Stałam z Shadow'em twarzą w twarz. Przeklinałam się strasznie w myślach, że zgodziłam się na ten spacer.
- Mam nadzieje, że tym razem Sonic mi nie stanie na drodze. - powiedział jeż stając do pozycji bojowej.
- Emmm... wiesz co Shadow? Może jeszcze to obgadamy? Bo co się bić? Stop przemocy? - zapytałam niepewnie, jednak to nie wywołało żadnych uczuć u ostatecznej firmy życia. Ten ciagle patrzył na mnie swoim zimnym wzrokiem.
- Jeśli się poddasz, to obejdzie się bez walki. - oznajmił.
- O nie. Na to nie przystane. - stwierdziłam bez żadnego namysłu. Ja się nie poddaje. Nawet, jeśli mogę tu zginąć.
- Jak chcesz. - wzruszył ramionami jeż i zaczął mnie atakować.
Zgrabnie i skutecznie unikałam jego ciosów, i włóczni chaosu, którymi we mnie rzucał. Zaczęłam atakować go małymi kulami chaosu, co nie robiło na nim żadnego wrażenia. Cholera, gdzie Sonic, kiedy go potrzebuje?! Zaczęłam rzucać większymi kulami mocy, ale oczywiście z umiarem. Żeby nie stracić kontroli. Tak było ciagle. Ja atakowałam, on unika i na odwrót.
~•~
Po kilkunastu minutach obydwoje byliśmy już zmęczeni i ciężko oddychaliśmy. Ile można?! Normalnie Shads już by mnie zabił, wiec czemu tego nie robi?! Nie żeby coś, cieszę się, że żyje, ale coś mi tu nie gra.
Po chwili poczułam się dziwnie, co wyrwało mnie z moich zamyśleń. Popatrzyłam na swoje ciało i zamarłam. Byłam złota. Rozejrzałam się dookoła siebie i ujrzałam, że zaczyna się formować ta burza. Przełknęłam pod nosem i usiłowałam wyłączyć moce. Na darmo. Spojrzałam na miejsce, gdzie chwile temu stał Shadow. Już go nie było. Pewnie uciekł chcąc ratować swój tyłek.
- Sana? - usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam za siebie i ujrzałam przytomnych już Shelie i Scruffiego. Wilczyca wstała i zaczęła powoli iść w moją stronę, lecz ja się pospiesznie odsunęłam.
- Nie zbliżaj się, Shel. Błagam. Nie panuje nad tym. Ja Cię zabije! - wykrzyczałam patrząc na nią przerażona.
Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy i złapałam się za głowę. Zaczęłam błagać pod nosem aby ten koszmar się skończył. Zacisnęłam oczy. Słyszałam jedynie pojedyncze prosimy oraz stłumione krzyki brata Shelie, aby ta się zatrzymała. Nawet nie wiedziałam, o co mu chodzi.
Po chwili poczułam, jak ktoś mnie przytula. Spojrzałam zszokowana na osobę i ujrzałam wilczyce. Na podatku zaczęłam się jej wyrywać, aby nie zrobić jej krzywdy, lecz na jedynie mocniej mnie objęła.
- Spokojnie. Jestem tu. - powiedziała kojącym głosem.
Również objęłam przyjaciółkę i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Rozejrzałam się dookoła siebie i zobaczyłam, że moje moc zaczyna się uspokajać. Kiedy wszystko ucichło jeszcze mocniej przytuliłam wilczyce.
- Dziękuje. - wyszeptałam spoglądając na dziewczynę, a ta się uśmiechnęła.
- Do usług. - oznajmiła. Nagle poczułam się jakoś dziwnie. Nogi zaczęły mnie strasznie bolec i nie umiałam się skupić na obrazie. - Sana? - zapytała, a przed oczami zaczęły pojawiać mi się zmroczki. Po chwili upadłam nieprzytomna, lecz nie dotknęłam podłogi, po ktoś złapał mnie od tyłu.
- SANA! - usłyszałam donośny krzyk rodzeństwa. Po tym odpłynęłam.
~•~
Stałam w centrum jakieś przestrzeni. Dookola siebie widziałam przebłyski. Jakiejś wyspy. Jednocześnie wyglądała znajomo, a w tym samym czasie zupełnie obco.
- Sana... - zaczęłam słyszeć głos jakieś kobiety. Przed moimi oczami zaczęła pojawiać się i znikać jakaś pomarańczowa kolczatka. - Uważaj na siebie...
- Co masz na myśli? - zapytałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi. Po chwili przed moimi oczami w sekundę mignęły wszystkie szmaragdy chaosu po kolei. Czerwony, zielony, biały, żółty, jasno niebieski, granatowy i różowy. Na samym końcu na krótką chwile ujrzałam główny szmaragd. - Halo?! - wykrzyczałam zirytowana.
- Dowiesz się. - usłyszałam głos za mną. Kiedy się tam odwróciłam, poczułam jak ktoś dotyka mojego czoła. Od razu wszystko dookoła mnie wszystko zrobiło się czarne, a ja znowu straciłam przytomność.
~•~
- ...dlatego ona nie może o nich wiedzieć, rozumiesz? - zapytał poważnym tonem mój brat. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła mnie. Byłam w moim pokoju. W jego części stał Sonic rozmawiający z Shel. Obydwoje stali do mnie tyłem.
- Jasne. - odparła wilczyca, a ja podniosłam się do siadu.
- Ale o kim kto nie może się dowiedzieć? - spytałam, a dwójka momentalnie odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie przerażona.
- Emm... po prostu Shelie wydawało się, że zobaczyła moich starych znajomych. Prawda? - zwrócił się mój brat do dziewczyny, a ta szybko przytaknęła.
- Tak. Po prostu teraz nie są zbyt dobrym towarzystwem. - dodała. Je jedynie przytaknęłam. - Jak się czujesz? - zapytała i razem z Sonic'iem do mnie podeszła.
- Nawet ok. Ile spałam? - spytałam przechylając głowę.
- Kilka godzin. - odparł niebieski jeż.
- Co mnie ominęło? - zapytałam, na co tamta dwójka jak na zawołanie odwróciła wzrok. Zmarszczyłam na to brwi. - Ludzie?
- Wyjeżdżam. - powiedziała w końcu Shel, a ja spojrzałam na nią totalnie zszokowana. - Za tydzień. Moi rodzice mówią, że tutaj nie jest bezpiecznie ze względu na Ciebie, Sonic'a i Eggman'a. I ogólnie wasze walki. - stwierdziła a ja spuściłam wzrok. - Sana... - nie słuchałam jej, bo za pomocą mojej prędkości wzięłam pierwszą lepszą bluzę i wybiegłam z domu.
Chciałam być teraz sama. Moja pierwsza najlepsza przyjaciółka, prawdziwa przyjaciółka mnie opuszcza. Dobiegłam na obrzeża pobliskiego lasu i usiadłam przy drzewie. Po prostu się rozpłakałam. Nie chciałam teraz o niczym myśleć. Opatuliłam się cieplej bluzą. Będę chora.
CZYTASZ
Odmienne~
FanfictionJest to książka, która powinna wam lekko przybliżyć przeszłość Sany. Mam nadzieje, że przypadnie ona do gustu. UWAGA! Rozdziały pojawiają się i mnie i u @_r0u7e_,ponieważ występuje tam jej oc. U niej część jest z jej perspektywy a u mnie z perspekt...