoszenie i lokalizacja jakiegoś mieszkania. Tata pisał z tym gościem o kupno. Na biurku leżały też zdjęcia tego domu z zewnątrz i wewnątrz. - wytłumaczyła opierając się. Ja i jeż spojrzeliśmy na nią totalnie zszokowani.
- Jak to?! - wydarł się w niebogłosy Scruffy, przez ci złapałam się za uszy. - Mam nadzieje, że to nieprawda.
- Nie Scruffy. Tak było... - odparła lekko zawieszona wilczyca.
- Nie możecie wyjechać!! - wtrąciłam się.
Nie licząc całej ferajny Sonic'a, to nigdy nie miałam przyjaciółki. A przynajmniej nie taką, jaką bym zdobyła sama. Inaczej, niż przez mojego brata. Nie chciałam jej stracić.
- San, wiem o tym. - odpowiedziała Shelie łapiąc się za głowę. - Nie myślmy o tym...
- Masz rację. Skoro mamy jeszcze czas. Bawmy się! - krzyknął Scruffy po czym zaczął robić to, co wcześniej, czyli mnie gilgotać. Ponownie zaczęłam się śmiać i krzyczeć, aby ten mnie puścił.
- Zrobić wam śniadanie? - zapytała dziewczyna na co przytaknęliśmy. - Obejrzyjcie telewizje. - poleciła, a jeż od razu mnie puścił i złapał za pilota.
CZYTASZ
Odmienne~
FanfictionJest to książka, która powinna wam lekko przybliżyć przeszłość Sany. Mam nadzieje, że przypadnie ona do gustu. UWAGA! Rozdziały pojawiają się i mnie i u @_r0u7e_,ponieważ występuje tam jej oc. U niej część jest z jej perspektywy a u mnie z perspekt...