~Time skip 9 miesięcy~
Minął prawie rok od przeprowadzki Shelie. Brakuje mi jej, ale jest trochę lepiej. Od wyjazdu wilczycy zdecydowanie częściej patrzę w księżyc. Umówiłyśmy się, że będziemy na niego patrzeć wyobrażając sobie, że wciąż jesteśmy razem. Wierzcie lub nie, pomaga.
Aktualnie szłam sobie z Sonic'iem, a bardziej się ścigałam, bo czemu nie? Nie zabroni nam nikt, jednak przeszkodzi już tak. Kiedy biegłam, ktoś o mało nie strzelił we mnie laserem Bogu dzięki w porę odskoczyłam.
- EGGMAN! - krzyknął Sonic, który napewno zirytował się tą próbą zamachu. Ten jedynie zaczął się śmiać.
- Witam Sonic, Sana. Gotowi na wale z moimi nowymi cudeńkami? - spytał a zza niego wyskoczyło kilka badników i ogromny. Ogromny robot.
- Dobra Sana. Ja zajmuje się tym dużym robotem. Ty badnikami. - powiedział mój brat, a ja otworzyłam szeroko oczy.
- ALE SONIC! JA CHCE CI POMÓC! NIE MOŻESZ WALCZYĆ Z NIM SAM A INNYCH NIE MA! - krzyknęłam do brata. Chciał sam walczyć z robotem wyglądem przypominającego ogromnego pająka! SAM! Próbowałam go przekonać ale na nic.
- Sana, na Mobiusa, dam sobie radę. Dobrze wiesz, że byłem w gorszych sytuacjach. Ty nie panujesz nad mocami. Jeszcze Ci się one wymkną spod kontroli. Tylko pogorszysz sprawę. Albo zostajesz przy badnikach, albo zmykasz do domu.
- Ale...
- Ja już powiedziałem. - oznajmił, po czym pobiegł do tego wielkiego robota.
Załamałam ręce. Czasami nie wierze, że to był mój brat. Obróciłam się do badników, które znajdowały się za mną. Popatrzyłam po każdym po kolei, aż w końcu naliczyłam ich pięć. No to tym razem Egghead się nie postarał. Uporałam się z nimi w kilka minut, po czym mój wzrok wrócił do mojego brata. Zobaczyłam, że nie radzi sobie aż tak źle, jednak kurczę chciałam mu pomóc. Ale on mi zabronił i sobie radzi... a co jak mu się coś stanie?! Ale moce...
~ A kij z tym. ~ pomyślałam, po czym pobiegłam pomóc bratu. Wykonałam w stronę robota Homing-attack, lecz ta kupa złomu walnęła mnie ręką i odrzuciła kawałek dalej.
- Sana!!! - usłyszałam krzyk mojego brata, a potem brzęk jakiegoś metalu. Gdy podniosłam wzrok, ujrzałam tą wielką stalową tarantulę, która podniosła jedną nogę, w której trzymała mojego brata. Od razu mogę wam powiedzieć, że wyglądało to zarazem komicznie, jak i dziwnie. W pewnym momencie do moich uszu dobiegł dobrze znajomy mi śmiech, na który przewróciłam oczami. Spojrzałam trochę wbok, gdzie ujrzałam dobrze znanego mi grubasa. Zmarszczyłam na to brwi oraz się podniosłam. - ZOSTAW MNIE, SANA!!! RATUJ SIĘ!!! - wykrzyczał mój brat, a ja spojrzałam na niego jak na niespełna rozumu.
- MOŻESZ SOBIE POMARZYĆ, SONIC! NIE MA MOWY, ŻE CIĘ ZOSTAWIE!!! - odpowiedziałam włączając moją super-formę.
Podleciałam do robota i zaczęłam w niego rzucać kulami mocy. W pewnym momencie wszystko wymknęło mi się spod kontroli, przez co przypadkiem wytworzyłam wybuch chaosu, który trafił w nikogo innego jak we mnie. Upadłam na ziemie oraz straciłam przytomność.
~•~
Nagle ocknęłam się w bazie Eggman'a. Sonic krzyczał na Ivo, a on na jeża. Kiedy Robotnik zobaczył, że się obudziłam uśmiechnął się szeroko.
- Świetnie. Możemy zacząć. - oznajmił z satysfakcją w głosie, a ja spojrzałam na niego przerażona.
-Zostaw ją! - wykrzyczał Sonic, jednocześnie szarpiąc się w łańcuchach, którymi był przywiązany do ściany - Ze mną rób co chcesz, tylko daj jej spokój!
-Chciałbyś, Sonic! Nieważne jaką krzywdę bym ci zadał, największą i tak będzie pozbycie się TWOJEJ siostry na TWOICH oczach! - odpowiedział głosem pełnym satysfakcji Eggman, wskazując palcem na mnie.
Bałam się jak nigdy. Popatrzyłam na Sonica. Jego przeszklone od łez oczy patrzyły na mnie z przerażeniem. Bał tego co ten psychopata może mi zrobić. Mój wzrok przeszedł na Ivo, który zaczął do mnie podchodzić trzymając w ręku coś na wzór pistoletu. Ze strachu odruchowo zaczęłam odsuwać się w tył, lecz w końcu moje plecy zetknęły się z ścianą. Popatrzyłam jeszcze raz na Sonica. Teraz w jego oczach można było zobaczyć jeszcze coś - szczerą wściekłość. Po jego policzkach zaczęło spływać jeszcze więcej łez i jeszcze bardziej zaciekle próbował wydostać się z łańcuchów - na marne. Pewnie pomyślicie czemu nie mogłam pobiec ani użyć mocy? Cóż, po prostu nie mogłam. Strach mnie sparaliżował. Nie mogłam się ruszać i na chwilę zapomniałam jak się oddycha. Po chwili moje oczy również napełniły się łzami. Posłałam Sonic'owi przepraszające spojrzenie, po czym znowu popatrzyłam na Eggmana. Był tuż przede mną i celował do mnie z pistoletu. W pewnym momencie pociągnął za spust.
-NIE!!! SANA... !!! - dotarł do mnie głośny i pełny bólu krzyk Sonic'a. Były to ostatnie słowa, jakie od niego usłyszałam...
Po chwili zorientowałam się, że byłam w środku lasu. Niestety tego nie znałam. Nie miałam pojęcia gdzie jestem ja, ani gdzie jest mój brat, przyjaciele i Tails.
- Halo?! - wykrzyczałam dość mocno spanikowana. - HALO?! - krzyknęłam jeszcze głośniej, że aż usłyszałam echo swojego głosu. Nikt nie odpowiedział.
Wtedy dotarło do mnie dla mnie strasznego i przerażającego. Byłam sama, w ciemnym lesie, którego w ogóle nie znam. Weszłam na drzewo i się rozpłakałam tak bardzo się bałam. Tak się kończą wieczorne spacery. Wpuściłam głośno powietrze, po czym spojrzałam na księżyc co dodało mi otuchy.
- Wiem, że tego nie słyszysz Shel, ale będzie dobrze. Nic mi nie będzie. Ja zawsze sobie radzę. - wyszeptałam po czym usnęłam na gałęzi, a od jutra planowana zacząć poszukiwania domu...
![](https://img.wattpad.com/cover/324147142-288-k999154.jpg)
CZYTASZ
Odmienne~
FanficJest to książka, która powinna wam lekko przybliżyć przeszłość Sany. Mam nadzieje, że przypadnie ona do gustu. UWAGA! Rozdziały pojawiają się i mnie i u @_r0u7e_,ponieważ występuje tam jej oc. U niej część jest z jej perspektywy a u mnie z perspekt...