~9~

42 5 12
                                    

Zaczęłam powoli otwierać ciężkie powieki, jednak od razu je zacisnęłam.

- Moja głową... - wyszeptałam po czym się za nią złapałam i  znowu otworzyłam oczy.

Byłam w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Podłoga była metalowa, a ściany były chyba z kamienia. Powoli podniosłam się do siadu. Przeczesałam ręką kolce tworzące moją grzywkę i spojrzałam na nadgarstek.

Kiedy to zrobiłam otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na drugą dłoń. Na obydwóch oprócz pierścieni miałam jakieś urządzenia. Spojrzałam na moje kostki. Na nich również miałam to coś.

Powoli wstałam, i podeszłam do drzwi. Zamknięte, lecz były drewniane. Gdybym użyła mocy, bez problemu bym się wydostała. Gorzej, jak stracę kontrole.

Kiedy lekko odeszłam od ściany i wycelowałam w drzwi, jednak kiedy spróbowałam użyć mocy, poczułam duży ból nadgarstków. Chciałam za pomocą superszybkości wyważyć drzwi, lecz kiedy wystartowałam nogi się pode mną ugięły i poczułam w niech przeszywający ból, który po chwili minął. Uklękła na jednym kolanie i zaczęłam ciężko oddychać.

- Nie łudź się, ze się wydostaniesz. - powiedział znajomy głos. Podniosłam wzrok a we framudze drzwi ujrzałam Scrouge'a. Gwałtownie wstałam i odeszłam do ściany najdalej drzwi. - Co, boisz się?

- J-a? Głupi jesteś? - zapytałam niestety lekko drżącym głosem na co jeż prychnął.

- Nie. Nie jestem. - zaczął podchodząc do mnie, a ja patrzyłam na niego przerażona. Kiedy ten dotarł do mnie, położył mi rękę na szyi. Staliśmy chwile w ciszy. Bałam się odezwać, a Scrouge'owi podobał się mój strach. W pewnym momencie chłopak zacisnął dłoń na mojej szyj i podniósł, przez co zaczął mnie dusić. - Powiedz mi, co chce wiedzieć. Sonic wie, gdzie jesteś?

- N-nie. - odparłam szybko. Mam nadzieje, że to nieprawda. Sonic to moja jedyna nadzieja.- Ja sama nie wiem gdzie jestem. - powiedziałam słabo.

Jeż chwile jeszcze mnie trzymał, aż w końcu mnie puścił. Szkoda tylko, że zostawił mnie poprzez rzuceniem mną o ścianę za nami. Kiedy upadłam na podłogę wydałam z siebie jęk bólu. Że musieliśmy się nabrać na tą pułapkę, przez co zostaliśmy złapani. Chwile... MY.

- Gdzie Tails i Scruffy! - wykrzyczałam podnosząc głowę, aby moc zobaczyć Scrouge'a. Ten jedynie wywrócił oczami.

- Spokojnie. Żyją. Siedzą sobie razem z Shalie. Nic im nie zrobię, jeśli pozwolisz mi i Fionie robić to, co chce. - powiedział na co zmarszczyłam brwi.

- To znaczy? - zapytałam lekko zmieszana.

- Oj, głupia. Czy to nie oczywiste? - zaczął łapiąc mnie za brodę, abym musiała patrzeć mu w oczy. - Chcemy się wyżyć. - oznajmił, po czym złapał mnie za rękę i mnie za nią podniósł oraz zaczął walić pięścią i kopać w brzuch.

Przy każdym uderzeniu się krzywiłam. Ugryzłam się w język, aby nie krzyczeć. Nie chciałam mu dać tej satysfakcji. Kiedy jeżowi znudził się ten sposób zadawania mi bólu, ponownie rzucił mną o ścianę i zaczął mnie kopać. W pewnym momencie przestał. Spojrzałam na niego kątem oka i zobaczyłam go z nożem. Popatrzyłam na niego przerażona, na co jeż się uśmiechnął. Potem wbił mi broń w lewą nogę, przez co krzyknęłam na całe gardło. Nie zdziwię się, jeśli okaże się, że ktoś, kto jest za ścianą mnie słyszał.

- W tę nogę została ostatnio zraniona. Zranione tkanko gorzej się regenerują. I bardziej bolą. Nie bez powodu ten biochem - powiedział szczerząc się jak głupi do sera, a ja spojrzałam na niego z bólem.

- Już się wyżyłeś? - zapytałam na co chłopak prychnął.

- Jak na razie, tak. Dzięki. Naprawdę mi ulżyło - powiedział, po czym wyjął nóż z mojej nogi, przez co znowu krzyknęłam i zacisnęłam ręce w pieści.

Kiedy Scrouge wyszedł ja doczołgałam się do ściany, a następnie się o nią oparłam. Spojrzałam na swoją nogę. Całe spodnie miałam we krwi. Naprawdę zostanie mi po tym blizna. Urwałam kawałem nogawki, a potem obwiązałam ją sobie nad raną, dzięki czemu trochę zatamowałam krwawienie. Odetchnęłam lekko i zaczęłam ślepo się wpatrywać w sufit. Zamknęłam oczy, aby lekko się uspokoić.

W pewny momencie zaczęłam jakieś głosy, dobiegające zza ściany. Otworzyłam oczy i zmarszczyłam brwi. Przyłożyłam ucho do ściany i zamarłam. To był głos Tails'a! Wstałam i na jednej nodze zaczęłam szukać jakieś dziury w ścianę. Po chwili ją znalazłam. Zajrzałam do niej, ale przez panującą w pomieszczeniu ciemność mogłam dostrzec jedynie trzy sylwetki.

- Halo? - zapytałam, a jedna osoba spojrzała w moją stronę. Widząc mnie, wstała na równe nogi i podbiegła do szpary.

- Sana! - powiedział uradowany lis, a na moją twarz mimowolnie wpłynął uśmiech. 

- Co? - zapytał męski głos i następne dwie osoby do mnie podeszły.

- San! - powiedziała wilczyca a mój uśmiech się jedynie powiększył.

- Shalie, Scruffy, jak dobrze was widzieć. - stwierdziłam.

- Co ci się stało? Słyszeliśmy krzyki. - powiedziała zmartwiona dziewczyna patrząc na mój brzuch i poobijaną twarz.

- Byłaś przynętą. Scrouge chciał się do mnie dobrać, aby się na mnie wyżyć. Oto efekty. - oznajmiłam odwracając głowę.

- Chwila, nie masz łańcuchów? - spytał zdziwiony Scruffy, a ja pokazałam im moją nową ,,biżuterię".

- Nie, ale mam coś takiego. Na nogach też. Nie mogę korzystać z mocy, ani szybkiego biegu. Gdybym miała łańcuchy, nie byłoby się tak łatwo nade mną znęcać. Tails, ty możesz latać? - spytałam odwracając się w stronę lisa.

- Po pierwsze, mam związane ogony, co jest trochę niewygodne. Po drugie, nawet gdybym mógł, to pomieszczenie jest za małe i tak czy tak niewiele by to dało.

- Racja. - niechętnie przytaknęłam.

- Ej, słyszę kroki. - powiedział Scruffy i wszyscy momentalnie odeszliśmy od szpary.

Po chwili usłyszałam uchylające się drzwi i głos Fiony. Mówiła im, że jest już noc i nie dostaną kolacji. Wywróciłam na to oczami, a kiedy lisica sobie poszła podeszłam jeszcze na chwilę do szparki.

- Dobranoc. - powiedziałam, a wszyscy odpowiedzieli mi tym samym.

Ja położyłam się w koncie pomieszczenia. O dziwo, usnęłam naprawdę szybko.

Odmienne~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz