~7~

42 5 1
                                    

Kiedy ponownie otworzyłam oczy moim oczom niestety ukazał się „mój pokój" w szpitalu. Jęknęłam z niezadowolenia. Czemu ja?

- O, obudziłaś się. - powiedział głos za mną. Obróciłam głowę i zobaczyłam tam tego lekarza co wcześniej. Był to czarny gepard.

- Gdzie mój brat? - zapytałam od razu.

- Poszedł kiedy usnęłaś.

- A ile spałam?

- 2 godziny. Zrobiłaś sobie drzemkę. - stwierdził na co przytaknęłam. Barrrdzo nie chciałam tu być. Plan na wyjście z tego miejsca tortur mam jeden i mam nadzieje, że wyjdzie.

- Mogę iść? - zapytałam a doktor popatrzył na mnie mrużąc oczy.

- Wiesz, że nie.

- Proszę.

- Nie

- Proszę.

- Nie

- Proszę.

- Nie

- PROSZĘ!

- NIE!

- PROSZĘ!!!!

- NIE!!!!

- PROSZĘ!!!!!!!

- DOBRA JUŻ!!! - wykrzyczał w końcu. - Widzę, że już z tobą lepiej. Wypisze Cię. - oznajmił udając się do wyjścia. - Nie wierze, że dałem się oszukać dziecku. - wyszeptał jeszcze po czym zniknął mi z oczu.

Od razu zaczęłam się śmiać. Trucie to najlepsza metoda na wszystko. Wielu powiedziałoby, że jestem okropna, a inni, że doktorek ma słabą psychikę.

Kiedy w końcu się uspokoiłam, podniosłam do siadu i zaczęłam zakładać buty, które stały przy łóżku. Po tym wstałam i podeszłam do wieszaka, na którym była moja bluza. Założyłam ją, co było trochę trudne przez fakt, że ciągle mnie bolała ręka. Trochę mniej niż wcześniej, ale jednak. Zanim się obejrzałam do pokoju wszedł lekarz.

- Informować twojego brata o tym, że wychodzisz? - zapytał na co się lekko uśmiechnęłam.

- Wolę nie. Chcę mu zrobić niespodziankę. - powiedziałam na co ten przytaknął.

- Dowiedzenia. - pożegnałam się biorąc moje czekoladki. Jedną od razu zjadłam.

- Również do zobaczenia, lecz mam nadzieje że nie spotkam cię ponownie na tym oddziale jako pacjenta.

- Ja również. - odpowiedziałam wychodząc z pokoju. 

Gdy wyszłam ze szpitala poczułam wielką ulgę. Nienawidzę tego miejsca. Jak dobrze je opuścić. Ponieważ Sonic nie wie, że wyszłam, wiec nie wie kiedy przyjdę, postanowiłam pójść na lody. Walić, że już jesień bo jest wrzesień i Sonic by mi nie pozwolił abym się nie rozchorowała. Ale go tu nie ma...

Pobiegłam do mojej ulubionej lodziarni i kupiłam dwie gałki - czekoladową oraz sorbet malinowy. Mmmm... kocham. Nie miałam pieniędzy wiec powiedziałam że oddam pieniądze, a ponieważ ta pani mnie dobrze zna i wie, że by jej nie oszukała, zgodziła się. Podziękowałam po czym wyszłam z moim deserkiem.

Szłam sobie parkiem jedząc lody. Zamknęłam oczy i poczułam zimny jesienny wiaterek. Uwielbiam jesień i wiosnę. 

- Proszę, proszę... - usłyszałam niestety dobrze znany mi głos. Otworzyłam oczy i gwałtownie się obróciłam. - Czy to Sana the hedgehog?

- Shadow... kupę lat! Tęskniłeś? - zapytałam z ironią. Trochę się wystraszyłam. Jak ja mam go pokonać?! Jestem od niego szybsza i coś tam w walce umiem, ale on kontroluje swoje moce. Ja nie! I zawsze Sonic mi pomagał. - Może mnie zostawisz? Jestem zajęta. - oznajmiłam pokazując mój deserek.

Odmienne~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz